Zapewne to pierwsza w wolnej Polsce rozprawa, w której... kabaret zażąda przeprosin od polityków. W dodatku od polityków Prawa (sic!) i Sprawiedliwości (o!).
Zazwyczaj to politycy obrażają się na satyryków, jak nie przymierzając niejaka Hojarska, ciągająca po sądach Szymona Majewskiego. Hojarska twierdzi odważnie, że nie ma porośniętych włosami piersi, jak sugeruje TVN.
Od kilku tygodni fantastycznym przebojem Kabaretu pod Wyrwigroszem jest pieśń "Donald marzy". To pastisz kabaretowego utworu braci Czechów "Jożin z bażin". Refren brzmi tak: "Donald marzy, żeby polskie ludzie taplali się w cudzie (...) Miała być Irlandia, a jest czeski film". Marzenie Donalda tak się spodobało specom od wizerunku PiS, że postanowili tę pieśń wykorzystać na swoim zjeździe. Jednak autorzy "Donalda" zdecydowanie odmówili, bo co to za kabaret, który bawi się w politykę. Na to mógł sobie pozwolić Stańczyk.
Ale PiS po piracku wykorzystał kabaretową piosenkę na swojej konwencji, przyklejając Kabaretowi pod Wyrwigroszem polityczną łatkę. Sprawa skończy się w sądzie. A Joachim Brudziński, przewodniczący zarządu PiS jest zdumiony postawą satyryków: "Chyba opozycja ma prawo się śmiać z rządzących? Gdyby za naszych czasów jakiś kabaret przygotował taką piosenkę, sami byśmy się z siebie śmieli"....
No, panie Brudziński, jakoś nie chichotał pan, gdy prokuratura ścigała elbląskiego emeryta za przesyłanie internetowego dowcipu rysunkowego. Przedstawiał on dwa kacze kupry wystające z wody, z podpisem: "A teraz, kochani wyborcy, pocałujcie nas w kupry!". Nie słyszałem też gromkiego śmiechu, kiedy przed sądem stanął pijaczek, który po 5 butelce "nalewki wiśniowej" tłumaczył policjantom, że są "kmiotkami Kaczyńskiego".
Zresztą, niedługo zobaczymy, czy poczucie humoru ma premier Donald Tusk. Niedawno w Polsce ukazała się płyta amerykańskiego zespołu "Tusk", zatytułowana "Zbuntowany marzyciel". "Tusk" gra muzykę "psycho grind".
Ale z tym poczuciem humoru u polityków jest jak z artystą cyrkowym w przedwojennym dowcipie. Akrobata wznosi na arenie wieżę ze stolików i krzeseł, na szczycie stawia butelkę z wetkniętą weń miotłą, po czym balansuje na miotle grając też na skrzypcach.
Goldman trąca żonę i szepcze: - Cóż, Paganini to on nie jest...