Udana Giełda mam w Tucholi
To było już dziewiąte spotkanie na giełdzie i nie ostatnie, bo z każdą edycją jest coraz większe zainteresowanie. Organizatorkami są Malina Śmieszek i Magdalena Kurpinowicz. - Wszystko to dzięki dyrektorce szkoły Ewie Kłosowskiej. Udostępnia nam właściwie za darmo pomieszczenia - mówi Malina Śmieszek. - Za symboliczną złotówkę mamy gdzie się spotykać. Nie stać nas na wynajmowanie sal. Na jesienno-zimowej edycji było około dziewięćdziesięciu stoisk - to robi wrażenie. Są osoby, które od początku są z nami i twierdzą, że nie kupują ubranek dla dzieci w sklepach, tylko tu na giełdzie się zaopatrują.
Wygląda na to, że giełda mam w Tucholi to strzał w dziesiątkę. Przyjęła się wymiana ciuszkami i akcesoriami dla maluszków i starszych dzieciaczków. - Warto przewietrzyć szafy przed zimą. Po co mają nam zalegać, kiedy tu na giełdzie można je sprzedać lub wymienić - dodaje Śmieszek. - Już za trzy złote kupi się buciki dla dziecka.
Wiadomo, że czasy są trudne, nie każdemu się przelewa i stać go na kupowanie dzieciom co sezon nowych rzeczy, a trzeba kupić, bo dziecku nóżki rosną.
Na giełdzie można kupić i wymienić nie tylko ubranka, ale i akcesoria dla dzieci. - Jak obserwuję to są tu wózki, nosidełka, spacerówki, zabawki i maty edukacyjne - wylicza organizatorka. - Właściwie można wszystko kupić dla dzieci, gdy ma się urodzić lub trochę podrośnie.
Na giełdzie obowiązują pewne zasady. Organizatorzy udostępniają stolik w sprzedającym, ale trzeba zostawić po sobie porządek.
Następna edycja na wiosnę. - Stwierdziłyśmy, że dwa razy w roku wystarczy - mówi Śmieszek. - Ci, co chcą, to się przygotują.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców