Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety Gotowe na Wszystko, czyli wieś aktywna dzięki KGW

Agata Wodzień
pixabay.com
Niemal wszędzie zaczynało się tak samo. Od wydawania kurczaków i wypożyczania naczyń. Koła Gospodyń Wiejskich w niełatwych powojennych latach starały się usprawnić funkcjonowanie swoich gospodarstw. Później przybywało działań artystycznych, bo panie chciały robić coś dla siebie. Dziś tańczą, wystawiają przedstawienia, odgrywają skecze, nagrywają płyty i wydają książki.
Koła gospodyń wiejskich w PolsceGródczanie przed laty

Koła gospodyń wiejskich w Polsce

O to, jak w XXI wieku funkcjonują KGW pytamy gospodynie, które je tworzą w Chwaszczynie na Pomorzu (gmina Żukowo, powiat kartuski), Gródkach na Lubelszczyźnie (gmina Turobin, powiat biłgorajski) i Pierzchowie w Małopolsce (gmina Gdów, powiat wielicki).

Chwaszczyno bardzo aktywne

Liczba należących do koła kobiet ciągle rośnie, a wraz z nim przekrój wiekowy, są tu i 30- i 80-latki. - Ta wielopokoleniowość to zasługa babć i mam, które wciągają swoje córki - mówi Barbara Myszk-Herrmann, prezes zarządu Kółka Rolniczego Koła Gospodyń Wiejskich w Chwaszczynie. Nowe osoby przyciągają konkretne warsztaty. - Przychodzi się raz, drugi i to wciąga - podaje na swoim przykładzie. Baśka - tak mówią o niej koleżanki - została przewodniczącą koła 2 lata temu. Pojawiają się młodzi ze swoim nowym spojrzeniem. - Nowe osoby same się zgłaszają, jedna drugiej przekazuje relacje ze spotkań i zaraża energią. To możliwość bycia ze sobą, inaczej niż we wszechobecnym wirtualnym świecie.

KGW Chwaszczyno prowadzi zespół wokalny, grupę kabaretową i kółko hafciarskie, najmłodsza sekcja to grupa śpiewająca. - Ginące rękodzieło budzi bardzo duże zainteresowanie, wraca się do tego.

Przychodzą nawet panie z sąsiednich sołectw, młode dziewczyny, po studiach. Chcą odtwarzać tradycję, opowiada mieszkanka kartuskiego sołectwa. Kółko hafciarskie panie reaktywowały w 2008 roku po 28 latach przerwy. W 29-osobowym gronie powstaje dużo ozdobników, serwetek, zakładki dla dzieci, jajeczka na Wielkanoc. Można zgłosić się do pań i zamówić np. koszulkę. - Na potrzeby turnieju powstała bluza i szorty.

Support dla Natalii Kukulskiej

Kolejnym ważnym polem działalności jest zespół wokalny. Śpiew sprawia paniom ogromną przyjemność, ale bywa też stresujący, zwłaszcza, kiedy trzeba wyjść na dużą scenę, a zaraz po Kaszubkach ma wystąpić... Natalia Kukulska. - Dobrze pamiętam występ na Dniach Kaszubskich w Kartuzach. Ktoś do nas zadzwonił, czy możemy zaśpiewać, chętnie się zgodziłyśmy. Powtarzamy sobie teksty, przygotowujemy się, a próbę kończy Natalia Kukulska! "Przed nią mamy zaśpiewać?" pytały panie i trudno było im ukryć przestraszenie i zaskoczenie. Support przed gwiazdą imprezy był jednak udany - wspomina z rozbawieniem młoda przewodnicząca.

KGW śpiewa hip-hop

Gospodynie mają wśród swoich muzycznych doświadczeń nagrania na płytę z kolędami i wydanie swojej własnej, z utworami autorstwa mieszkańców Chwaszczyna - Tomasza Fopke i Kazimierza Jastrzębskiego. Kolejną planują wydać przed tegorocznym Bożym Narodzeniem, w lipcu będą nagrywać. KGW dostało na to dofinansowanie z gminy.

