Janina Paradowska - Czysta polityka - "Piramida nonsensu"

Ta informacja brzmi jak piramidalna bzdura, bo rzeczywiście bzdurą jest. Jeżeli Lech Wałęsa nie był represjonowany, to kto był? Nic więc dziwnego, że na IPN posypały się gromy i znów przypomniano, że prezes tej instytucji jest bardziej partyjnym funkcjonariuszem niż neutralnym urzędnikiem państwowym. Co zresztą jest zdaniem prawdziwym, ale mało pasującym do tej akurat sytuacji. Problem bowiem zaczyna się w tym momencie, gdy okazuje się, że rzecz jest absolutnie zgodna z obowiązującym prawem, uchwalonym przez Sejm poprzedniej kadencji, kiedy to w trudzie i znoju, a przy okazji w bezprzykładnym bałaganie, wykuwano nowe wersje ustaw lustracyjnej i o IPN.

Wówczas nakazano sporządzanie bezsensownych katalogów i dano wytyczne, kto ma się w nich znaleźć. Nie da się uchwalić prawa ujmującego skomplikowane ludzkie losy, wszystkie sytuacje, także przypadki fałszowania esbeckich papierów, braki w tych papierach. Nawet gdybyśmy mieli graniczące z pewnością podejrzenia, że sprawą Wałęsy na potęgę się dziś politycznie manipuluje, pan prezes Kurtyka może z podniesionym czołem powiedzieć: posłowie uchwalili, że jak jest na kogoś jakiś papier, to do katalogu trafić nie może. W ten sposób katalog, który miał oddawać sprawiedliwość ludziom zasłużonym, staje się pośmiewiskiem i źródłem manipulowania historią. Prawnie nakazano tej instytucji robić głupstwa, to je robi.

Dziś słychać, że trzeba zmienić ustawę, aby takie kuriozalne przypadki się nie zdarzały. Oczywiście ustawy można zmieniać. Wiadomo jednak z góry, że są ustawy, których dobrze napisać się nie da, że ciąży nad nimi fatum politycznych rozgrywek.

Obok ustawy medialnej, która od czasów tak zwanej afery Rywina nie może się narodzić w żadnej sensownej postaci i zapewne się nie narodzi, dotyczy to także ustawy lustracyjnej i o IPN. Rozpoczynanie prac nad takimi ustawami jest otwieraniem puszki Pandory i zaproszeniem do kolejnej politycznej awantury.