Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Harcerzem zostajesz na całe życie. Do końca...

Rozmawiał Roman Laudański
Lucyna Andrysiak: - Mam szczęście łączenia pracy z pasją
Lucyna Andrysiak: - Mam szczęście łączenia pracy z pasją archiwum ZHP
Rozmowa z harcmistrz Lucyną Andrysiak, komendantką Kujawsko-Pomorskiej Chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego w Bydgoszczy.

- W ostatnich wyborach zrezygnowała pani z kandydowania do parlamentu.
- Jestem samorządowcem i chcę dalej aktywnie działać w sejmiku. W ostatniej kampanii parlamentarnej otrzymałam propozycję ubiegania się o mandat z listy Sojuszu Lewicy Demokratycznej i musiałam się nad tym poważnie zastanowić ze względu na chorobę mamy. Mama ma już 80 lat, kiedyś była bardzo aktywna i mocno wspierała mnie w czasach, kiedy byłam młodą mężatką i mamą. Mogłam na nią liczyć w każdej sytuacji. A teraz ona potrzebuje mojej pomocy.

- Co się stało?
- Dotknięta jest zanikiem pamięci, co bardzo komplikuje życie codzienne. Nie wyobrażam sobie, że ja debatuję w Warszawie o sprawach publicznych, a w domu dzieją się rzeczy trudne i przykre dla mamy. Postanowiliśmy z mężem, który jest już na emeryturze, że połączymy siły. Dlatego mogę sobie pozwolić na działalność na terenie województwa. Warszawa jest za daleko. W sytuacji ekstremalnej czas reakcji byłby zbyt długi. Moja wrażliwość mi na to nie pozwalała. Zrezygnowałam z udziału w wyborach.

- Decyzja była trudna?
- Zastanawiałam się nad tym przez kilka dni. Mam dużo szacunku dla kolegów z powiatu bydgoskiego, że o mnie pomyśleli i bardzo mnie przekonywali, że dam sobie radę z mamą, ale doszłam do wniosku, że tutaj też mam co robić. Jestem członkiem ZHP, który daje szansę wyżycia się z najróżniejszymi pomysłami i projektami. Skupiamy dzieci od szóstego roku życia do - końca dni naszych. Mamy 90-letnie druhny w pełni sprawności fizycznej i umysłowej. Są niesamowite i niespożyte w swojej energii. Jakiś czas temu organizowaliśmy zlot Seniorów ZHP, na który przyjechało ponad pół tysiąca dojrzałych ludzi. Druhny organizatorki poprosiły nas tylko o wsparcie techniczne. Resztę wzięły na siebie. Druhna Grażynka...

- ...w wieku?
- 92 lata! Jest także przewodniczką PTTK, mówi mi tak: Druhno, ja tyle jeszcze miałam ciekawych miejsc do pokazania, a oni już nie mają siły! Te druhny nadal się wspierają, pomagają przy chorobach, odwiedzają się z okazji imienin i urodzin, wyjeżdżają na zloty, także z zagranicznymi wycieczkami. Myślę, że m.in. to wszystko zawdzięczają tej aktywności, którą harcerstwo próbuje wywołać w młodym człowieku. Namawiamy, żeby młodzi potraktowali czas wolny jako inwestowanie w siebie.

- A mówią, że starość się Panu Bogu nie udała.
- Społecznie i zawodowo chciałabym być aktywna jak najdłużej i nie przeraża mnie wiek 67 i dalej. Jednak kiedy pomyślę sobie o obowiązkach, które spadają na osoby w moim wieku, cudach medycyny, która przedłuża nasze życie - to nie wiem, jak będzie z naszą jakością życia? Czy da nam ona satysfakcję? Mam dwie córki, wnuczki, jak one w przyszłości poradzą sobie z zajmowaniem się dziadkami, kiedy będą musiały być nadal aktywne zawodowo i społecznie? Domy pomocy społecznej, wsparcia środowiskowego są ważne. Mieszkam w Białych Błotach pod Bydgoszczą, gdzie znajduje się ośrodek dziennego wsparcia seniorów, ale to nie zwalnia rodziny z dowożenia i odbierania swoich bliskich. Trzeba seniora przygotować do wyjścia z domu i być, kiedy zajęcia już się skończą. Przy moim nieustabilizowanym rytmie dnia zapewnienia tego nie byłoby możliwe.
- Koleżanka z redakcji powtarza, że najpierw nie mamy czasu dla siebie, bo trzeba wychować dzieci. Później musimy opiekować się rodzicami i nagle okazuje się, że to już my wymagamy opieki i coś nam umknęło.
- Były pomysły, żeby samotne osoby mogły dalej mieszkać u siebie, ale we wspólnocie, którą uzupełnia pielęgniarka, wolontariusz czy od czasu do czasu także lekarz. No i w okolicy musiałaby być świetlica, w której seniorzy mogliby się spotykać. Podkreślam, cały czas mieszkając u siebie, bo to bardzo ważne dla starszych osób. Takiego projektu nam dzisiaj brakuje.

