Jeśli w 1989 r. na nową drogę życia wstąpiło 586 par, to w 2013 r. już tylko 370. Zapewne ta druga liczba nieco się zwiększy (pełne dane będą za kilka miesięcy), bo niektórzy inowrocławianie zawierają śluby również w innych miejscowościach. Nie zmienia to jednak faktu, że w ostatnich latach w mieście wyraźnie spadła liczba zakładanych rodzin.
Dlaczego coraz rzadziej w kościołach i salach ślubów rozbrzmiewają marsze weselne? Przyczyn jest wiele, głównie natury ekonomicznej. Bieda, spowodowana brakiem pracy, niskie płace, kłopoty mieszkaniowe, wreszcie - zmiana stylu życia i modelu rodziny - to tylko niektóre z nich.
- Nie stać mnie i mojego partnera na założenie rodziny - mówi niespełna trzydziestoletnia pani Kamila z Inowrocławia. - Ja haruję za płacę minimalną, mój facet ma pracę dorywczą, czasem dorobi "na czarno". Nie mamy szans na kredyt mieszkaniowy. Zresztą to pętla długu na całe życie. Dzieci? A z czego je utrzymam? Coraz częściej myślimy o wyjeździe za granicę, bo w Polsce młodzi ludzie nie mają żadnych perspektyw. Rząd nic nie robi, żeby było lepiej.
Przeczytaj także: Piękna koszykarka i olimpijczyk z Pekinu wzięli ślub!
W najbliższych latach związków małżeńskich będzie mniej z powodu niżu demograficznego, a - jak przewidują demografowie - głęboki kryzys nastąpi za około 20 lat. Statystyki nie kłamią - w 2012 r. w Inowrocławiu zarejestrowano 3177 dzieci w przedziale 5-9 lat. Zaledwie! Dla porównania osób w wieku 20-29 lat było 10 995.
Ponadto inowrocławianie, po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, co skutkowało m.in. otwarciem granic i rynków pracy, za partnerów życiowych wybierają cudzoziemców. - W 2013 roku siedmioro mieszkańców Inowrocławia poślubiło obcokrajowców z Anglii, Niemiec i Włoch oraz z Rosji, Australii, Maroka i Tadżykistanu, a 26 otrzymało zaświadczenie o zdolności prawnej do zawarcia małżeństwa za granicą z obywatelami innych krajów - mówi Jadwiga Słowińska, kierownik USC.
Poza tym młodzi niechętnie formalizują swoje związki. Jak wykazało ostatnie sprawozdanie w inowrocławskiej parafii pw. Świętego Mikołaja, liczba związków małżeńskich żyjących w sytuacji nieprawidłowej zwiększyła się z 259 w 2012 r. do 291 w 2013 r., w tym w wolnych związkach z 86 do 107.
Związków niesakramentalnych statystycznie jest dużo więcej w większych ośrodkach miejskich niż w małych miejscowościach. Zdaniem ks. prałata Piotra Kotowskiego, wpływ na to ma przede wszystkim laicyzacja, często promowana w mediach i podsycana przez środowiska antykościelne i antyklerykalne. - Nie jest odkrywcze stwierdzenie, że więcej u nas tradycji niż prawdziwej wiary. Od lat liczba praktykujących katolików waha się między 30 a 40 procent - zauważa kapłan.