
Poranna gimnastyka podczas kolonii zuchowej w Lipuszu. Dzieci mieszkały tam w wiejskiej szkole.
(fot. ze zbiorów Kazimierza Tomaszewskiego)
Żyją w Bydgoszczy uczestnicy tej kolonii, wówczas zuchy VI Bydgoskiej Drużyny Harcerskiej im. Tadeusza Kościuszki przy Miejskim Gimnazjum Matematyczno-Przyrodniczym im. Mikołaja Kopernika. To koledzy z klasy: Kazimierz Tomaszewski i Romuald Pilaczyński. Chodzili do utworzonej przy gimnazjum szkoły podstawowej.
Pan Kazimierz do drużyny zuchowej zapisał się w jesienią 1938 roku.
Przeczytaj również: Bydgoscy harcerze - zawsze wierni ideałom
Drużynowymi zuchów byli bracia Kandziora: Jerzy i Marian. Podczas kolonii w Lipuszu oboźnym był Henryk Gruchałła. Dwom drużynom zuchowym przewodzili: Zygmunt Jaraczewski (syn aptekarza z ul. Długiej - pamięta Kazimierz Tomaszewski) i Kandziora.
***

Druhowie VI BDH. Od lewej: Zygmunt Jaraczewski, Jerzy i Marian Kandziora oraz Henryk Gruchałła.
(fot. ze zbiorów Kazimierza Tomaszewskiego)
Zastępy "wilczaków" czyli młodszych dzieci, istniały przy VI BDH już od 1923 roku. Ale na dobre zuchami zajęto się w sierpniu 1934 r. Wtedy z Komendy Chorągwi uzyskano pozwolenie i przy szkole utworzono gromadę zuchową, której opiekunem został Bernard Karowski, a wodzem Witold Andruszkiewicz. Po trzymiesięcznym okresie próbnym uroczyście przyjęto kandydatów do gromady "Cwaniaków" - taką to nazwę sobie wybrali.
O tym wszystkim można przeczytać w "Sprawozdaniu Miejskiego Gimnazjum Męskiego im. Mikołaja Kopernika w Bydgoszczy", które wydano z okazji 15-lecia istnienia szkoły.
Również zuchy od początku musiały się podporządkować hasłu, które widniało na harcerskim sztandarze: "My nigdy z prostej drogi nie zbłądzim na rozłogi".
Romuald Pilaczyński (rocznik 1928), syn znanego wtedy w mieście kupca, wspomina: - W czasie roku szkolnego drużyna zuchowa miała regularne zbiórki. Nie pamiętam już, dwa lub trzy razy w miesiącu. To były cudowne popołudniowe zajęcia. Zdobywało się na nich sprawności. Zdobyłem sprawności z rysunków i lotnictwa, bo skleiłem model samolotu. Poza tym był sport, zabawa. Graliśmy, na przykład w palanta. Co do stroju - mieliśmy ładne mundury, jako krawaty wiązało się kolorowe krajki.
Czytaj też: W głębi serca zawsze byłam harcerką

Zuchy VI BDH im. Tadeusza Kościuszki w ogrodzie botanicznym. Zdjęcie z 1938 lub 1939 roku.
(fot. ze zbiorów Kazimierza Tomaszewskiego)
Kolonie w Lipuszu odbyły się latem 1939 roku. Czas był już niespokojny, rodzice nie mieli obaw? - Wojna?! Nikt o tym nie myślał. To przyszło nagle - odpowiada Kazimierz Tomaszewski.
W Lipuszu mieszkali w wiejskiej szkole. Zuchy były podzielone na dwa zastępy: "kowbojów" i "Indian". - Byliśmy "kowbojami - razem z Benkiem Słomskim i Kaziem Tomaszewskim - wspomina Romuald Pilaczyński. - Ten podział to była koronna zabawa. Ja miałem pseudonim "Prawe serce", a na drużynowego Jaraczewskiego nie mówiliśmy inaczej, jak Cyki. Skąd to się wzięło? Nie mam pojęcia!
Nota bene, Zygmunt Jaraczewski kilka lat później został szwagrem Romualda.
- Któregoś dnia "Indianie" w biały dzień porwali nam kolegę. Bardziej zorientowani wiedzieli, że oznacza to nocny alarm - wspomina Pilaczyński. - Rzeczywiście, odbijaliśmy go w nocy. Wszystko kończyło się "wypaleniem" fajki pokoju.
Lipusz leży blisko ówczesnej granicy polsko-niemieckiej. Któregoś dnia zuchy poszły na pieszą wycieczkę nad granicę.
Ale pan Kazimierz bardziej zapamiętał inne wyjazdy: do Wiela i Gdyni. W drodze do Gdyni byli na Wieżycy, a z powrotem wstąpili do Kartuz. - Niczego tam nie zwiedzaliśmy, ale w restauracji jedliśmy parówki - śmieje się Kazimierz Tomaszewski. - Pamiętam te parówki, jak papież kremówki.
Na kolonii grano też w szczypiorniaka, a drugim ulubionym zajęciem było chodzenie na szczudłach. - Pasjonowaliśmy się tym - wspomina z entuzjazmem pan Romuald. - Na szczudłach urządzaliśmy wyścigi, graliśmy w piłkę. Opowiadam to teraz i widzę, jakby było wczoraj...

Zuchowa drużyna VI BDH podczas kolonii w Lipuszu. Na pierwszym planie Henryk Gruchałła, w lewo za nim - Zygmunt Jaraczewski. Z zuchów za Gruchałłą idzie Romuald Pilaczyński.
(fot. ze zbiorów Kazimierza Tomaszewskiego)
Tydzień temu, w "Albumie bydgoskim" wspominaliśmy harcerski obóz w Murzasichlu, z 1932 r. Wspominał go bydgoszczanin Henryk Drewek, obecnie mieszkający w Australii.
Drużyna harcerska przy męskim gimnazjum istniała od 1920 roku, gdy po przejęciu Bydgoszczy przez polskie władze, w dotychczasowej niemieckiej Wyższej Szkole Realnej utworzono polskie klasy. Była to VIII drużyna harcerska im. Stefana Batorego. W 1921 r. drużynę rozwiązano, a utworzono nową - właśnie VI BDH .
Na zbiórkach, prócz zabawy, przerabiali kursy "mrozów", "ratowników", "Indian", "rycerzy". Kryła się za tym nie tylko zabawa, ale wyrabianie sprawności, odpowiedzialności, umiejętności pracy w grupie.
Należeli Państwo do drużyny harcerskiej przy gimnazjum im. Kopernika? Czekamy na wspomnienia.