Włodzimierz Miklas ze spółdzielnią związał się 37 lat temu. Został kierownikiem zespołu inspektorów nadzoru. W 1989 roku awansował na funkcję zastępcy prezesa do spraw technicznych, a rok później - na samego prezesa. Kierował spółdzielnią przez ponad 19 lat.
- Ten okres oceniam jako niezwykle pracowity. Zrobiliśmy na tym terenie bardzo dużo dobrych rzeczy - mówi z dumą.
Dlaczego zrezygnował z funkcji prezesa?
- Jestem już starym człowiekiem. Praktycznie już dwa lata temu mogłem odejść na emeryturę.
Przyznaje, że z żalem będzie się żegnał ze spółdzielnią.
- Życie idzie do przodu. Trzeba ustąpić miejsca młodszym. Nie usiedzę jednak bezczynnie. Może wrócę do pierwotnego zawodu. Jestem inżynierem budownictwa - zdradza "Pomorskiej".
Nowego prezesa wybierze rada nadzorcza, która ogłosiła konkurs. Ewentualni chętni do objęcia tej intratnej posady maję do 31 sierpnia czas na podjęcie decyzji. Tego dnia bowiem upływa termin składania ofert. Z naszych informacji wynika, że do tej pory chęć objęcia funkcji prezesa wyraziło pięć osób.
Na nieoficjalnej giełdzie następców Włodzimierza Miklasa przewija się kilka nazwisk: Mirosław Ślesiński - kierownik działu inwestycji w spółdzielni, Ryszard Szadłowski - dotychczasowy wiceprezes KSM, Mariusz Wojciechowski - były wiceprezes PGKiM w Inowrocławiu i Jacek Olech - były wiceprezydent Inowrocławia i aktualny radny.
KSM ma swoje bloki nie tylko w Inowrocławiu, ale i w okolicznych miasteczkach i wioskach. Łącznie zarządza ponad 15 tysiącami mieszkań. Administruje również 27 wspólnotami w Inowrocławiu.