Wyzwaniem dla 15-osobowej formacji było nagranie płyty z utworami hiphopowymi wspólnie z uczniami zespołu szkół w Chwaszczynie. - Pan Fopke zasugerował, żeby język kaszubski zaproponować w innym wydaniu - opowiada Barbara Myszk-Herrmann. - Ciekawie było - przypomina sobie i uśmiecha się. - Panie obawiały się trochę, ale z efektu końcowego były zadowolone. Nasza śpiewająca grupa była w przedziale 50-70 lat.

Kolejną mocną grupą w kole jest ta kabaretowa. Zależnie od potrzeb skeczu tworzy ją ok. 10 osób. Potrafią śmiać się z siebie i swojego otoczenia. - Przedstawiamy wybory sołtysa, poszukiwania pracy, wiejskie wesele, kobietę na bezludnej wyspie czy relacje w skeczu "Sąsiadka zza miedzy" - wymienia. Najmłodszym projektem jest grupa taneczna, łącząca współczesność i tradycję.

KGW ma własne stroje ludowe kaszubskie. - Gdzie jesteśmy, to podziwiają i pytają o nasze zdobne ubranie. Ludzie znają język, ale warstwa wizualna nie jest rozpoznawalna w Polsce - stwierdza. Koło z Pomorskiego przyczynia się do popularyzacji.

- Mamy dużo działań i bywa, że trudno jest z czasem - przyznaje Baśka. - Każdy jest za coś odpowiedzialny, coraz większe jest zaangażowanie młodych ludzi. Nasza praca jest doceniana.

Rejestracja ułatwia życie koła

Zarejestrowanie koła jako kółko rolnicze znacznie ułatwiło dostęp do dofinansowań. - Otrzymanie numeru KRS otworzyło wiele drzwi. Dostaliśmy wsparcie na wiele działań. Mogliśmy zorganizować kurs komputerowy dla mieszkańców 50+ ze środków unijnych - opowiada przewodnicząca koła. Już planują kolejne warsztaty haftu, muzyczne i rękodzieła. Chcą wykorzystać nowe techniki do naniesienia motywów kaszubskich.

- Przynależność do koła daje możliwość popisu od strony artystycznej, zagospodarowania wolnego czasu, poszerzenia umiejętności - wymienia pozytywne aspekty energiczna przewodnicząca koła z Chwaszczyna. - Najważniejsze są chęci.

Lubelskie blisko strażaków

Nie do wszystkich kół gospodyń wiejskich garną się młodzi. We wsi Gródki na Lubelszczyźnie spotykają się dojrzalsze gospodynie, najmłodsze mają czterdzieści kilka lat. Koło wyrosło z kółka teatralnego, które działało na wsi jeszcze w latach 60. Przy KGW utworzył się zespół ludowy śpiewaczy. Tworzy go 13 kobiet i 2 mężczyzn. Uświetniają lokalne uroczystości, dożynki, święta strażackie i kościelne. Gródczanie doczekali się nowych strojów ludowych lubelskich, w razie potrzeby przywdziewają też strażackie. W repertuarze są piosenki ludowe, kościelne i takie do ogniska. Dlaczego od 50 lat współtworzą koło? - Jest okazja, żeby wyjść z domu, nauczyć się nowych piosenek. Powspominać - opowiada należąca do koła Danuta Zyśko.

Stałym punktem działalności od lat jest wspólne gotowanie. Panie przygotowują pierogi z kaszą gryczaną i wypiek, którym słynie region - pieróg.

- U nas sporo jest takich występujących grup, teatry, skecze. Taki sposób na potrzymanie kultury. Co tam więcej na wsi, jedynie sklep, to inny ośrodek kultury - śmieje się. Poważniej dodaje, że jeszcze szkoła pełni taką rolę. - KGW to jedyny pretekst, żeby wyjść z domu. To trzeba lubić i mieć chęci, dobrze też choć trochę umieć śpiewać. A ja to lubię - mówi mieszkanka Gródek. - Jedna pamięta to, druga tamto, coś znajdziemy z internetu. Każda coś wniesie do naszych spotkań i mamy co śpiewać.

Do małopolskiego KGW na całe życie

Śpiew to także ulubione zajęcie pań z Pierzchowa. W ich rejonie bardzo popularne jest posiadanie grup śpiewaczych. Należą do nich nie tylko gospodynie - dołączają młodzi, nawet uczniowie podstawówek, nastolatkowie. Lista członków koła to 54 osoby. - Mamy 10 staruszek, pań, które do koła należą od samego początku, to one je zakładały, ja też należę od 1965 roku. Nasza najstarsza pani ma 95 lat - opowiada Anna Stachnik, przewodnicząca od 15 lat. - Nawet jak już panie nie mogą przychodzić na nasze spotkania, to nie chcą, żeby je wypisywać z KGW, chcą być do śmierci. Odwiedzamy je przed świętami, przyjmują nas wzruszone. Miło jest.

Grupa śpiewacza składa się z kilkunastu osób. Pojawia się na dożynkach, przeglądach kolęd. - bardzo dużo żeśmy śpiewały na dożynkach w tamtym roku, całą drogę jaką szedł korowód za starostami, np. "Plon niesiemy plon".

- Na początku zajmowałyśmy się zakupem piskląt, krzewów, kwiatów. Panie same dołączały - wspomina początki mieszkanka małopolskiej wsi. Wspólnych zajęć przybywało. Były i są nadal kursy gotowania, szydełkowanie. - Teraz jeździmy na konkursy, dożynki, uroczystości. Zejdziemy się i uradzimy jakiś wyjazd. Albo sobie przyniesiemy poczęstunek, buteleczkę wina, pośpiewamy.

Jest wspólne gotowanie na uroczystości i pokazy dla dzieci. - Naszym specjałem są osypiny, małe drożdżowe bułeczki, które chcemy zgłosić na Listę Produktów Tradycyjnych ministerstwa rolnictwa - chwali się Anna Stachnik. - Był u nas taki zwyczaj, że rzucało się nimi młodą parę na szczęście. Robiłyśmy taką inscenizację, odgrywałyśmy krakowskie wesele. Poprzebierałyśmy młodych, dzieci pań z koła i tak odegraliśmy dawne wesele. Byli goście z gminy i ze wsi - relacjonuje.

Panie chętnie biorą udział w takich działaniach. Współorganizują również piknik historyczny przy pomniku Henryka Dąbrowskiego w Pierzchowie, gdzie generał spędził dzieciństwo. Kilka razy w roku pojawiają się w swoich strojach krakowskich. Poza piknikiem, także na święto 3 maja, Boże Ciało czy dożynki. Pierwsze gorsety wyszywały 27 lat temu. Przy okazji jubileuszów przybywa kolejnych elementów stroju.

Spotykają się co miesiąc lub w razie potrzeby. Wtedy przewodnicząca dzwoni do koleżanek i skrzykują się. Mają we wsi świetlicę wiejską, a tam swój pokój, który odremontowały i urządziły.
- Wydawało mi się, że społecznie trzeba coś robić - mówi, dlaczego należy do KGW. - Tato też był taki aktywny, po nim dostałam taki instynkt. Mąż też później powtarzał: "Jak jesteś wybrana, to trzeba działać" - przywołuje w pamięci. Córki również należą do koła. - Ja już podziękuję po 15 latach przewodniczenia. Mam swoje lata, a wszędzie jeździłam rowerem. Koleżanki mówią: "jak ty rzucisz koło, to się rozleci". Jest trochę udręczenia, ale jak już się zaczęło... Jak będą chętni, to koła przetrwają.

Cieszy się z młodych, którzy przychodzą do KGW. - Nasze koło jest poważane w okolicy, chętne do pracy. Jak da się tak robić, jak do tej pory, to już dobrze - odpowiada zapytana o to, czego im trzeba.

- Są tacy, co krytykują, ale nie wszystkim się dogodzi, wcale nie zwracamy na nich uwagi, bo jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził - kwituje przewodnicząca.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska