Będąc na cmentarzu, zauważył że naprzeciwko w sklepie Andrzeja Żalikowskiego ruch w interesach jest na pełnych obrotach.
Skierski jest oburzony. Twierdzi, że w sklepie przy ul. Królowej Jadwigi i na stacji paliw pracował nie tylko właściciel, ale i uczniowie. - Zadzwoniłem do policji w Chojnicach - opowiada. - Prosiłem o interwencję. Patrol przyjechał o 11.00, ale gdy odjechał, handel kwitł dalej. Zadzwoniłem więc ponownie o 13.00, policjanci znów przyjechali, ale znów nie było reakcji.
Skierski twierdzi, że sklep był otwarty do 20.00. Mężczyzna pyta, czy takie powinno być egzekwowanie prawa. Komendant czerskiej policji Sławomir Janicki potwierdza, że była interwencja.
- Policjanci wylegitymowali trzech pracowników - informuje. - Powiadomiliśmy Państwowy Inspektorat Pracy w Starogardzie o zdarzeniu. Musiałbym jednak sprawdzić, czy policja podjeżdżała aż dwukrotnie. Z tego, co wiem, na kontrolę pojechali tylko raz.
Nadinspektor Andrzej Piekarski z Państwowego Inspektoratu Pracy potwierdza, że jest prowadzone postępowanie. - Będziemy się opierać na przesłuchaniach, choć nie tylko - mówi. - Tego dnia inspektor nie pojechał tam na kontrolę.
Jak mówi Piekarski, przesłuchano już jedną pracownicę. - Miałem otwarte dwa sklepy - mówi "Pomorskiej" Żalikowski. - Ale wszyscy pracowali zgodnie z prawem. Sprawdziłem i okazało się, że jeżeli ktoś pracuje na podstawie umowie o dzieło, to może pracować także w święta.