Od kilkunastu godzin trwa polemika na portalach społecznościowych, w których prym wiedzie dyskusja na Twitterze. Punktem wyjścia była rozmowa przeprowadzona z Adamkiem w Stanach Zjednoczonych przez dziennikarza Przemka Garczarczyka. Przed kamerą były dwukrotny mistrz świata zawyrokował, że po kwietniowej porażce z Erikiem Moliną zatęsknił za szczególną adrenaliną i wraca do sportu.
- To kiedy możemy spodziewać się ostatecznej decyzji? - padło pytanie, na które 39-letni "Góral" odpowiedział: Ja już teraz jestem na tak. Od grudnia wchodzę do gymu. Co nie oznacza oczywiście, że teraz siedzę w domu i nic nie robię. Ruszam się, biegam, ważę 102-103 kilogramy, jakaś tam forma jest - stwierdził pięściarz z Gilowic, mieszkający od lat w Kearny, w stanie New Jersey.
Od tego momentu rozgorzała dyskusja, z kim Adamek zdecyduje się stoczyć powrotną (pożegnalną?) walkę. Gdy zaczęły padać propozycje konfrontacji z innym byłym mistrzem świata Krzysztofem "Diablo" Włodarczykiem, a nawet krakowianinem Andrzejem Wawrzykiem, wtedy głos zabrał dziennikarz Polsatu Mateusz Borek, który stał się prawą ręką Adamka. Znany komentator zamierza po raz drugi zorganizować przyjacielowi profesjonalne i w pełni opłacone przygotowania, jak to było przed pojedynkiem z Moliną.
- Myślę, że Tomek już żadnemu Polakowi nie da zarobić. I nie ma to nic wspólnego ze strachem czy szansami - napisał Borek, a na pytanie wyżej podpisanego, co leży u źródła takiej decyzji, dziennikarz odparł: - To, że może my wolimy starych mistrzów. I nie musimy słuchać, ze komuś się to nie podoba - zawyrokował Borek.
Przeniesiona z 5 listopada gala Polsat Boxing Night odbędzie się najpewniej w kwietniu w Tauron Arenie Kraków.