Fotokast z Chojnic walczył o Grand Press

Daniel Frymark z Chojnic i Arkadiusz Jażdżejewski z Człuchowa przez kilka tygodni jeździli do malutkiej miejscowości pod Kościerzyną. Tam, w Wielkim Klinczu, mieszka Sławomir Wierzba - niezwykły człowiek, sportowiec, pasjonat tenisa stołowego. 25 lat temu miał wypadek motocyklowy, jeździ na wózku. Jeszcze do niedawna zamykał się w czterech ścianach, teraz przygotowuje się do kolejnych rozgrywek tenisa stołowego - i ma na koncie sukcesy.

Z domu wyciągnął go trener, który też jest niepełnosprawny.

- W panu Sławku ujęło mnie to, jak walczy i cieszy się życiem - opowiada Arek. - On nie uprawia sportu na pół gwizdka: kiedy dał mnie i Danielowi potrzymać przez chwilę paletkę treningową, która jest cięższa od normalnej, to już po kilku machnięciach bolały nas ręce.

Pan Sławek zaimponował Danielowi. - Ma niesamowitą wolę walki. Po tylu latach spędzonych w domu wyszedł do ludzi, to już wymagało odwagi. A przecież teraz, jako sportowiec, występuje przed dużą publicznością - podkreśla Daniel.

Krok w krok za piłeczką
Dziennikarze towarzyszyli sportowcowi podczas treningów, odwiedzali go w domu. Wizyty utrwalali na zdjęciach i profesjonalnym magnetofonie. Spust migawki aparatu naciskał Daniel, a Arek biegał z mikrofonem za skaczącą piłeczką.

- To była praca jak podczas każdego fotoreportażu, ale wiedziałem, że będę potrzebował więcej zdjęć. Dlatego niektóre ujęcia robiłem w serii, żeby potem powstało złudzenie ruchu - na przykład podczas odbijania piłeczki - mówi Daniel, który współpracował z "Pomorską".

Panowie musieli się nauczyć wspólnej pracy, bo gdy jeden polował na udane ujęcie, drugi szukał ciekawych dźwięków i niechcący wchodził w kadr... - Ale szybko się zgraliśmy - śmieje się Arek.

Efektem były czarno-białe zdjęcia i poruszający reportaż radiowy, wyemitowany na antenie Radia Weekend. Potem przez długie wieczory dziennikarze z pomocą grafika Bartka Ostrowskiego montowali te elementy w fotokast. To nowa forma, nazywana multimedialnym fotoreportażem - łączy zdjęcia, dźwięki, muzykę i grafikę.

Powstał wzruszający materiał "Grać jak tata", opowiadający o panu Sławku. Nawet niezbyt skorzy do komplementów internauci komentowali na radiowym portalu: "mocne, wcisnęło mnie w fotel" (Jorg); "myślę, że za cały komentarz wystarczy jedno słowo powtórzone trzy razy: gratuluję" (zachwycony); "przy panu to ja czuję się niepełnosprawny - brak mi pana siły, zapału i woli..." (adam).

Panowie, macie nominację
Daniel i Arek wysłali swój fotokast na Grand Press Photo - prestiżowy konkurs przeznaczony dla zawodowych fotoreporterów, który w tym roku po raz pierwszy wyłaniał zwycięzcę w nowej kategorii. Byli zaskoczeni, gdy do ich skrzynki trafił mail: jesteście nominowani do nagrody.

Pojechali na galę. W warszawskiej Kinotece siedzieli obok sław polskiego fotoreportażu z największych tytułów. Autorzy dwunastu nominowanych fotokastów przygotowywali prace dla "Polityki", "Przekroju" czy "Newsweeka". Na kinowych krzesełkach zestresowani czekali na wyniki.

Głównej nagrody nie zdobyli, ale jak sami mówią, sama nominacja była dla nich ogromnym wyróżnieniem, zwłaszcza że to pierwszy fotokast, jaki wspólnie zrobili. Daniel żartuje, że w dzień ogłaszania wyników fotokast obejrzało tyle samo osób, ile od czasu premiery na stronie internetowej. - To dla nas duża satysfakcja, że lokalny materiał o ciekawej osobie udało się pokazać w całej Polsce.
- To była świetna przygoda. Przecież nie pracowaliśmy z myślą o konkursach. To miłe, że ktoś docenił chłopaków z niewielkiej redakcji na Pomorzu - dodaje Arek.