Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gmina Golub-Dobrzyń. Niewielkie Lisewo zgarnia z Unii tysiące

Rozmawiała Marlena Przybył
Anna Rydzińska, koordynatorka projektu - pierwsza od lewej
Anna Rydzińska, koordynatorka projektu - pierwsza od lewej nadesłane
Towarzystwo Wsi Lisewo i Okolic od kilku lat organizuje projekty edukacyjne i integracyjne. Właśnie rusza kolejny, dofinansowany sumą 50 tys. zł. Jak to się udaje? Przeczytaj rozmowę z koordynatorką Anną Rydzińską.

- Kto nigdy nie był w Lisewie, mógłby sądzić, że to senna, mała wioska, gdzie nic się dzieje. Nieźle by się zdziwił, prawda?

- To rzeczywiście mała miejscowość, rolę jedynego ośrodka kulturalnego pełni tu szkoła. Gospodarka wsi to przede wszystkim rolnictwo, a w szczególności indywidualne gospodarstwa. Jednak naprawdę prężnie działają u nas Koło Gospodyń Wiejskich oraz Towarzystwo Wsi Lisewo i Okolic, którego jestem członkiem.

- Państwa organizacja ma już na koncie nie jedno osiągnięcie, jak to się zaczęło?

- Na początku 2008 roku, kiedy jeszcze nie istnieliśmy jako stowarzyszenie, rozpoczęliśmy działania pod skrzydłami Towarzystwa Rozwoju Gminy Golub-Dobrzyń. Prezes tego towarzystwa, pani Maria Gregorowicz dała nam możliwość realizacji małego projektu w ramach Programu Pooperacyjnego Wsparcia Obszarów Wiejskich. Był więc powód, by założyć stowarzyszenie. Już na ten nasz pierwszy projekt "Wspólnie łatwiej się uczyć", skierowany wyłącznie do dzieci, udało nam się otrzymać 50 tys. zł unijnego dofinansowania.

Ja i kilku innych członków towarzystwa jesteśmy nauczycielami, więc to był dla nas naturalny początek. W niewielkich miejscowościach to właśnie szkoły pełnią rolę centrum, tu spotykają się prawie wszyscy mieszkańcy, bo prawie w każdym domu mieszkają dzieci. Tutaj się dyskutuje i rodzą się pomysły. Do naszego towarzystwa należą jednak przedstawiciele różnych grup mieszkańców, nie tylko pracownicy szkoły - prezes Halina Rychlicka jest podobnie jak ja nauczycielką, ale na przykład nasza skarbnik Ewa Zielińska, będąca zarazem sołtysem Lisewa, zajmuje się rolnictwem, a nasz sekretarz Tomasz Stefański jest policjantem.

- Kolejnym krokiem były zajęcia dla dorosłych.

- Tak, w 2009 roku napisaliśmy dwa projekty dotyczące aktywnej integracji. Otrzymaliśmy 100 tys. zł dofinansowania. Przez cały zeszły rok odbywały się u nas różnorakie warsztaty, spotkania integracyjne, wyjazdy, kurs języka angielskiego i komputerowy. Równocześnie spróbowaliśmy swoich sił pisząc kolejny projekt - "W aktywnych siła". Znów się udało i właśnie z nim ruszamy.

W obecnym roku też mieliśmy sporo szczęścia i przeszły kolejne dwa wnioski na inicjatywy edukacyjne - "Weekendowe przedszkole" i "Edukacja przez sport". Będziemy je realizować za kilka miesięcy. Wszystkie te działania współfinansowane są z Europejskiego Funduszu Społecznego.

- Co czeka chętnych, którzy zgłoszą się do projektu "W aktywnych siła"?

- Planów mamy dużo, każdy znajdzie coś dla siebie. Przygotowywaliśmy je po rozmowach z mieszkańcami i w odpowiedzi na ich potrzeby, inaczej te zajęcia nie miałyby sensu.

Dla pań będą warsztaty Aktywna Kobieta. Bożena Joszko przekona i pokaże, że rękodzieło znów jest w modzie. Janusz Drywa poprowadzi zajęcia z samoobrony, gdzie panie nauczą się elementów karate. Marzena Pyrzanowska będzie zdradzać tajniki zdrowej diety w ramach warsztatów kulinarnych. W planach są też zajęcia z układania kwiatów oraz aerobik.

