Z doniesień radiowo-telewizyjnych wynika, że 1 maja święciło kilkanaście lewicowych ugrupowań, m.in.: Sojusz Lewicy Demokratycznej, Nowa Lewica, Otwarta Lewica (dla odróżnienia z zamkniętą), Polska Lewica, Socjaldemokracja Polska, Unia Pracy, Polska Partia Socjalistyczna, Unia Lewicy III RP, Demokratyczna Partia Lewicy, Racja Polskiej Lewicy, Polska Partia Socjalistyczna, Polska Partia Pracy, Polska Partia Ekologiczna, Zieloni 2004, Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, Nurt Lewicy Demokratycznej... Uff, starczy chyba.
Całkiem nieźle, jak na kraj, który ledwo wyszedł z dwuletniej prawicowej dyktatury PiS. Tylko elektoratu, nie wiedzieć czemu, brakuje. Niektórzy twierdzą, że tą chorobą - rozmnażaniem przez pączkowanie - polska lewica zaraziła się od Akcji Wyborczej Solidarność. Nie dziwota więc, że wczorajsze majówki, festyny, pochody i wiece były żałosnym widowiskiem, czymś w rodzaju Dinoparku w Solcu Kujawskim.
Za to o wiele większe wzięcie miały 1-majowe, parafialne obchody św. Józefa Robotnika.
Tu i ówdzie potrzebna była pomoc policji i pogotowia ratunkowego, ale to ostatnie wzywano w ostateczności. W narodzie bowiem błyskawicznie rozeszła się wieść o nowych zwyczajach pogotowia. Oto parę dni temu na olsztyński numer 999 zadzwonił nad ranem wystraszony obywatel, który nie mógł dobudzić swej 87-letniej mamy. Kobieta oddychała wprawdzie, ale nie reagowała na żadne bodźce.
Dyspozytorka pogotowia, po krótkiej rozmowie, objaśniła obywatela, że w wieku 87 lat już się ludzi nie reanimuje. - To co mam robić?! - krzyczał do słuchawki syn niedoszłej pacjentki. Dyspozytorka odparła w krótkich żołnierskich słowach:
- Wołać księdza!