Kazimierz Więczkowski mieszka w DPS-ie od sześciu lat.
- To nie jest dom spokojnej starości, a pijacka melina - mówi. - Już kiedyś mieszkałem z taki, co popijał. Jak go zabrali, spokój był. Potem zaczęli przygotowywać jakieś mieszkania i miałem się przenieść do innego pokoju. Odmówiłem, więc chyba za karę mieszkam z tym alkoholikiem. To od września ub.r. się ciągnie.
Pan Kazimierz twierdzi, że jego współlokator jest szczególnie uciążliwy w weekendy, kiedy regularnie zanieczyszcza wspólną łazienkę.
Zofia Małkowska jest kolejną mieszkanką pawilonu, której - jak twierdzi - dokucza pijany mężczyzna:
- Ja leżę to od półtorej roku, nie chodzę. Słabo słyszę, więc telewizor muszę ustawiać na głośniej. To on mnie wyzywa, że mam zgasić. Leży pijany, papierosy pali, tylko czekać, kiedy nas puści z dymem.
Janina Ogińska: - Uwagi mu zwrócić nie można, bo do bicia się zaraz rwie. Jak popije, załatwia się pod siebie i leży na korytarzu jak w barłogu.
Kazimierz Więczkowski robi wszystko, by współlokatora się pozbyć. Interweniował nawet u starosty. Bezskutecznie. Dlaczego nikt nie chce zająć jego sprawą?
Dyrektor DPS-u Eugeniusz Klonowski przyznaje, że sąsiad z pokoju pana Kazimierza popija, szczególnie wtedy, kiedy dostaje pieniądze. Choć to wbrew regulaminowi placówki.
- Nie można wnosić ani spożywać alkoholu. Ale ośrodek nie jest zamknięty, we wsi są sklepy i, mimo moich próśb, ich pracownicy sprzedają napoje wyskokowe naszym podopiecznym. Czasem nawet "na kreskę" - mówi dyrektor. - Nie sposób tego upilnować.
"Pomorskiej" obiecał, że wyśle popijającego pensjonariusza na spotkanie z komisją do spraw rozwiązywania problemów alkoholowych. Jeżeli problem będzie się nasilał, wystąpi do sądu o skierowanie na przymusowe leczenie. Usunąć mężczyzny się w praktyce nie da, choć teoretycznie istnieje taka możliwość. By do tego doprowadzić trzeba jednak zgromadzić potężny materiał dowodowy.
Pan Więczkowski, po skardze u starosty, dostał możliwość dobrania sobie jakiegokolwiek lokatora spośród mieszkańców DPS. Ale żaden mu nie odpowiada.
- Nie mam nikogo innego. Wiem, że pan Kazimierz pisze wiersze, chciałby kogoś na poziomie. Ale nie możemy przecież nikogo tu sprowadzić na siłę. Ostatnio przyjmowaliśmy same panie - wyjaśnia dyr Klonowski. - Nie ma też możliwości indywidualnego zamieszkiwania i posiadania samodzielnej łazienki. Takie są realia.