- Dla wielu harcerstwo jest pasją nie tylko młodości?
- Młody człowiek powinien wiedzieć, że dzisiaj stanowi już o tym, kim w przyszłości będzie. Jeśli nauczy się pracy w zespole - w małych zastępach, to później - już w pracy, świetnie sobie poradzi z koordynowaniem pracy zespołu nad konkretnym projektem. Do harcerstwa zaprosiła mnie moja wychowawczyni, zuchem zostałam w pierwszej klasie szkoły podstawowej i po latach w harcerstwie nie mam problemu w kontaktach z ludźmi i przekazaniem im mojego stanowiska w jakiejś sprawie.

- Dlaczego dziś jest tak mało harcerzy?
- Kiedyś w starym województwie bydgoskim było ponad 100 tysięcy harcerzy, a dziś ZHP w całym kraju liczy ok. 130 tys. osób. Mamy rozwiązany problem tzw. nadbudowy w harcerstwie. Instruktorami zostają ci, którzy nie dostali polecenia od szefa, ale ci, dla których jest to sposób na życie. Zadanie jest odpowiedzialne, drużynowy nie może spotykać się z harcerzami tylko wtedy, kiedy mu pasuje. Tu potrzebna jest systematyczna praca. Młodych ludzi nie można zawieść. Wyjazdy na obozy trzeba planować w ramach własnego urlopu, bo dziś żaden dyrektor nikogo nie puści na dwa tygodnie tylko dlatego, że on fajnie pracuje z młodzieżą. Dziś miejsce pracy musimy bardzo cenić.

- Młodzież się garnie?
- Harcerstwo nigdy nie było i nie będzie organizacją o powszechnym zasięgu. Trzeba założyć mundur, a dziś nie każdy ma na to ochotę. Coraz więcej młodych ma tak silne osobowości, że nie chcą się nikomu podporządkować, a to wymagane jest w związku. Takie osobowości nie chcą pracować w zespołach, a szkoda, bo w międzynarodowych koncernach podkreślają, że najtrudniej jest namówić ludzi z różnych nacji do pracy w zespole, w którym wykażą się swoimi indywidualnymi zdolnościami i poprowadzą - wspólnie - projekt. Myślę, że niech harcerstwo rozwija się w takim tempie jak dziś, żebyśmy nie stwarzali kolosa na glinianych nogach.

- Harcerska aktywność przekłada pani również na pracę w sejmiku samorządowym?
- Działam w nim już czwartą kadencję, wyspecjalizowałam się ochronie środowiska i komisji współpracy międzynarodowej i promocji województwa.

- A metropolia powinna być bydgoska czy bydgosko-toruńska?
- Jestem za metropolią bydgosko-toruńską, ale w jej ramach trzeba bardzo precyzyjnie określić zadania i obszary specyficzne dla Bydgoszczy i Torunia. Bez tego - będzie to bardzo trudne. Bez tego może rzeczywiście lepsza byłaby metropolia bydgoska z miastem i sąsiednimi gminami, ale jesteśmy z Toruniem na siebie skazani - chociażby z powodu bliskości obu miast. Przyznam się, że nie rozumiem, dlaczego liczba wniosków od przedsiębiorców z Torunia i z Bydgoszczy jest taka sama?

- Choć Bydgoszcz jest dwa razy większa.
- Podział pieniędzy jest porównywalny dla obu miast. Mniejsza aktywność przedsiębiorców bydgoskich jest zastanawiająca. Może zbyt trudno wypełnić im wnioski, a pieniądze spływają za późno? Brakuje mi diagnozy.

- Co druhna Andrysiak będzie robiła na emeryturze?
- To samo, co teraz! Kiedyś rozmawiałam z byłą komendantką naszej chorągwi i obiecałyśmy sobie, że nie będziemy przeszkadzać tym, którzy przyjdą po nas. Stowarzyszenie Przyjaciół Harcerstwa jest dobrym miejscem dla aktywnych "byłych". Tam będę nadal działać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska