Oto do lokalu nocnego wchodzi pewnym krokiem elegancki mężczyzna z dużym partyjnym znaczkiem w klapie. Rozgląda się badawczo, po czym jego wzrok pada na siedzącą samotnie przy barze atrakcyjną młodą kobietę.
Mężczyzna podchodzi do niej i odzywa się w te słowa: - Jestem ......... (tu wpisać imię i nazwisko), kandyduję z listy nr .... (wpisać). Zajmuję się polityką i nadal jestem uczciwym człowiekiem.
Kobieta spogląda ze znudzeniem na faceta mówi: - Cześć skarbie, mam na imię Magdalena, mam trzydzieści lat, zajmuję się prostytucją i nadal jestem dziewicą.
Muszą Państwo przyznać, że w ten sposób zostałem autorem reklamówki wiecznie aktualnej, na każde wybory, nawet prezydenckie i samorządowe oraz przydatnej dosłownie każdej partii III Najjaśniejszej. Zamówienia od komitetów wyborczych na jesień przyjmuję już od poniedziałku. Szczególnie liczę na Adama Hofmana z PiS, który wczoraj nie tyle straszył męskością Magdalenki, co poinformował Polaków, że - cytuję: "Byłem z premierem Jarosławem Kaczyńskim niedawno w Rzymie na kanonizacji. Proszę mi wierzyć, ludzie z całego świata wiedzą, kto to jest Jarosław Kaczyński - choć czasem mylą go z jego śp. bratem".
Nic więc dziwnego, że w głębokim cieniu, gdzieś tam w kącie Europy, siedzi sobie anonimowo malutki Donio i żałośnie beczy. Jak mówi Hofman "Nikt nie wie, po prawie siedmiu latach, kto to jest Tusk". Trudno na takie dictum nie zadać sobie pytania, z czego zasłynął w świecie prezes Kaczyński? Tak, tak - mają Państwo rację: Jeszcze nigdy na świecie, w żadnym kraju, bracia bliźniacy nie rządzili państwem. Kiedy Lech Kaczyński zameldował Jarosławowi wykonanie zadania, rzeczywiście pisał o tym cały świat. Mnie osobiście prezes PiS bardziej kojarzy się z Tedem Kaczyńskim z Ameryki, anarchistą znanym na świecie jako unabomber. Był to samotny, niezwykle inteligentny człowiek konstruujący bomby - pułapki.
Zobacz także: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Jak głosować poza miejscem zamieszkania? Uwaga na kolejki!
Prawdę powiedziawszy sposób rozumowania i logika Hofmana przypomina mi pewnego bacę, jego córkę oraz deski. Pewnego dnia sąsiad mówi do bacy:
- Baco, tam za stodołą, na wasych deskach, chłopaki gwałco waszą córkę!
Baca przerażony biegnie natychmiast za stodołę, ale po chwili wraca uśmiechnięty i mówi z ulgą:
- Aaaaa... wiedziołek, ze zartowołeś - to wcale nie moje deski.