https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Deptuła - Mój biznes - "Łże-reklamówka"

Ludzie, nie dajcie się nabierać! Prawo i Sprawiedliwość łże w swoich słodkich reklamówkach aż strach.

Na szczęście są jeszcze wolne media i dzięki "Kurierowi Porannemu" dowiadujemy się porażającej prawdy. PiS wysmażył otóż śliczny spot telewizyjny z piękną gospodynią domową w roli głównej oraz jej mężem, niejakim Stanisławem, za SLD bezrobotnym. Gospodyni domowa pieje ze szczęścia, które ją spotyka od 2 lat bo: wysłała wreszcie córki na kolonie (dotąd była bez pieniędzy), a mąż Stanisław znalazł doskonale płatną i przyjemną pracę. Sądząc po jego szczęśliwej minie - w biurze poselskim Gosiewskiego albo Filipka.

Ale dziennikarze śledczy "Kuriera" ponad wszelką wątpliwość ustalili, że rzekomo szczęśliwą matką rzekomych dwóch córeczek jest prawdziwa Joasia Domańska, wicemiss Podlasia sprzed ośmiu lat. To jeszcze nie byłoby tak porażające, gdyby nie fakt, że dwa lata temu ta sama Joasia wystąpiła również w reklamówce PiS, tym razem jako samotna, zniszczona przez bandycki układ IIImatka Polka, której dopiero bracia Kaczyńscy usłali życie różami.

I proszę! Zaledwie w dwa lata samotna matka dorobiła się dwóch córek w wieku kolonijnym, męża - początkowo wprawdzie bezrobotnego - ale za sprawą PiS już pracującego. Uśmiech na twarzy mamusi niechybnie świadczy o rozbiciu mafii komuno-liberało-pederastów, a szczęście bijące z oczu Stacha pokazuje, że Ziobro nie tylko nagrywał, ale i pomagał Polakom szarakom. A teraz gwóźdź porażającego programu (uwaga, zaczynam nagrywać i filmować): w rzeczywistości Joanna Domańska ma dziecko, nie są to kilkunastoletnie córeczki, które mogła wysłać na kolonie, lecz 10-letniego synka. Ojciec chłopczyka miał od zawsze pracę, więc PiS jej nie mógł załatwić, a niejaki pan Stanisław (ten bezrobotny "mąż") to aktor, w dodatku też pracujący od lat. I jak tu wierzyć Prawu i Sprawiedliwości?!

Nudne aż do bólu idiotyzmy IV Rzeczpospolitej urozmaica jedynie Jądrek od Lepperów i Ziobro od sprawiedliwości. Nie tak dawno - jeszcze jako urzędujący wicepremier - Lepper paradował w kamizelce kuloodpornej, co jest charakterystyczne raczej dla krajów Trzeciego Świata. A teraz dowiaduję się, że w jego byłym ministerstwie rolnictwa ochrona znalazła kulę. Nie, nie kulę u nogi Leppera, ale kulę karabinową. Wystrzeloną z drugiej strony ulicy. No, to już zaczyna mi się bardzo podobać. A ponieważ czuję odrazę do debilnych amerykańskich kryminałów klasy "C", nie przypuszczałem, że dane mi będzie oglądać na żywo taki tęgi serial political fiction. Policja ustaliła, że ktoś strzelał w kamery monitoringu na budynku, ale nie trafił. Toż to żywcem zerżnięte z "Ekstradycji" ! Niektórzy twierdzą nawet, że minister sprawiedliwości Ziobro, jadąc na rozmowę z wicepremierem Lepperem, chciał uszkodzić kamerę, a tym samym - dowód swojej obecności. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że słynny magnetofon Ziobry może spełniać funkcję wariografu, a po dodaniu śmigieł - także helikoptera, ewentualnie (podczas ostrzału) transportera "Rosomak".

To by się mogło zgadzać, bo Ziobro zdradził wczoraj, że jakiś killer dybie na jego życie. Minister miał przeciek z pewnych służb, że jeśli skompromitowanie jego osoby nie wystarczy - należy go "fizycznie zlikwidować". Jednak sądzę, że mógł to być - owszem - przeciek, ale raczej z ministerialnych spodni.

Idźmy przez zboże, we wsi CBA stoi...

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska