Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kąpali się nago (i to w marcu)

MARYLA RZESZUT
Edmund Otremba wskazuje kamienicę nad Trynką, w której mieszkał z Brunem
Edmund Otremba wskazuje kamienicę nad Trynką, w której mieszkał z Brunem Fot. Autorka
Jaki paradoks. Uwięziony w Polsce peryferyjnej, pisał: "Zazdrość. Mam 29 lat. Nie byłem nawet w NRD. Mnie tylko Polska i ileś tam mil wyobraźni".

Dziś zdobywa świat. Poprzez swoje książki. A Grudziądz go nie zna.

Zawsze go ciągnęło do wody. Wychował się nad Trynką. Kanałem, który (gdyby nie był tak zaniedbany) mógłby stać się grudziądzką Wenecją! Trzypiętrową kamienicę, w której mieszkał, dzieli od Trynki podwórko i trawiaste nabrzeże. Zimowe słońce ogrzewa cegły domu, na wodzie dzikie kaczki. Obok mostek. - Właśnie tu na trawie, za mostkiem, siadywał Ryszard Milczewski-Bruno i moczył nogi.

Gdy zaprzyjaźnił się z Edwardem Stachurą, bywali tu obaj - wskazuje Edmund Otremba, który mieszkał z "Brunem" w jednej kamienicy, przy ul. Paderewskiego 18 (wtedy Marchlewskiego): - Był ode mnie o sześć lat starszy - objaśnia - młodszych posyłał po piwo. Z wszystkimi umiał rozmawiać, każdego zrozumieć, dzieciaka pogładzić po głowie. Zawsze miał wokół siebie grono młodzieży. Chodziliśmy razem grać w piłkę lub palanta na plac u Fornalika. Wiedzieliśmy, że pisze. Wtedy trudnych wierszy "Bruna" nie rozumiałem. A dziś jego książki są mi tak bliskie!

Książki Ryszarda Milczewskiego-Bruna najlepiej powinni rozumieć grudziądzanie. Tyle w nich miejsc, sytuacji, zjawisk znanych przede wszystkim im. - Ale niektóre pojęcia może rozszyfrować tylko ten, kto wtedy tutaj mieszkał - zaznacza Otremba.

Kąpali się nago (i to w marcu)

Otwórzmy książkę "Gdzieś w nas piją wodzowie klęski", rozdział: "Nad Trynką". Kto zgadnie, o czym pisze "Bruno": - "Za ogrodem Ziółkowskiego są glinianki. "Bagna" się wówczas na nie mówiło. Kąpało się nago, klepkując grunt, a dziewczyny podglądało przez trzciny (...) A kąpało się już w marcu! (...) Dzisiaj nikt nie klepkuje w gliniankach. Nikt nie płynie na wznak z wystającym kominem Gramberga... "

Nie zgadnie nikt. Ale wytłumaczy Otremba: - Nie urządzaliśmy sobie w latach 60. nad Trynką plaży nudystów. Rodzice nie pozwalali nam kąpać się w marcu, więc żeby po powrocie do domu nie zauważyli mokrych majtek, co groziło laniem, kąpaliśmy się nago... A komin Gramberga? Tylko my wiemy, że chodzi o jednego z sąsiadów, niejakiego Gramberga, który pływał po Trynce na zrobionej z trzciny tratwie. Zupełnie goły! No, co mogło mu wystawać pionowo, jak komin, gdy leżał na plecach? Fallus! Ubaw był po pachy...

Łatwiej rozpoznać miejsca i mieszkańców, gdy pisze "pod Helman ruszyły nowe bloki" (to góra Helman na Tarpnie) albo: "gdzie teraz Mece, Filipy, Podemki, Pawłosie, Achony, Wiktory, Pawły, Ułanki, Wintry, Papadojcze, Plecingi, Zaremby, Kruszyny, Langosie, Jajony..." to cała lista sąsiadów, tworzących aurę osiedla, którą oddaje książka.

Można z nią, jak z przewodnikiem chodzić po Tarpnie, odszukując miejsca, które poetę ukształtowały. Tak dla niego ważne, że będąc już znanym twórcą, urządzał z Warszawy do swojego dzieciństwa "wypady" : "Siedzę pod krzakiem dzikiej róży, z nogami w wodzie mając przed sobą resztki działki Gorgula, a za plecami rozpieprzony ogród Ziółkowskiego. Ale już ich tu nie ma! (...) Z lewej "Madera", najwyższa naonczas kamienica na północnym przedmieściu, w której na pierwszym piętrze, a nad pamiętnym sklepikiem wraz... pomieszkiwałem" . I - aby znów "wejść" w dzieciństwo - "Bruno" po północy popływał w Trynce ("świecąc nagim tyłkiem jaśniej niż księżyc") tylko po to, aby ubrać się i zaraz wrócić do stolicy! Pisze: "Nikogo w tym wyskoku nie odwiedziłem: ani dzieci, ani matki, ojca, siostry, brata, ani też przyjaciół. Dzieciństwo moje ma osobne drzwi. Otworzyłem je i uciekłem".

