Trochę przypomina mi to dowcip o Mońku Rubenie. Onże zobaczył pana w kawiarni, czytającego na przemian "Nasz Dziennik" i "Wyborczą".
- Przepraszam szanownego pana - pyta Moniek. - Jak pan godzi czytanie "Naszego Dziennika", jak mówią antysemickiego, z lekturą filosemickiej "Gazety Wyborczej"?
- Widzi pan - odpowiada zagadnięty - "Nasz Dziennik" jest dla głowy, a "Wyborcza" do tyłka.
- O, to ja panu bardzo serdecznie współczuję - powiada Moniek. - Pan teraz będziesz miał mądrzejszy tyłek od głowy...
Poza tym w IV RP bez zmian. O Sejmie już nie warto pisać, bo szkoda czasu i papieru. Natomiast do radosnego szaleństwa doprowadza mnie znów agent 000 Tosiek Macierewicz. Ów dzielny wywiadowca zapowiedział, że już niebawem opublikuje drugą część raportu demaskującego komusze Wojskowe Służby Informacyjne. Agent 000 powiada: "Jest układ! Struktura mafijna, która obejmuje i niszczy całą Polskę. Można oczywiście wyodrębnić układy - warszawski, wrocławski, gdański. Mafia ta narodziła się ze struktur PZPR i komunistycznych służb specjalnych. Kluczową rolę odegrało powołanie FOZZ oraz wsparcie przez służby powstawania gangów, w tym złodziei samochodów".
Proszę Szanownej Re-publiki, mniej więcej w ten sam sposób reklamował Tosiek 000 publikację pierwszej części porażającego raportu o WSI. Raport okazał się "do tyłka", bo nikt, literalnie nikt, nie został aresztowany po jego publikacji. A zdrowy rozsądek podpowiada, że skoro władza mówi, że demaskuje mafię - powinna ją rozbić! Bo jeśli wie - jak Macierewicz - a nie aresztuje gangsterów, sama popełnia przestępstwo. Tymczasem, poza produkcją papieru i pustych sensacji, nie stało się nic. Jeśli nie liczyć kilkunastu procesów, jakie wytoczyli Macierewiczowi oficerowie oskarżeni w raporcie. A druga jego część ma postawić kropkę nad "i" i pokazać, jak rodziła się wzmiankowana mafia i jacy politycy w niej są. Rzecz jasna wśród nich będzie niejaki Janusz Kaczmarek, uśpiony agent Kwaśniewskiego, który rozbił od środka rząd rewolucji moralnej. A patronem, "capo di tutti capi" mafii III RP był, zdaniem 000 Macierewicza, niejaki Leszek Balcerowicz.
Nie będzie natomiast śledztwa w sprawie PZU. Ten największy polski ubezpieczyciel, na specjalną prośbę Jaromira Netzela, kupił naczelnikom... Centralnego Biura Śledczego dziewięć luksusowych aut, po 80 tys. zł każde oraz komputery i laptopy wartości 1,3 mln zł. Niewykluczone więc, że Netzel wjechał do aresztu tą limuzyną, a był podsłuchiwany z komputera kupionego też za pieniądze PZU. Do Siego Sejmu!!!