https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Godawy > Tu każdy chce mieszkać!

Wracamy do dawnych, dobrych tradycji. I co jest dla nas powodem do dumy - w nasze ślady poszły też inne wioski!

Godawy to wyjątkowa wieś - taką opinię słyszy się w wielu miejscach powiatu.- A to dlatego, że nie było u nas majątku, spółdzielni, PGR-u.zawsze mieszkaliśmy w swoim gronie, to i się zżyliśmy - mówi sołtys Zenon Fletka.
Nie wiadomo do końca, kiedy wieś powstała. Musiało to być jednak na długo przed pojawieniem się administracji kościelnej. Świadczyć o tym może jakże słowiańsko brzmiąca nazwa. Pierwsze zapisy o Godawach pochodzą z roku 1385 roku. Wymieniony jest wówczas dziedzic Godaw - szlachcic Wacław - mieszczanin żniński. Sołectwo nadała mu w 1390 roku kapituła gnieźnieńska (wraz z dwoma łanami ziemi, trzecią częścią dochodów z karczm, zagród i spraw sądzonych) - za zasługi dla kościoła gnieźnieńskiego.

W 1392 roku w Godawach zamieszkiwał "urodzony szlachcic"Dobiesław - niewykluczone, że to on później był dzierżawcą wsi.
Kiedy ród szlachecki opuścił Godawy? Tego nie wiadomo. Faktem jest jednak, że mieszkańcy tej wsi odrabiali pańszczyznę w majątku gąsawskim.
Jak czytamy w "Krótkim opisie o wiosce Godawy"Ignacego Dudka z 1925 roku - mieszkańcy wsi trudnili się rolnictwem i hodowlą wielkich stad owiec, które wypasali w pobliskich lasach.(...) Jako przemysł domowy wykonywano w wiosce powroźnictwo, przędzenie lnu i wełny oraz wyrób płótna, które bielono przy jeziorze Skrzynka.(...). Mieszkańcy tejże wioski posiadali również dwóch rzemieślników i gościniec. Rzemieślnicy byli Marcin Zabłocki - kowal, Wiśniewski szewc i gościnny Kowalik. (...) Godawy posiadały również szkołę, w której w 1854 roku uczono jeszcze tylko po polsku. (...) Wioska ta była dawnemi czasami bardzo wesoła, ale z czasem wszystko się zmieniło.

- Ale do tej "wesołości"udało nam się powrócić - zaraz ripostuje sołtys. - Ludziom chce się tu dużo robić dla dobra całej społeczności. A więc imprez, wspólnych zabaw, a nawet wyjazdów nam nie brakuje. Po prostu wracamy do dawnych, dobrych tradycji. I co jest dla nas powodem do dumy - w nasze ślady poszły też inne wioski!
Godawy są wyjątkowe również pod innym względem. Problemem wielu pałuckich wsi jest "starzenie"się. Tymczasem tu, na 263 mieszkańców, niemal jedną trzecią stanowią dzieci i młodzież do 18 roku życia! - Mieszkańcy osiągnęli jakąś stabilizację ekonomiczną, mają pracę, są zadowoleni z życia - to i dzieci się rodzą. Ale trzeba też pamiętać, że wielu młodszych mieszkańców wsi weszło właśnie w wiek, kiedy zawiera się związki małżeńskie, myśli o dzieciach. I to teraz procentuje.
Ale nie tylko młodym dobrze się tu mieszka. Nie brakuje też seniorów, którym niewiele pozostało do ukończenia 100 lat. Katarzyna Myżydło ma 96 lat i wciąż jeszcze zaskakuje swą sprawnością i lotnością umysłu. Wacław Sytek jest od niej młodzy o 2 lata, Ignacy Łuczak ma 91 lat.

We wsi dość powszechne jest mówienie do sąsiadów "wuju"- nawet jeśli nie ma żadnego pokrewieństwa. Ta familiarna atmosfera sprzyja wspólnym działaniom. A jest ich mnóstwo. Godawy - jako druga wieś w gminie - zorganizowała własne dożynki. Festyny na powitanie lata (od 12 lat), Hubertus, obchody Dnia Dziecka, Dnia Matki, Babci czy Kobiet na stałe już wpisały się w kalendarz. Godawianie wspólnie też spędzają... sylwestra. - Mamy przecież wyremontowaną świetlicę z kominkiem - dlaczego z tego nie skorzystać? Na powitanie nowego roku zamówiliśmy potrawy z baru w Łysininie, załatwiło się muzykę i balowaliśmy do białego rana. Nikt też nie musiał się martwić, że nie może nic wypić, bo później trzeba dojechać do domu. Tu wszyscy wracali piechotą.
Mieszkańcy Godaw chętnie też uczestniczą w imprezach poza wsią. Za zajęcie II miejsca w turnieju sołectw (w 2005 roku w Gąsawie) otrzymali telewizor, który trafił do świetlicy. Powodem do chwały są też liczne puchary.
Nowym pomysłem sołtysa Fletki są wspólne wycieczki. - Kiedyś, na spotkaniu z Radą Sołecką się zgadało, że nie ma co robić. Może więc ruszymy w... świat? Od słowa do słowa i w 12 samochodów pojechaliśmy do głazu w Annowie i źródełka świętego Huberta. Przy okazji wpadliśmy jeszcze na kawę do ośrodka w Wiktorowie. Teraz planujemy odwiedziny Parku Dinozaurów pod Rogowem.
Sława Godaw sprawiła, że nie brakuje chętnych do osiedlenia się tutaj. Z tym jest jednak problem - nie ma wolnych działek budowlanych. - Wszystko zostaje w rodzinach.ęc jeśli ktoś nowy się wprowadza, to najczęściej jest to małżonek chłopaka, albo dziewczyny z Godaw. Nasza wieś jest też swoistą trampoliną. Jeśli ktoś stąd idzie w świat, to jest już zabezpieczony - kupuje w innym miejscu dom, mieszkanie. Każdy ma swoje.

Jednym z najstarszych godaw-skich rodów jest rodzina Szarych. Jej przedstawicielem jest m.in. Henryk - naczelnik Urzędu Skarbowego w Żninie i... szef wioskowego Klubu Starych Kawalerów. - To oczywiście nieformalne "ciało". Ale dziś jest chyba jego najstarszym członkiem - dodaje sołtys.
Godawskim "nabytkiem"jest natomiast artysta rzeźbiarz Zbigniew Dolski ze Żnina, który przed kilku laty kupił zrujnowane gospodarstwo i stworzył wraz z rodziną swój mały Raj.

- Mieliśmy tu kuźnię, której niewiele zabrakło do 100 lat, działa za to zakład naprawczy Stefana Górnego. Wieś słynie też z koni i gospodarstwa agroturystycznego Jacka Sytka.
To właśnie turystyka - oprócz rolnictwa - będzie stanowiła o przyszłości wsi. - Jesteśmy przecież na turystycznym szlaku, jest jezioro Skrzynka z czystą wodą. Gdyby udało się doprowadzić plażę do porządku - wyciąć trzciny, nawieźć piach - przyjeżdżałyby tłumy. A ilu z nich zjechałoby do wsi, do sklepu, na zakupy. Skorzystaliby na tym wszyscy.

Tekst i fot. MICHAŁŹNIAK

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska