MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok na kasjerki

Alicja Bogiel
Dwie skazane kasjerki pracowały w punkcie sprzedaży biletów przy al. Wojska Polskiego
Dwie skazane kasjerki pracowały w punkcie sprzedaży biletów przy al. Wojska Polskiego fot. Bartłomiej Kudowicz
Wyroki więzienia w zawieszaniu i nakaz zwrotu pieniędzy z odsetkami - taką decyzję sądu usłyszały byłe pracownice zakładu komunikacji, które okradały firmę.

Proces trwał prawie pięć lat i zakończył się niedawno wyrokiem sądu apelacyjnego. - Sąd podtrzymał poprzedni wyrok w całości, co nas cieszy - przyznaje dyrektor MZK Barbara Langner. W odwołaniu pracownice oskarżały bowiem firmę o niedopilnowanie, sugerowały, że mogły być pomyłki. Sąd uznał jednak, że firma nie ponosi żadnej odpowiedzialności za przestępczą działalność pracownic. Wyrok jest prawomocny.

Ręka rękę myje...

Przypomnijmy, jak znikały pieniądze z kasy MZK. Chodzi o ok. 170 tys. zł. Zdaniem sądu w procederze brały udział cztery pracownice - trzy kasjerki z dwóch punktów sprzedaży biletów i magazynierka. Przez rok - na przełomie 2001 i 2002 roku - sprzedawały bilety "na lewo", a pieniądze brały do swojej kieszeni. Podczas kontroli pożyczały sobie bilety, podpisywały jedna za drugą dokumenty. Ściśle współpracowały, więc przez jakiś czas proceder nie wyszedł na jaw. Zdaniem sądu, prowodyrką była magazynierka. Ona też ukradła największa sumę - 94 tys. zł, pozostałe trzy kasjerki przywłaszczyły sobie od 13,3 do 49 tys. zł.

Kobiety zwolniono natychmiast z pracy. Prokuratura żądała też, by dostały bezwzględną karę więzienia, ale sąd dał byłym pracownicom MZK szansę - zawiesił wyroki na okres próby. Dwie osoby, które nie przyznawały się do winy i szły w zaparte - będą sprawdzane przez pięć lat, pozostałe dwie - przez trzy lata. Magazynierka dostała największy wyrok - dwa lata więzienia, pozostałe kobiety po rok i kilka miesięcy.

Pieniądze już oddaje

Najniższy wyrok otrzymała kasjerka, która od razu przyznała się do winy. Już po kontroli MZK, która wykryła nieprawidłowości, kobieta przyznała się do przestępstwa. Ona też już zwraca pieniądze miejskiej spółce. Co miesiąc w ratach. Jedna z trzech pozostałych kobiet zwróciła się też o umorzenie odsetek i rozłożenie na raty swojej należności, ale taką decyzje może podjąć tylko prezydent. Pozostałe dwie osoby nie przejawiają żadnej chęci spłaty swoich długów. Tymczasem odsetki rosną. Dług kobiet początkowo wynosił 176 tys. zł, teraz narósł do 304 tys. zł.

Od czasu wykrycia tych nieprawidłowości MZK wyjątkowo dokładnie sprawdza swoich pracowników. - Chociaż teraz możliwości takich nieprawidłowości jest bardzo niewiele, bilety jednorazowe sprzedawane są w automatach, kasjerzy sprzedają głównie karnety - mówi dyrektor Langner.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska