Ania i Jacek pokochali indiańską kulturę. Teraz chcą opowiadać o niej innym.
Ania Wdowicka, Płacząca Rosa, 27 lat, bydgoszczanka.
Jacek Piętka, Szary Wilk, 31 lat, pochodzi z Oleśnicy.
U niej zaczęło się osiem lat temu, u niego trzy lata wcześniej. W obu przypadkach - na zjazdach Indian w Polsce.
Ania i Jacek
Pracowała w supermarkecie. Pewnego dnia zauważyła klientkę ubraną "po indiańsku". Zaczęły rozmawiać. Dowiedziała się, że do Uniejowa koło Konina niedługą zjadą Indianie z Ameryki Północnej. Znała i lubiła tę kulturę, bo jej brat się nią interesował. Nie mogła przegapić takiej okazji. Pojechała. Miała wtedy osiemnaście lat. Spodobało się jej. Zaczęła jeździć na zjazdy i na jednym z nich spotkała Jacka.
Jacek. W dzieciństwie Indianami się nie interesował. Wolał czytać książki. Miał siedemnaście lat, kiedy pojechał na pierwszy zjazd. Potem był kolejny. I tak już zostało.
Ania i Jacek poznali się w Wiągu koło Świecia. Najpierw była wspólna pasja, potem przyszła miłość. Razem są od sześciu lat. Dziś mają własny zespół: Wojownicy Tęczy. Występują, opowiadają o kulturze Indian, śpiewają i tańczą jak oni. - Życie blisko natury jest wspaniałe - mówi Ania. - A mi się najbardziej podoba ta Indianka - śmieje się Jacek pokazując na Anię. - Nie czujemy się Indianami, ale kochamy tę kulturę.
Taniec sukni dzwonkowej
Indianie to śpiew, taniec, wierzenia, tradycje i legendy, spisane i przekazywane z pokolenia na pokolenie. Jacek: - Pewien Indianin miał żonę i trzy córki. Pewnego dnia zmarła jego małżonka, a krótko potem jedno z dzieci. Załamał się. Niestety, wkrótce zmarła druga córka, a trzecia zachorowała. Wtedy poszedł do szamana. Ten kazał mu uszyć sukienkę z tylu muszli, ile dni ma rok. Kiedy przyjdzie do siebie, miała ją ubrać i tańczyć. Po wyzdrowieniu też. I jeszcze uczyć tego inne dziewczęta. To takie podziękowanie dla duchów.__Potem na te tereny przyjechali biali. Przywieźli ze sobą tabakierki. Indianie zwijali je i tworzyli dzwonki. Dlatego teraz suknia nazywa się dzwonkową.
Ania z Jackiem też tak tańczą. To część stylu Pow-Wow, współczesnego folkloru. Ubierają kolorowe stroje i wirują, przeskakując z nogi na nogę. __
Tańczą, uczą, opowiadają
Każdej wiosny w bydgoskim Myślęcinku rozbijają siedem tipi. Powstaje ich "Kraina Winnetou". Zapraszają wycieczki ze szkół. Śpiewają, tańczą, opowiadają, bawią. Chcą wytłumaczyć, nauczyć, dać szansę na poznanie dalekich krain i ludzi, którzy w nich mieszkają. - To fajne uczucie, kiedy dzieciaki wychodzą po skończonej prezentacji i mówią: teraz już trochę wiemy o Indianach - twierdzi Ania.
Ktoś mógłby pomyśleć: niepoważne, dziecinne, zabawne. Ale ile osób może powiedzieć, że robi coś co lubi, żyć pasją i z pasji, poświęcać każdą godzinę na to, co sprawia przyjemność? A oni mogą.