"GAZETA", SŁUCHAM!

     Andrzej z Górzna: - Odnoszę wrażenie, że PiS odniosło pyrrusowe zwycięstwo, które może doprowadzić do zaniku poparcia. Platforma bowiem ustawia się w korzystnej sytuacji - niby z tyłu, ale chce ciągnąć za najważniejsze sznurki. Chce decydować, ale nie firmować, a zatem i nie ponosić odpowiedzialności. Tak jak czyniła Unia Wolności wszelkie niepowodzenia zrzucając na AWS.
     Marianna, osiemdziesięciolatka z Torunia: - Narzekają na niską frekwencję wyborczą. Tymczasem ja przeszłam kilometr do punktu wyborczego, by dowiedzieć się, że nie mogę głosować, bo zostałam skreślona. Dlaczego? Nikt nie potrafił mi tego wytłumaczyć. O umieszczeniu mnie na dodatkowej liście nie było mowy. Przykre.
     Mateusz z Grudziądza: - Pani Mario! To nie Cugowski jest żałosny, ale nasze państwo. Wolałbym, aby Senat składał się z samych piosenkarzy niż z "dietetycznych", czyli liczących wyłącznie na parlamentarne diety, leniwych polityków.
     Hanna z Bydgoszczy: - Jestem zbulwersowana nachalnością autoreklamy pana Tuska. "Człowiek z zasadami" wcisnął się nawet na moją wycieraczkę.
     Krystian, robotnik z Bydgoszczy: - Irytują mnie wiecznie narzekający rolnicy. Czy ten rolnik z gminy Koronowo sądzi, że zszargane nerwy i zwyrodniałe stawy ma się wyłącznie pracując na roli? Oni sami sobie są szefami, a to oznacza znacznie mniej stresu niż przeżywają robotnicy i jeszcze im Unia daje pieniądze.
     Iwona z Bydgoszczy: - Cieszę się, że do parlamentu nie dostał się Henryk Stokłosa. Może wreszcie, gdy nie chroni go immunitet, jego działalności bliżej przyjrzą się służby skarbowe, ochrony środowiska.
     Robert z Bydgoszczy: - Pod panowaniem prezydenta Kaczyńskiego w Warszawie nazwano rondo im. Dudajewa, Platforma mocno angażowała się w pomarańczową rewolucję na Ukrainę, Tusk jeździł robić porządki na Białorusi. A potem oburzamy się, że Rosja nie traktuje Polski jak poważnego partnera. Jakie afronty są przed nami?
     Opinie Czytelników nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji.