Czy emeryci zabierają pracę bezrobotnym wnukom?
Sprawa budzi wiele emocji. Poglądy ścierają się nawet w naszej rubryce "Gazeta, słucham". Świętym oburzeniem pałają obie strony. Ci, którzy chcą zakazać dorabiania emerytom pomstują, że zabierają oni miejsca pracy bezrobotnym. Emeryci i renciści, którzy pracują, złoszczą się z kolei, że za 400 zł renty czy 700 zł emerytury nie da się żyć, a często musi to wystarczyć także dla bezrobotnych dzieci.
Trudne rachunki
Dziś sprawa dorabiania jest zagmatwana. Inaczej traktuje się emerytów na wcześniejszej emeryturze, łagodniej tych, którzy osiągnęli ustawowy wiek emerytalny. Odmienne przepisy są dla osób, które zatrudniły się u swego dotychczasowego pracodawcy bez rozwiązywania umów o pracę oraz dla tych, które umowę rozwiązały, a potem podpisały. Równie skomplikowana jest sytuacja osób pobierających zasiłki i świadczenia przedemerytalne.
Ilu emerytów i rencistów łączy świadczenie z pracą - dokładnie nikt nie wie. W biurze prasowym Ministerstwa Finansów powiedziano nam, że nie ma takich danych. A tu akurat policzyć byłoby łatwo, na podstawie zeznań podatkowych. GUS ma dane dotyczące tylko firm powyżej 9 osób. Na koniec 2000 roku pracowało w nich na niepełny etat 227 tysięcy emerytów i rencistów. "Rzeczpospolita", powołując się na inne dane GUS napisała, że jest to około 600 tysięcy rencistów i 500 tysięcy emerytów. ZUS wie tylko, ilu osobom zmniejsza lub zawiesza wypłatę świadczenia, bo dorabiają zbyt dużo. - _W ubiegłym roku około _30-40 tysięcy - informuje Anna Warchoł z centrali ZUS.
Bez utraty choćby złotówki ze świadczenia emeryt lub rencista może dorobić 70 proc. przecietnej płacy. Dziś jest to około 1507 zł. Przy zarobkach powyżej 2799 zł wypłata świadczenia jest zawieszana.
Zakazać, ograniczyć, zniechęcić
Na dzisiejszym posiedzeniu rządu, minister pracy Jerzy Hausner ma przedstawić trzy propozycje ograniczenia możliwości dorabiania:
- całkowity i powszechny zakaz osiągania jakichkolwiek dochodów przez emerytów, rencistów, osoby pobierające zasiłek lub świadczenie przedemerytalne,
- ostrzejsze kryteria uzyskiwania dodatkowego dochodu bez utraty choć części świadczenia, (można by dorobić np. 70 proc. najniższej płacy),
- zwiększyć składki płacone przez pracodawców za zatrudnionych emerytów i rencistów.
Koledzy się opamiętają?
Tomasz Mamiński, przewodniczący Krajowej Partii Emerytów i Rencistów, poseł SLD powiedział bez ogródek: -
Z danych ZUS wynika, że po ubiegłorocznej waloryzacji 65 proc. emerytów i rencistów pobiera świadczenie do 1000 zł. W styczniu przeciętna emerytura wynosi 1167 zł, renta z tytułu niezdolności do pracy - 842 zł.
Poseł Mamiński odrzuca argumenty, że emeryci i renciści zabierają pracę młodym ludziom, po szkole.
- To absurd. Na stanowiska wymagające dużego doświadczenia pracodawcy nie zatrudnią młodzieży. To jest stawianie przeciw sobie wnuków i dziadków: proszę, to oni zabrali wam pracę. Tymczasem młodym należy otwierać okno na świat, zapewnić możliwość pracy za granicą.
Problem jest trudny. Na wcześniejszą emeryturę często nie odchodzi się z własnej woli. Zwolnienia w firmach w pierwszej kolejności dotykają właśnie takich pracowników. Restrukturyzacja w wojsku poza bramę jednostki wyrzuca zawodowych żołnierzy z niepełną emeryturą.
Nie ma też prostej zależności, że na miejsce zwolnionego emeryta zatrudniona zostanie osoba młoda, bezrobotna.
