Dramat wydarzył się w winnicy w Saint-Etienne-des-Oullieres koło Lyonu. Polacy, którzy pracują w tym miejscu, relacjonowali Markowi Gładyszowi z RMF FM, jak wyglądała sytuacja. Grudziądzanin, który miał chore serce, poczuł się źle. Był upał, a zdaniem pracowników, pracodawcy nie zapewniali dostatecznej ilości wody.
Gdy mężczyzna zasłabł, inni Polacy chcieli wezwać karetkę, ale nie znali języka francuskiego. - Ojciec właściciela winnicy wziął ten telefon i po prostu go wyłączył. Rozłączył połączenie dwa razy. Człowiek umierał, był już nieprzytomny - a on krzyczał do nas: "Pracować! Pracować!". Krzyczał po polsku, bo nauczył się tego słowa w naszym języku - relacjonowali stacji RMF FM Polacy pracujący w winnicy.
Sytuację inaczej przedstawia żona właściciela winnicy. W rozmowie z Markiem Gładyszem przyznała, że starszy teść mógł z powodów językowych nie zrozumieć o co chodzi a na dodatek ma problemy ze słuchem. - Sami jesteśmy wstrząśnięci śmiercią Polaka - mówiła kobieta reporterowi RMF FM.
Polacy relacjonują, że tego dnia dostarczono im zbyt mało wody, a panowały ogromne upały. Wody nie wystarczyło dla wszystkich pracowników, m.in. zmarłego grudziądzanina.
Przedstawiciele winnicy twierdzą, że wody nigdy nie brakowało.
Część Polaków skarży się także na fatalne warunki zakwaterowania: zbyt małą ilość pryszniców i toalet, pokoje, w których nie ma okien.
Czytaj na plus.pomorska.pl:
Polisa dla dziecka w szkole? Zapytajmy o szczegóły!
"Bawił się z moimi dziećmi. Potem zaczął je bić ręcznikiem"
Gdy maluch choruje, zaraża innych. Potrzebne zaświadczenie
Sportowe Podsumowanie Weekendu - odcinek 24.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?