https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kcynia, Kandydaci węszą haki

(my)
Są pierwsze symptomy przedwyborczej psychozy. Zrywanie plakatów, oskarżenia o nadużywanie władzy i straszenie sądem.

Lokalną aferę rozkręcili samorządowcy z Kcyni. - Jechaliśmy w poniedziałek po zmierzchu ze spotkań wyborczych - opowiada Mirosław Pezacki, kandydat na burmistrza Kcyni związany z Platformą Obywatelską. - W okolicach Iwna zauważyliśmy oznakowany samochód strażacki. Jeden ze strażaków przyczepiał na drzewie plakat wyborczy kandydującego do reelekcji burmistrza Tomasza Szczepaniaka.

Podjechaliśmy bliżej i zrobiliśmy zdjęcie telefonem komórkowym.
Zdjęcie jest co prawda niewyraźne, ale widać na nim czerwoną nubirę z napisem "Straż", a za drzewem kogoś w czerwonej kurtce. I oczywiście plakat Tomasza Szczepaniaka.

Na tym jednak historia się nie kończy. - Dwadzieścia minut później zatrzymała nas policja - kontynuuje Michał Taraska, kandydat na radnego Kcyni z PO. - Przetrzepali nam samochód, sprawdzili nawet bagażnik, bo podobno ktoś poinformował, że zrywaliśmy plakaty pana Szczepaniaka. To jakaś paranoja, pójdziemy z tym do sądu - zaznacza Tarasek.

Burmistrz Kcyni doskonale zna sprawę. - Nie straż, tylko stowarzyszenie, jednostka ratownicza, która ma inne mundury i statut niż straż pożarna. Pomagają mi i robią to zgodnie z prawem - twierdzi Tomasz Szczepaniak. - O zrywaniu plakatów też wiem. Ibędzie z tego sprawa w sądzie, bo są świadkowie. A ten atak na ratowników to nic innego, jak obrona przed procesem.

Dzwonimy do Państwowej Straży Pożarnej. - Faktycznie, jest taka jednostka, która używa samochodu podobnego do naszych, ale niewiele ma z nami wspólnego - tłumaczy jeden z oficerów z komendy wojewódzkiej w Toruniu.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska