Jarosław Olbracht próbował już szczęścia w „Pierwszej randce”, „Randce w ciemno” i „Rolnik szuka żony”. Na wszelki wypadek szykuje się także do nowego show „Randka z nieznajomym”.
Kogo wybierze Katarzyna?
- W „Grach małżeńskich” jest jedna singielka i trzech singli, w tym dwóch fałszywych, czyli w związkach - wyjaśnia 41-letni pan Jarosław. - Kobieta spotyka się po kolei z każdym i przeprowadza śledztwo, które ma wskazać prawdziwego singla. Jeśli trafi, ona i on dostają w nagrodę 3 tysiące złotych. Jeśli nie, nagrodę dostaje ten fałszywy i jego prawdziwa partnerka. W sobotę Katarzyna wskaże... Ale cierpliwości. Na potrzeby programu zamieszkałem w wynajętym mieszkaniu w Warszawie, do którego musiałem przywieźć swoje rzeczy, nawet obraz. Zostałem uprzedzony o wizycie Kasi i zacząłem przygotowania. Golenie, ubieranie a następnie wziąłem się za kolacje, aby potem nie tracić czasu i mieć go więcej na rozmowę. Przygotowałem spagetti, do tego wino kupione przez ekipę TV. Zaopatrzyli mi też lodówkę, ale niezbyt bogato, jak u singla. Serek, parówki, jakieś przekąski. I kupili kwiaty, bo zimą trudno je gdzieś zerwać samemu. Kasia cały czas szukała dowodów przeciwko mnie: damskich kosmetyków, długiego włosa. I musiałem być przygotowany na każdą jej zachciankę. Tańczyliśmy i robiliśmy „pajacyki”, bo Kasia jest instruktorką fitness. Koniecznie chciałem ją pocałować, żeby pokazać, że nie boję się ukrytej żony, ale mnie odpychała. I nie zgodziła się, aby mówić do niej Kicia. Na różne sposoby próbowałem się do niej zbliżyć przez 3 godziny - było dużo powtórzeń zarządzonych przez reżyserkę. Dwa dni potem była wspólna kolacja całej czwórki a po niej decyzja Katarzyny. Ten finał będzie dla mnie zaskoczeniem.
Kobiety pana Jarosława
- Imienia pierwszej już nie pamiętam - mówi pan Jarek. - To była „Randka w ciemno” w roku 2005. Odpadłem jako drugi, ale przysługiwała mi wygrana, czyli wycieczka. Jak już miałem się gdzieś wybrać, to... wygasła licencja programu. W roku 2017, w „Pierwszej randce” spotkałem Iwonę ze Śląska. Próbowaliśmy, ale nie zaiskrzyło, no i ta odległość też nie sprzyjała związkowi. Ciekawiej było 2 lata wcześniej, gdy napisałem list do Anny, do programu „Rolnik szuka żony”. Ale nawet go nie odczytała w programie. Szkoda, bo takie kobiety jak ona podobają mi się najbardziej. Długie włosy, pełne piersi, jakaś fałdka na brzuchu też mi nie przeszkadza. I lubiła to co ja - quady, muzykę country. Po tych telewizyjnych występach zauważyłem, że jak ktoś szuka jakiejś pomocy, to niech się zgłosi do programu typu „Nasz nowy dom”. Te randkowe patrzą tylko na show i oglądalność.
Odwaga... telewizyjna
Ta medialna aktywność przysporzyła panu Jarkowi sporej popularności. - Starachowice nie są duże, więc po programach byłem rozpoznawalny na ulicy. Ludzie podchodzili, pytali co było dalej z tymi paniami. Przybyło mi sporo znajomych na Facebooku. Owszem, niektórzy też się śmiali, były przykre wpisy na portalach. Ale żeby tak wystąpić w telewizji, pokazać swoje słabości przed całą Polską, przełamać wstyd, trzeba mieć dużo odwagi. A ja ją mam i będę nadal próbował dopiąć celu. Wciąż szukam partnerki, nie tylko w telewizji. Funkcjonuję na portalach randkowych, spotykałem się z paniami z Wrocławia, Kielc, Dzierżoniowa, Bydgoszczy, Zakopanego. Zdążyłem poznać potrzeby kobiet, które najczęściej sprowadzają się do pieniędzy, a to niestety moja najsłabsza strona. Jestem rozwodnikiem, który płaci alimenty na syna a żyję z zasiłku opiekuńczego, bo opiekuję się chorą matką. To 620 złotych i nie mogę sobie dorobić, bo opieka trwa przecież 24 godziny na dobę. Niestety, ale w sprawach „sercowych” państwo mi nie pomaga... Na planie „Pierwszej randki” poznałem statystkę Marysię. Miała wówczas 70 lat i rozglądała się za facetami. Niedługo startuje nowy program „Randka z nieznajomym”. Raczej wezmę w nim udział.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: Flesz. Egzaminy i matury zagrożone. Nauczyciele zdeterminowani
Źródło:vivi24