Mieszka u nas wielu rolników i z myślą o nich planujemy wizyty w Minikowie i Grubnie. Mężczyzn zawsze trudniej nam zachęcić do uczestnictwa w zajęciach, dlatego zależało nam, by zorganizować wyjazdy, które będą dla nich naprawdę interesujące.
Ponadto doradca z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa będzie pomagać naszym gospodarzom w pisaniu wniosków. Umożliwimy też konsultacje z pedagogiem Beatą Mątowską.

- W programie są również wyjazdy integracyjne. To potrzebne? Przecież na wsi i tak wszyscy się znają.

- Wiemy już z doświadczenia i rozmów, że mieszkańcy chcą brać udział w takich wyjazdach, żeby mimo tego, że się znają, jeszcze bardziej sie zintegrować. Większość na co dzień nie korzysta z tej formy rozrywki ze względów finansowych, niektórzy nigdy nie byli na przykład w teatrze. Dlatego wycieczki wpisują się też w główny cel projektu, jakim jest zapobieganie wykluczeniu społecznemu.

Wielu mieszkańców małych miejscowości trudno namówić na wyjazdy, bo przywykli do myśli, że to nie dla nich. A przecież jeśli jest okazja zwiedzić trochę świata, to dlaczego nie? Mamy w planach kilka ciekawych miejsc - teatr i opera w Warszawie, Jura Park w Solcu Kujawskim, Trójmiasto, toruńskie Cinema City. Zorganizujemy też pielgrzymki - do Lichenia, Świętej Lipki, Obór i Rywałdu Królewskiego. Jednak warunkiem udziału w wyjazdach, czyli największej atrakcji naszego projektu, jest udział w pozostałych zajęciach.

Integracyjne spotkania dobrosąsiedzkie będziemy organizować również u nas na miejscu, przy ognisku, grillu, na piknikach. Dzięki zaangażowaniu kilku grup wiekowych w przygotowanie i sprawny przebieg tych spotkań, mają one międzypokoleniowy wymiar. Kobiety na warsztatach kulinarnych przygotują poczęstunek, dzieci na zajęciach opiekuńczych różnorakie konkursy.

- Kto może uczestniczyć w projekcie?

- Pierwszeństwo mają osoby z Lisewa i okolic korzystające z pomocy GOPS, rolnicy oraz ucząca się młodzież powyżej 15 roku życia. Możemy przyjąć aż setkę osób. Rodzice nie muszą się obawiać o swoje dzieci, bo na czas zajęć zapewnimy dla nich opiekę. Zapisy na warsztaty, aerobik i kurs języka angielskiego oraz na wyjazd do Minikowa zbieramy do końca miesiąca. O pozostałych działaniach będziemy informować na bieżąco poprzez plakaty i ulotki. Oczywiście udział w projekcie jest całkowicie bezpłatny.

- Pieniądze pozyskane z Europejskiego Funduszu Społecznego otwarły przed wami możliwości, których Lisewu pozazdrościć mogą mieszkańcy wielu innych wiosek. Skąd taki sukces?

- U nas wszystko zaczęło się od zachęty i pomocy pracowników Urzędu Gminy w Golubiu-Dobrzyniu, konkretnie pani Małgorzaty Mierzejewskiej i pani Ewy Kwiesielewicz z toruńskiego Ośrodka Wsparcia Inicjatyw Pozarządowych "Tłok". Panie zachęciły zresztą do pracy też mieszkańców innych wiosek w naszej gminie, pobliskie Gałczewko oraz Wrocki również założyły towarzystwa.

Na początku trochę się obawialiśmy, bo jesteśmy małą organizacją, a piszemy wnioski na tak duże kwoty, z czym wiąże się oczywiście spora odpowiedzialność. Jednak z każdym projektem nabieramy wprawy, czujemy się pewniej i wszystko idzie łatwiej. Moja rada? Wystarczy zebrać się, zacząć działać i solidnie wszystko zaplanować. Nie bać się i pisać, pisać i jeszcze raz pisać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska