Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Filmowy hit tygodnia

(maw)
John Wilmot  zasłynął z  licznych seksualnych ekscesów i śmiałej krytyki króla Karola II. Za porwanie jego przyszłej żony trafił do więzienia.
John Wilmot zasłynął z licznych seksualnych ekscesów i śmiałej krytyki króla Karola II. Za porwanie jego przyszłej żony trafił do więzienia. Fot. Monolith Plus
Lord Rochester John Wilmot żył w XVII wieku. Znany był nie tylko jako talent poetycki, lecz przede wszystkim jako wielki adorator kobiecych wdzięków. To właśnie o nim opowiada film "Rozpustnik", który już dziś wchodzi na ekrany naszych kin.

Wilmot o sobie mówił: "Jestem najbardziej niesamowitym dziwakiem naszych czasów." Kim był naprawdę? Urodził się w 1647 roku. Od małego wykazywał się niebanalną błyskotliwością i już w wieku 12 lat rozpoczął naukę w Oksfordzie, gdzie, jak przyznawał, "zakosztował w rozpuście". Udział w morskich bitwach z Holendrami rozsławił go w Europie jako niezwykle światłego i groźnego bluźniercę.

Niedwuznaczne wiersze i sztuki jego autorstwa szokowały ówczesną krytykę, ale łamiąc konwencje stały się później inspiracją dla takich twórców jak Defoe, Tennyson czy Voltaire.

Na królewskim dworze

Jego sława sięgnęła szczytu, gdy pisarz trafił na dwór Karola II, znanego ze swojej tolerancji, pogody ducha i zamiłowania do sztuki. Pomimo swojej postępowości, król nie był jednak w stanie pogodzić się z obraźliwymi uwagami i żartami, w jakie obfitowały dzieła jego protegowanego, nie wspominając o jego licznych seksualnych ekscesach i śmiałej krytyce monarchy. Rochestera rozsławiło również porwanie jego przyszłej żony, wówczas nastoletniej Elizabeth Malet, za które trafił do więzienia w Tower. Po wybłaganej u króla łasce i zwolnieniu z aresztu, Wilmot poślubił swoją młodą ofiarę.

Skrucha przed śmiercią

Za umiłowanie wolności Rochester zapłacił najwyższą cenę. Kolejne ekscesy na dworze Karola II pogrążyły go w rozpaczy i pijaństwie.
W tym okresie całą swoją uwagę poświęcił Elizabeth Barry, z której uczynił najważniejszą aktorkę londyńskiej sceny. Zmarł w wieku 33 lat, okazawszy jednak skruchę na łożu śmierci.

Czułe listy

Od początku twórcy brali pod uwagę tylko jednego kandydata do Wilmota: Johnny'ego Deppa. Ten opowiada: - Czytając początkowy monolog mojej postaci, każdy aktor czuje, że ma do czynienia z czymś szalonym i niepowtarzalnym.

Zaznacza, że przygotowując się do roli, starał się dowiedzieć jak najwięcej o swojej postaci: - Zastanawiałem się, skąd wzięła się u niego potrzeba przekraczania granic i szprycowania się lekami. Nie wydaje mi się, żeby czerpał z tego przyjemność. Depp miał okazję odwiedzić Brytyjską Bibliotekę Narodową i przeczytać kilka listów, napisanych przez niego własnoręcznie. - Zaskoczyło, wręcz zszokowało mnie, że w listach do swojej matki i żony był na ogół bardzo czuły. Często kończył je słowami: Niech Bóg nad Wami czuwa. Zdziwiło mnie, że napisał to ktoś, kto uchodził za ateistę.

Trudna charakteryzacja

Jak wyglądała praca nad filmem? Najtrudniejsze zadanie, jakiemu musieli sprostać jego twórcy polegało na przygotowaniu charakteryzacji i fryzur, odpowiadających ekstrawaganckiej modzie XVII wieku. Na przykład John Malkovich, czyli król Karol II nosił ogromną protezę na nosie oraz imponującą perukę. Najważniejszym wyzwaniem dla charakteryzatora Petera Owena okazała się niesamowita przemiana, a raczej fizyczny rozpad, postaci granej przez Johnny'ego Deppa: - Trzeba było dokładnie zaplanować, jak Rochester będzie wyglądać, gdy oślepnie, straci zęby i zniedołężnieje.
Jak się wszystko udało? Przekonajcie się sami.

Rozpustnik

Dramat, Wielka Brytania 2004, Reż. Laurence Dunmore, wyst. Johnny Depp, Samantha Morton, John Malkovich, Rosamund Pike, Johnny Vegas, czas 114 minut

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska