Kajakarze mieli mieć w Świeciu łatwiej, a i tak mają ciężko. Tunel w Przechowie zaśmiecony, a wózek dla kajaków zapieczony

Grupa kajakarzy z Bydgoszczy i podbydgoskich miejscowości płynęła niedawno Wdą, 30-kilometrową trasą z Żura do Świecia pod zamek. Płynęła oczywiście przez Przechowo, gdzie rzekę przegradza próg piętrzący młynów. Kajaki trzeba zatem przenieść.

Nie powinno być problemu, bo w nasypie ziemnym, którego koroną poprowadzona jest droga (ta przebiega dalej mostem nad Wdą), znajduje się betonowy tunel wybudowany specjalnie dla kajakarzy. Co prawda jest niewysoki, wymaga dużego pochylenia się, ale jest w nim torowisko i wózek transportowy. Na oko rewelacja!

- Tyle, że wózek ani drgnie, jakby był przyspawany, a przed nim leżą ekskrementy - skarżą się wodniacy. - Próbowaliśmy go uruchomić wspólnymi siłami, a do słabeuszy nie należymy. Nie udało się. Nie zamierzaliśmy ciągnąć kajaków na czworaka w cuchnących nieczystościach, więc nie było rady - poszliśmy górą przez ruchliwą drogę. Szkoda, że miasto nie dba o to miejsce, bo potem fama idzie w Polskę, a nawet za granicę - dodaj ą kajakarze.

Drogą i mostem w Przechowie administruje Powiatowy Zarząd Dróg w Świeciu. I ten - jak się dowiadujemy - wcale nie próbuje się uchylać od odpowiedzialności za stan tuneliku dla kajaków.

Michał Kuźma z PZD podkreśla przede wszystkim, że ten tunelik powstał właśnie po to, aby ułatwić kajakarzom przedostanie się z jednej strony drogi na drugą w miejscu, gdzie jest zapora przy młynie.

- Zależy nam na tym, aby ten tunel i wózek dla kajaków służyły celowi, do jakiego zostały zaprojektowane - mówi Kuźma. - Aby ładować kajaki na wózek i przeciągać je jeden po drugim sznurkiem na drugą stronę.

Dodaje, że nic mu nie wiadomo, aby wózek ktoś celowo miał unieruchomić. - Obawiam się, że nie jest na razie zbyt często używany, a chuligani, nieodpowiedzialni mieszkańcy niszczą ten obiekt - zaznacza. - Właśnie dlatego zamontowano kratowane drzwi do tunelu, aby nie dostawali się tam ci, dla których tunel nie jest stworzony - ani chuligani, ani złomiarze.

Bramka, która miała blokować wejście do tunelu jest jednak otwarta. Jak zaznaczają bydgoscy kajakarze, taka powinna pozostać, ponieważ nie chodzi o to, żeby podczas spływu szukać przez godzinę klucza do kłódki. To mija się z celem, gdyż grupa w kilka minut i tak przedostanie się górą na drugą stronę.

To natomiast rodzi niebezpieczeństwo związane z przechodzeniem kajakarzy przez ruchliwą ulicę.

- Wcześniej nie mieliśmy w tej sprawie zgłoszeń - twierdzi Kuźma. - Ale skoro się pojawiły, to przed kolejnym sezonem spróbujemy znaleźć jakieś rozwiązanie, aby do tunelu nie miały dostępu osoby postronne. Może zaopatrzymy w klucze okoliczne kluby.

Kajakarze uważają, że tunel powinien być otwarty, aby nawet niezapowiedziane spływy mogły z niego swobodnie korzystać.

Uważają, że zarówno kajakarze z tego terenu, jak i służby porządkowe - straż miejska, policja, służby komunalne - powinni mieć oko na tunel. Jeśli pojawią się tam nieproszeni goście, to trzeba to zaraz zgłaszać. I pilnować tego, jako ważnej dla turystyki wodnej infrastruktury.