- Jestem kierowcą ciężarówki, ostatnio przyjechałem z towarem do Mondi, ale ochrona nie chciała mnie wpuścić, nim nie kupię kasku za 80 zł. Zdziwiłem się, bo mam kask z wszelkimi atestami. Niestety, moje tłumaczenie nie pomogło, zostałem zmuszony do kupna innego kasku - mówi nasz rozmówca.
Zaznacza on, że dowoził towar także do Mondi w Szwecji i innych fabryk w Europie, m.in. elektrowni jądrowych i wszędzie kask, którym dysponuje, był honorowany. - Jestem wściekły, że ochrona zmusiła moją firmę do niepotrzebnych wydatków. Więcej nie pojawię się w tym miejscu! - zapowiada mężczyzna.
Jego oburzenie wywołało mały protest przed portiernią Mondi. Zebrał więc podpisy od innych kierowców, którzy nie godzą się z obowiązkiem kupowania nowych kasków do jednej tylko fabryki w Polsce. Dodatkowo poskarżyli się na impertynencję ochrony, zdawkowe i nieprzyjemne informowanie o tym, gdzie mają się rozładować. - Na brak kultury - tłumaczy nasz rozmówca. - Nie słyszałem wytycznych portiera, bo zwracał się do mnie z budki, w której głośno grało radio, a nie wolno mi było wysiąść z samochodu, żeby podejść do niego bliżej. Co to za maniery!
- Kaski wymagane na terenie Mondi dla kierowców powinny być zapinane pod brodą, aby chroniły głowę w przypadku upadku kierowcy z naczepy na betonową posadzkę. Są to typowe kaski zgodne z normą Unii Europejskiej, wyposażone w paski do zapinania pod brodą. Można je kupić w sklepach z odzieżą roboczą i na niektórych stacjach benzynowych. Firmy transportowe świadczące dla nas usługi są o tym poinformowane. Zarówno Mondi, jak i podmiot zajmujący się ochroną naszego zakładu nie prowadzą sprzedaży kasków - odpisała Iwona Janusz, kierownik biura zarządu Mondi w Świeciu.
Skąd więc ten konflikt? Liczymy, że Mondi to wyjaśni.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje