Mieszkaniec Inowrocławia uznał, że lądujący na lotnisku Aeroklubu Kujawskiego paralotniarz spadał. Wezwał więc policję. Zupełnie niepotrzebnie.
Zrobiło się ogromne zamieszanie. Na lotnisko przyjechali policja, karetka pogotowia i straż pożarna. Paralotniarz był zupełnie zaskoczony tą sytuacją. Nic mu się nie stało. Wylądował, jak zwykle, bezpiecznie.
- Ktoś nas o wszystkim poinformował przez pomyłkę. Myślał, że był świadkiem wypadku, więc wezwał policję. My w tego typu przypadkach automatycznie wzywamy pogotowie i straż pożarną. Na szczęście tym razem nic się nie stało - mówi Joanna Wrzesińska, rzecznik prasowy inowrocławskiej policji.
Osoba, która poinformowała policję o zdarzeniu, które nie miało miejsca, nie poniesie jednak żadnych konsekwencji. Policjanci uznali bowiem, że działała w dobrej wierze.
Tezbyłem swiadkiem tego wypadku.facet uderzył o ziemię z wysokości ok.20 m.Wózek na , którym siedział był w strzepach.Prawdopodobnie wózek uratował mu życie.Niestety na cała sprawę zostało nałożone "embargo".
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl