https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Deptuła - Mój biznes - "Pułkownik J. K."

Andrzej Rosiewicz, mój idol sprzed ćwierćwiecza, zwierzył się wreszcie, że właściwie to on zawsze był przeciwnikiem komuny, bo nie bywał u generałostwa Jaruzelskich na obiadkach rodzinnych.

No, tak Bogiem a prawdą to go wcale nie zapraszali, ale pamiętacie Państwo, jak wdeptał w ziemię niejakiego Gorbaczowa? Wyśpiewał mu prosto w oczy "Michaił, Michaił" aż ten zgodził się na Wolne Związki Zawodowe "Solidarność". Taki to był ten nasz Endrju.

A to, co na mnie zrobiło kolosalne wrażenie w opowieściach Rosiewicza, to jego miłość do sceny i - uwaga! - siermiężnego ubóstwa. Ale tylko polityków. Więc parę dni temu wrócił Rosiewicz z trasy koncertowej (Chorzele, Kadzidło, Parciaki na Kurpiach), gdzie przyjmowano go nad wyraz radośnie. Bo on uwielbia być na scenie, uwielbia światła reflektorów, dzięki którym jest w centrum uwagi. A co do ubóstwa - artyście bardzo podoba się nasz rząd, bo w większości składa się z ludzi, którzy "nie mają bogactw". Muszą więc być uczciwi, to oczywiste.

Druga ciekawostka (a może nawet sensacja) to fakt zwolnienia z pracy Jarosława Kaczyńskiego! Podpułkownika Jarosława Kaczyńskiego. To 41-letni oficer Biura Ochrony Rządu (niestety - wysoki, szczupły, wysportowany i gibki jak trzcina). Otóż ten Kaczyński (podpułkownik) przez ostatni rok był na utrzymaniu państwa (czyli Państwa), nic nie robił i był w tzw. dyspozycji BOR. Chłopina, choć wykształcona i znakomicie przeszkolona, nie wiedziała, dlczego nie może oddać się sercem i umysłem pracy. Pisał listy do szefów, meldunki i raporty. Aż wreszcie dowiedział się, że jest jeszcze w kraju pewien - też - Jarosław Kaczyński, piastujący (w tym gronie możemy to sobie powiedzieć) jeszcze bardziej odpowiedzialną funkcję. Premiera mianowicie. I właśnie ta zbieżność nazwisk kosztowała nas podatników jakieś 50 - 70 tys. złotych w ubiegłym roku. Niby niewiele, ale na dobry samochód dla Andrzeja Rosiewicza by starczyło. Ale co tam, stać nas! Jak w dowcipie:
Szefowie światowych banków zorganizowali mistrzostwa świata we włamywaniu się do sejfu. Zasada była prosta. Reprezentacja kraju ma 60 sekund na włamanie się do sejfu, i to przy zgaszonym świetle. Kiedy po minucie zapali się światło, reprezentacja przegrywa.

Pierwsi wystartowali Niemcy... mija minuta - nie udało się. Następnie startują Hiszpanie... to samo. Potem Francuzi, Holendrzy, Portugalczycy, a nawet Rosjanie... Nikomu nie udaje się rozpruć sejfu. W końcu startują Polacy. Po minucie sędzia wciska przycisk, ale światło się nie zapala. Włamywacz Polak wścieka się na drugiego:

- Zdzichu, mamy tyle kasy, na cholerę ci jeszcze ta żarówka?!

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

nnn

M
Marian
czytałem wspomniany przez redaktora wywiad z nasza gwiazda. Mozna go skomentowac jednym slowem: zenujace. Wychodzi na to, ze mamy jeszcze jednego, choc niezbyt docenionego , bohatera walki o niepodległosc a dzis o Polske solidarna i czysta od korupcji. Facet rozmienia sie na drobne i to wszystko. Jednak mimo wszystko szkoda. No coz, jednak jakos trzeba utrzymac sie na fali.....
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska