- Wiem kto to taki, ale nie wiem, skąd to się wzięło - pisze pan Andrzej.
-"Łata" jest trochę metonimicznym określeniem człowieka, który jest w nie najlepszej sytuacji ekonomicznej, kogoś biednego, kto nosi połatane ubranie - to dość oczywiste.
Dawniej mówiono tak nie tylko o ludziach, którzy byli w biedzie ("łapciuch", "hołota"), ale też o laikach franciszkańskich, którzy mieli, w odróżnieniu od innych, łatę na kapuzie. Samo słowo "łata" bywało używane także w odniesieniu do osób, które ze swojej biedy wyciągały pewne konsekwencje - np. nie miały zbyt wygórowanych ambicji, a przez to były nawet sympatyczniejsze. Potem dołączono do tego słowo "brat" - było to dość oczywiste przy franciszkanach, ale odnosiło się także do tych spośród szlachty, którzy nie mieli jakiejś szczególnej pretensji do bycia panem, ani specjalnych ambicji, a przez to postrzegano ich jako przyjemnych kompanów.
"Brat - łata" to był ktoś, kto się łatwo zaprzyjaźniał, bo nie zadzierał nosa. Stąd też, choć "łata" sama w sobie nie jest najprzyjemniejsza, "brat - łata" mógł, przynajmniej dla niektórych, oznaczać człowieka serdecznego, który łatwo wchodzi w jakąś komitywę, w zażyłość z innymi. Niektórym to nie odpowiadało, więc to określenie było czasem pejoratywne, ale dziś odbieramy je raczej pozytywnie.