
komisarz wyścigu UCI w Grudziądzu
- Pierwszą i najważniejszą rzeczą, na którą zwracam uwagę podczas wyścigów, jest bezpieczeństwo wszystkich zawodników. Egzekwuję je stanowczo. Maryla Rzeszut
LUDO SMEYERS z Belgii,
komisarz wyścigu UCI w Grudziądzu
- Pierwszą i najważniejszą rzeczą, na którą zwracam uwagę podczas wyścigów, jest bezpieczeństwo wszystkich zawodników. Egzekwuję je stanowczo.
(fot. Maryla Rzeszut)
Tragiczna śmierć znakomitego, belgijskiego kolarza w Giro d'Italia rozpętała dyskusje o bezpieczeństwie tego sportu.
Co roku działacze Stali Grudziądz organizują międzynarodowy wyścig europejskiej elity juniorów, wliczany do pucharu świata. Rywalizacja w nim jest ostra. Walka o punkty i pozycje w rankingu niesamowicie zacięta. Czy młodzi kolarze mogą się na naszych szosach ścigać bez lęku o swoje bezpieczeństwo?
Ludo Smeyers z Belgii, komisarz tegorocznego, międzynarodowego wyścigu juniorów UCI, dobrze znał kolarza belgijskiego Woutera Weylandta, który zginął we Włoszech. Tym bardziej przeżywa tragedię, jaka dotknęła kolarstwo jego kraju. Smeyers wiele razy był angażowany do prowadzenia bardzo ważnych, międzynarodowych wyścigów, m.in. Tour de France, w 2003 r. Akurat na 100-lecie tej imprezy był drugim komisarzem słynnego wyścigu. Był też komisarzem mistrzostw świata w Holandii w 1998 r. Od 15 lat jest sędzią międzynarodowym.
- Byłem ciekaw, jadąc do Polski, jak grudziądzanie radzą sobie ze sprawami organizacyjnymi wyścigu wysokiej rangi międzynarodowej. I miałem obawy. - przyznaje - Jednak, obserwując zawody już na miejscu, byłem zbudowany! Na wszystkich etapach widziałem liczne służby pilnujące tras. Obserwujące, co dzieje się na szosie podczas walki. Zabieram ze sobą do Belgii bardzo dobre wrażenia. W Polsce byłem pierwszy raz w życiu. Widziałem tylko Grudziądz i okolice. Poznałem ludzi związanych z wyścigiem, wyjątkowo oddanych temu sportowi. To naprawdę piękne. Jestem pewien, że do Polski wrócę.
Ludo Smeyers zawodowo jest ... poborcą podatkowym, a kolarstwo to jego wielka pasja.
- Przejeżdżam rowerem, turystycznie, około 8 tys. km rocznie - wyznaje - i jadąc rekreacyjnie szosami różnych miast i wsi, sam przestrzegam zasad bezpieczeństwa.
Pomagają wszystkie służby
- Zabezpieczyć trasy naszego wyścigu pomagała nam policja, straż miejska i pożarna, a w Grucie i Grudziądzu także wojsko - zaznacza Jerzy Szczublewski - tylko na etapie świeckim mieliśmy aż 60 pilnujących trasy osób. Bezpieczeństwo, ale najpierw wybór odpowiedniej trasy, to dla nas rzeczy najważniejsze. Każdy z nich natychmiast jest w stanie wezwać pomoc, w razie wypadku. W tym roku żaden kolarz nie doznał złamań w naszym wyścigu, a upadki w tym sporcie się zdarzają i zdarzać będą.
Czytaj e-wydanie »