- Jak to możliwe, że człowiek prawomocnie skazany przez sąd prowadzi firmę ochroniarską? Czy do takiego człowieka można mieć zaufanie? - zapytał telefonicznie anonimowy mieszkaniec Dębna.
Wyrok w zawieszeniu
W 2002 r. Kotecki założył agencję detektywistyczną i ochrony Cerber w Dębnie. Komenda Wojewódzka Policji w Szczecinie wydała mu licencję drugiego stopnia pracownika ochrony fizycznej, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji koncesję. Nie ma pozwolenia na broń palną. Teraz zatrudnia 20 ludzi, ochrania kilka miejscowych zakładów.
W lipcu 2002 r. był służbowo na Mazurach. Prowadzone przez niego seicento zderzyło się czołowo z ciężarówką. Kierowca został ciężko ranny, pasażer - pracownik ochrony zmarł w czasie reanimacji.
- Był to dla mnie również ogromny wstrząs psychiczny, bo straciłem nie tylko pracownika, ale również przyjaciela. Myśl o nim do dziś mnie prześladuje - zapewnia Kotecki. Sąd w Olsztynie uznał, że ochroniarz nieumyślnie spowodował śmiertelny wypadek. Skazał go na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
Krzysztof Targoński, naczelnik wydziału komunikacji społecznej Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie, zbadał zgłoszone nam zastrzeżenia wobec Koteckiego.
Ważna koncesja
- W żadnym rejestrze nie figuruje on jako osoba karana sądownie za przestępstwo umyślne. Dlatego nie ma podstaw, by cofnąć mu koncesję na prowadzenie firmy ochroniarskiej - mówi naczelnik Targoński.
Kotecki poinformował swych klientów, że mimo wyroku może prowadzić firmę ochroniarską. - Zaskoczony jestem, że po tylu latach od tragicznego również dla mnie wypadku, ktoś usiłuje go znów nagłośnić. I zaszkodzić mojej firmie. Czuję, że chyba konkurencja chce usunąć mnie z rynku - twierdzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?