Starzy i nowi studenci najpierw modlili się w kościele gimnazjalnym, potem przeszli do auli Zespołu Szkół, gdzie rozpoczęła się oficjalna gala. Zabrzmiało "Gaudeamus", a inicjatorka powstania Uniwersytetu Barbara Kłodzińska podkreśliła, że szkoła ma tak wielu przyjaciół, że jej prowadzenie nie jest ciężarem. - Gdybym była sama, nie dałabym rady - wyznała.
Okazujmy serce
Licealiści zadedykowali swoim starszym kolegom sympatyczny program na dobry początek, zaś wykład inauguracyjny wygłosiła lekarka Małgorzata Kaczmarek. Cisza zapadła jak makiem zasiał, gdy mówiła o problemach medycyny paliatywnej i namawiała do tego, by w każdej sytuacji być człowiekiem. - Każdy choruje i walczy inaczej - podkreślała. - Ale naprawdę można żyć tylko wtedy, gdy nada się swojemu życiu wymiar ostateczny. W obliczu śmierci wszystko się zmienia, a więc spieszmy się, nie odkładajmy niczego na później, okazujmy serce, dobroć, przyjaźń, miłość, bo w każdym wieku jest to potrzebne.
Świeża krew__
Towarzystwo Przyjaciół Hospicjum, którego Małgorzata Kaczmarek jest członkinią, przygotowało dla studentów niespodziankę w postaci żonkili. - Niech nadadzą blask szarzyźnie, bo są symbolem miłości i nadziei - mówiła Kaczmarek. - A kiedy zwiędną, zasuszcie je państwo, będą wspomnieniem czegoś miłego.
Nowi słuchacze przeżyli dreszczyk emocji, bo odebrali zaświadczenia o rozpoczęciu studiów. Jest ich dwudziestka, a opiekuje się nimi Katarzyna Lemańczyk. - Świeża krew - cieszyła się Kłodzińska. - Grupa jest interesująca, prężna, na pewno wniesie sporo nowego.