Tyle się do dziś zmieniło, ale wciąż jest w tej kamienicy sklep spożywczo-monopolowy, który długo prowadziła siostra "Bruna". Ścianę przy tymże sklepiku, od listopada br. zdobi tablica pamięci "Bruna" - jedyny w mieście ślad po grudziądzkim poecie, którego książki ma już w swoich zbiorach Biblioteka Kongresu USA i którego twórczość (na 25-lecie śmierci "Bruna") lansowana była w 2004 r. w Berlinie. W sali wypełnionej po brzegi wiersze czytał niemiecki aktor. Były artykuły w prasie, plakaty, zdjęcia i spotkanie z synem "Bruna", Sławomirem Milczewskim. W wydanej w Niemczech "Antologii poezji polskiej XX w." są wiersze Milczewskiego-Bruna, w tłumaczeniu Karola Dedeciusa. A u nas? Ma swoich fanów w Warszawie, Poznaniu, Krakowie, Bydgoszczy i Toruniu. Także na Mazurach. Najmniej w Grudziądzu.

Przypominać go będzie także ulica na Nowym Tarpnie. - Najpierw proponowaliśmy władzom miasta Czesława Niemena za patrona nowej ulicy - wspomina Edmund Otremba, - bo właśnie w Grudziądzu, w 1962 r miał on swój pierwszy koncert. To nie przeszło, ale uzmysłowiliśmy sobie wtedy, że przecież nasz Bruno nie ma ani tablicy, ani ulicy. Nie bez trudu, w dwa i pół roku, zrealizowaliśmy oba te pomysły.

Tablica od kolegów

Na tablicę z granitu złożyli się koledzy z dzieciństwa i młodości "Bruna" : bracia Edmund i Zbigniew Otremba z żonami oraz ich siostra Irena z mężem Witoldem Kraśniewskim. Na odsłonięcie przyjechała siostra "Bruna", Betty Wojciechowska oraz dzieci poety: Sławomir i Anna. Sławomir dziwi się: - Moja mama, Irena, mieszka w Berlinie. Niemcy hołubią swoich lokalnych twórców, bo oni promują ich "heimat". W Grudziądzu wokół mojego ojca panowała dotąd głucha cisza. A przecież jest coraz bardziej znanym, pomorskim poetą. Jedynie w Technikum Rolniczym, które skończył, odbywały się konkursy poezji i akurat młodzieży tej szkoły nazwisko mojego ojca coś mówi.

Często pisał o śmierci, jakby była tuż obok. A dosięgnęła go, gdy się jej najmniej spodziewał, 17 maja 1979 r. Chciał się wykąpać w jeziorze w Nowej Wsi Szlacheckiej. Trwał Toruński Maj Poetycki. Był zupełnie trzeźwy. Jeszcze w sklepie kupił dzieciom cukierki. Do wody wszedł w skarpetkach (żartował: - nie chcę się przeziębić). Trochę popływał i krzyknął: "Chłopaki, nie mogę!". Poszedł na dno. Prawdopodobnie nagły skurcz mięśnia sercowego...

W tym roku powstało w Grudziądzu Towarzystwo dla Upamiętnienia Ryszarda Milczewskiego-Bruna i Edwarda Stachury. Prezes Tomasz Otremba zapowiada: - To dopiero początek tego, co chcemy zrobić. Najwybitniejszy grudziądzki poeta i jego przyjaciel, związany z Grudziądzem, powinni być identyfikowani z miastem.
Gdy spytać w Grudziądzu przechodnia, kim był Milczewski-Bruno, tylko niektórzy kojarzą: "A, ten poeta, co dużo pił i utopił się w jeziorze".
Co napisał? Tego nie wiedzą.
Jak to możliwe, żeby w mieście, w którym wyrósł i które uwiecznił w książkach, był nieznany?

Ryszard Milczewski-Bruno

(18.02.1940 - 17.05.1979)
Poeta zbuntowany, osobny, zaliczony do grona "kaskaderów" polskiej literatury. Pisał też prozę, reportaże, recenzje. Był m.in. redaktorem bydgoskich "Faktów". Tomiki poezji: "Dopokąd", "Poboki", "Podwójna należność", "Jesteś dla mnie taka umarła", autorski wybór wierszy "Nie ma zegarów". Po śmierci ukazały się "Poezje wybrane" i powieść "Jak już, to już". W 1989 r - jego utwory w trzech tomach: "Poezja", "Proza", "Listy". Najbardziej znane książki: "Gdzieś w nas piją wodzowie klęski" i "Mamo, przyszedłem straszyć". Stworzył własny język. Otrzymał nagrody literackie, m.in. dwa razy im. Tadeusza Peipera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska