Mieszkanka gminy Pruszcz niedawno pochowała bliską osobę. Zdziwiło ją, gdy duszpasterz parafii Trójcy Świętej powiedział: "Należy się 1.300 złotych".
- Skąd taka cena? - zapytała w myślach. Z księdzem o tym rozmawiać odwagi nie miała.
- Znam parafie, w których za tę usługę można zapłacić kilkaset złotych mniej - mówi kobieta.
Co na to duchowny?
Ksiądz Jerzy Mroczyński jest zaskoczony. - Jeśli ta pani ma wątpliwości, to powinna się do mnie zgłosić, a nie do "Pomorskiej"- twierdzi.
Wylicza jednak dokładnie, w jaki sposób suma za pogrzeb urosła do 1.300 złotych. 400 złotych kosztuje miejsce na cmentarzu, 100 zł idzie na sprzątanie. Reszta trafia do jego kieszeni. W opisywanym przypadku było to 800 zł.
- Nie jest to stała stawka - podkreśla. - Często ludzie dają znacznie mniej, a bywały przypadki, że chowałem zmarłych za darmo.
Pogrzeb pogrzebowi nierówny
Dotyczy to także kosztów. Zmarły krewny naszej Czytelniczki należał do parafii Matki Boskiej Królowej Polski. Rodzina chciała więc, żeby ksiądz z tego kościoła przeprowadził ceremonię. Razem z organistą zażądali 450 złotych.
Na tym jednak nie koniec.
Cmentarzem, na którym odbył się pochówek administruje proboszcz parafii pw. Św. Ap. Szymona i Judy Tadeusza.
Więc to jemu trzeba zapłacić za "techniczną" stronę pogrzebu. Po zliczeniu wszystkich kosztów uzbierało się 2.900 złotych. Dlaczego tak dużo? Bo w cenie ujęto m.in. opłatę za miejsce na cmentarzu, wynagrodzenie kościelnego i grabarzy. Swoje też kosztowała kostnica.
W jaki sposób te stawki zostały ustalone? Duchowny był wczoraj nieosiągalny.
Pani z kancelarii parafialnej podkreśla jednak, że na ostateczną cenę wpływa wiele czynników.
- Zależy czy mszę odprawi nasz ksiądz, czy nie. Istotne jest również, czy rodzina zmarłego ma już miejsce na cmentarzu, czy wykupuje nowe. W takim przypadku opłata wynosi 560 złotych - mówi kobieta.
Na pytanie: - ile z tego zostaje dla księdza?, nie odpowiedziała.
A w Grudziądzu?
Żeby się tego dowiedzieć dzwonimy do proboszcza parafii Wniebowzięcia NMP przy ulicy Moniuszki.
Ks. Krzysztof Zalewski jest bardzo rozmowny, ale tylko do momentu, gdy pada pytanie o cenę pogrzebu.
- Nie udzielam żadnych informacji na ten temat. Z Panem Bogiem - kwituje .
Reakcji proboszcza nie dziwi się właściciel jednego z zakładów pogrzebowych.
- Grudziądzcy księża żądają za dużo. Średnio, dla parafii biorą 600 złotych. Do tego dochodzi jeszcze na ogół 150 zł dla organisty - wylicza przedsiębiorca.
Tłumaczy, że wpływ na te stawki mają działające przy parafiach rady składające się z wiernych.
- Niektóre ustaliły, że ksiądz będzie otrzymywał 10 proc. zasiłku pogrzebowego. Skoro zapomoga została obniżona, to tak samo powinno stać się z gażami duchownych - przekonuje szef zakładu pogrzebowego.
Cennik nic nie daje?
Tego zdania jest ksiądz Andrzej Nowicki, rzecznik prasowy Kurii Diecezji Toruńskiej.
- Nie ma parafii, w której by obowiązywał cennik. Bo zgodnie z prawem kanonicznym może go wprowadzić jedynie Konferencja Episkopatu Polski - wyjaśnia ks. Nowicki.
W jego przekonaniu trzeba wyraźnie oddzielić tzw. opłaty stałe, od tych, które za posługę otrzymuje ksiądz. - Pierwsze zależą od kosztów utrzymania cmentarza. Nekropolie się od siebie różnią, stąd różnice w cenach - dodaje rzecznik Kurii.
Pod względem zamożności różnią się również parafie. A utrzymują się także z pogrzebów.
- Nie zapominajmy, że wiele kościołów to zabytki. Trzeba je konserwować, a to sporo kosztuje - twierdzi ks. Nowicki.
Tego samego argumentu używa proboszcz parafii Trójcy Świętej z Pruszcza.
- Musieliśmy zaciągnąć wysoki kredyt, aby uratować piękny kościół w Wałdowie. Raty trzeba spłacać, także na to idą ofiary składane przez wiernych - zapewnia ksiądz.
Czytaj e-wydanie »