Zakończenie Grudziądzkiej Wiosny Teatralnej

"Chory z urojenia" spodobał się grudziądzkiej publiczności. Karnetowicze uznali spektakl Teatru 6. Piętro za najlepszy.
(fot. Piotr Bilski )
Choć to był wtorek, teatr wypełnili widzowie, dla których magnesem była sztuka, ale głównie Grabowski. Spodziewali się dobrego aktorstwa i nie zawiedli się.
Jako hipochondryk Argan wydobywa najdrobniejsze niuanse z tej postaci. Na sali wybuchają salwy śmiechu, brawa. Zresztą wszyscy aktorzy grają świetnie.
Kleanta grał Konrad Darocha, a dwie postacie: Pana Biegunki/ Pana Czyściciela zamiast Wojciecha Pokory (nie gra już na wyjazdach, z uwagi na wiek) - Henryk Talar. Kapitalnie. Rewelacyjną rolę służącej Antosi wykreowała Joanna Kurowska. Uczta dla oka i ucha.
A że Molier niekoniecznie wpisuje się w temat "K(!)raj"...Też nie całkiem. Andrzej Grabowski odtwarza tę rolę także w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Zagrał tam już ponad 100 razy! A w Teatrze 6. Piętro 88 razy. W naszym kraju przyjęła się ta komedia.
Andrzej Grabowski świętował niedawno - właśnie w Teatrze 6. Piętro, 40-lecie pracy aktorskiej.
Wielu głosowało na inne spektakle
Nie było podczas Grudziądzkiej Wiosny Teatralnej słabych przedstawień. Dlatego głosy widzów rozłożyły się na kilka spektakli. Nie wszyscy głosowali na Teatr 6. Piętro.
Jadwiga Seroczyńska - na "Danutę W." z Krystyną Jandą: - Za aktorstwo i przejmujące pokazanie prawdziwego życia żony Lecha Wałęsy.
Michał Król wybrał spektakl z piosenkami Wojciecha Młynarskiego. - Wiele lat mieszkałem poza krajem. Te teksty wzruszają mnie, są ponadczasowe. I po prostu piękne.
Andrzej Grabowski przyznał: - Jadąc do Grudziądza nawet do głowy nam nie przyszło, żeby wygrać festiwal. A tu proszę: żadna kobieta na scenie się nie rozbiera, żaden aktor nie skacze na skakance, wszystko po Bożemu, a spektakl - klasyka, ramota, wygrywa festiwal. Dziękujemy!
Po spektaklu, w foyer na piętrze, Grabowski losował szczęśliwy kupon. Jego posiadaczem był Paweł Pietras, marynarz. Dostał dwuosobowy karnet na cały, nowy sezon teatralny.
- Z racji pracy pewnie nie za wiele skorzystam z karnetu, ale jeśli tylko będę w Grudziądzu, na pewno pójdę do teatru. Moja żona z pewnością chętnie będzie chodzić - z mamą czy koleżanką. Obejrzałem wszystkie sztuki festiwalu. Na kupno karnetu namówiła mnie żona, Dominika - wyjaśnia Paweł Pietras. - Dobrze, że w mieście mamy teatr. To były udane wieczory, wytchnienie od pracy. Głosowałem na sztukę "Żyd" Teatru Polskiego z Bielska-Białej. Wywarła na mnie bardzo duże wrażenie. Na "Chorym z urojenia" dobrze się bawiłem. Z przyjemnościa chodziłem na każde przedstawienie. Zanim po świętach wyruszę w kolejny rejs, wybiorę się do teatru z córeczką, Olgą, na spektakl dla dzieci.
Czytaj e-wydanie »