https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdyby życzliwością...

Tekst i fot. Katarzyna Pankiewicz, [email protected]
Asia otoczona jest miłością najbliższych -  rodziców Oli i Piotra oraz wielu życzliwych osób,  przyjaciół
Asia otoczona jest miłością najbliższych - rodziców Oli i Piotra oraz wielu życzliwych osób, przyjaciół
... można było leczyć. Lipcowy dzień bieżącego roku. Dla jednych wspomnienie wakacyjnych wojaży, dla innych zwykły dzień w pracy.

Dla dwunastoletniej Asi, uczennicy brodnickiej podstawówki najczarniejszy dzień w dotychczasowym krótkim życiu. Dowiedziała się wówczas, że jest chora na białaczkę limfoblastyczną. Dla nastolatki i jej rodziców to był straszny dzień. Trwa nadal ale już bez łez, nie ma na nie czasu, a ten upływa na zapewnieniu dziewczynce jak najlepszych warunków, leczeniu, bo przecież

z chorobą można walczyć

trzeba, przecież musi się udać!

- Lekarz po zdiagnozowaniu białaczki powiedział nam, że mamy dwa dni na to żeby się wypłakać i później wziąć się w garść i zacząć leczenie. I tak zrobiliśmy - przyznaje mama Joasi.

Ona sama nie przestaje się uśmiechać. Jest pogodnym, jedynym dzieckiem swoich rodziców. Patrząc na nią od razu chciałoby się uchylić jej nieba, pomóc. Asia jest bardzo dzielna. Nie poddaje się chorobie rodzice są dumni ze swojej pociechy, z którą od lipca jeżdżą co i rusz do kliniki w Bydgoszczy (w najbliższym czasie czekają ich wyjazdy co 2-3 dni). Chemia jaką przyjmuje w połączeniu z opieką jaką zapewniają jej rodzice daje efekty, stopniowo. Trzeba jeszcze dwóch lat by mówić o sukcesie. Joasia musi bardzo uważać by nie zachorować. Każde przeziębienie, jakikolwiek

wirus wróży powikłania i wydłuża czas leczenia.

Jak na razie jednak udaje się zapobiec infekcjom. Niestety łatwo nie jest. Nie ma mowy o jeździe autobusem, o wyjściu do sklepu, trzeba unikać skupisk ludzi. Ponadto...

- Nie mogę chodzić do szkoły. Mam lekcje w domu a gdy jestem w Bydgoszczy nauczyciele przychodzą do szpitala - mówi Asia. To znaczy, że nie musisz się za bardzo przykładać do nauki? Nauczyciele odpuszczają trochę? - pytam. - Nie, wcale nie, zadają lekcje, przepytują. Nie robią tylko klasówek bo w domu jestem sama więc widzą postępy. W szkole nie mają takiej możliwości żeby oceniać każdego podczas pracy - mówi rezolutna nastolatka.

Jak zapewniają rodzice ich ukochana córka nie wykorzystuje choroby by się nie uczyć, wręcz przeciwnie. - _Przed rozpoczęciem roku szkolnego poprosiła żebym kupiła wszystkie potrzebne książki, zeszyty, piórnik - _przyznaje pani Aleksandra.

Joasia stara się żyć normalnie. Udaje się mając wokół wspaniałych, kochających rodziców. Ale nie tylko na nich musi liczyć.

Gdy o chorobie dziewczynki dowiedzieli się znajomi, przyjaciele jej i rodziców zaczęła się akcja zbiórki krwi. - Na początku liczyliśmy ile jej napływało. Stanęliśmy na 20 litrach i właściwie przestaliśmy liczyć. Było tego za dużo - mówi tata dziewczynki.

Krew oddawali żołnierze z brodnickiej jednostki, uczniowie z Zespołu Szkół Zawodowych, policjanci, znajomi, przyjaciele, osoby o istnieniu których rodzina Maciejewskich nie miała pojęcia, nie znała, nadal nie zna ich nazwisk. Tej krwi jest tak dużo, że skorzysta z niej wiele potrzebujących osób, nie tylko Joasia. Kto nie mógł pomóc

oddając krew

tak jak koleżanki i koledzy Asi pomagał w inny sposób. Dzieci odwiedzające Asię przynoszą jej do picia "Kubusia". Pamiętają, że mają wziąć coś zdrowego.

Pomoc zaoferowała również Fundacja Mam Marzenie. Jej przedstawiciele zjawili się na Oddziale Pediatrii Hematologii i Onkologii Państwowego Szpitala Klinicznego im. Jurasza w Bydgoszczy 2 sierpnia br. Asia właśnie leżała na oddziale. Już w pierwszej połowie września

zrealizowali jej marzenie

podarowali laptopa (zakupionego dzięki osobom życzliwym, które przekazały 1 proc. swojego podatku na fundację).

- Spotkaliśmy się z ogromną życzliwością, pomocą. Nie wiemy jak podziękować tym wszystkim osobom, czy kiedykolwiek będziemy w stanie. Na razie wymyśliliśmy tylko mszę świętą jako formę podziękowania. Odbędzie się ona 13 stycznia o godz. 9.30 w intencji wszystkich dobroczyńców.

Dzięki pomocy wielu osobom udaje się zapewnić Joasi odpowiednią pomoc. Na co dzień ma przy sobie mamę, która od dnia gdy dziecko zachorowało jest przy niej nieustannie. Nie może pracować, musi trwać przy dziecku. Dba o czyszczenie browiaka (wejście centralne do żyły głównej,

wszyty na czas leczenia wężyk

ułatwiający podawanie kroplówki bez konieczności ciągłego nakłuwania), zmienia plastry, gaziki. Te ostatnie trzeba kupować w Bydgoszczy, w przyklinicznej aptece. U nas nie ma możliwości ich zakupienia.

Trzeba też cały czas czuwać nad zdrowiem, chronić przed infekcjami ze względu na towarzyszącą białaczce bardzo niską odporność organizmu. Trzeba pamiętać i pilnować płukania jamy ustnej po każdym posiłku by nie dopuścić do powstania grzyba. Jak na kochającą mamę przystało robi to wszystko z uśmiechem na twarzy. Wie, że

może liczyć na wsparcie

męża, rodziny, bliskich osób. Wie, że dzięki dobrej opiece córka zda egzamin dla szóstoklasistów i za dwa lata będzie chodzić na lekcje z rówieśnikami ciesząc się każdym dniem wspominając złe chwile, które minęły, bo miną, bez dwóch zdań.

Na pomoc

Każdy kto chciałby pomóc Asi w leczeniu dołożyć się odrobinę do kosztów ponoszonych na wyjazdy, lekarstwa i niezbędne środki opatrunkowe potrzebne do codziennej pielęgnacji browiaka może wpłacić dowolną sumę na konto Banku Spółdzielczego "POMOC DLA ASI"

Nr 26 9484 1150 2200 0021 5840 0001

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska