Krzysztof Buczkowski tuż po półfinale Drużynowego Pucharu Świata w Gnieźnie nie był jeszcze pewien, czy znajdzie się w reprezentacji Polski na baraż w Vojens.
Był podczas półfinału DPŚ rezerwowym. Nie mógł jednak wesprzeć polskiej drużyny po tym, jak w feralnym wyścigu kapitan reprezentacji, Jarosław Hampel, złamał udo. Dlaczego? Regulamin mówi, że w razie kontuzji któregoś z zawodników, nie może za niego wystąpić inny żużlowiec.
Niesprawiedliwy to przepis, bowiem polski team do końca półfinału jechał w trójkę, bez Hampela. Według Buczkowskiego i tak nasi żużlowcy radzili sobie bardzo dzielnie. - Pozostało mi tylko obserwować, jak walczą koledzy, a w tej fatalnej sytuacji, w trójkę zrobili wszystko, co mogli - uważa "Buczek". - Ja postaram się wypaść jak najlepiej, w reprezentacji już w czwartek. Trener kadry zdecydował, że mam wystąpić w składzie podczas barażu w Vojens. Nie powinniśmy rezygnować z walki o finał DPŚ. Na torze w Vojens mamy szanse.
Polacy pojutrze powalczą w odmłodzonym składzie: Maciej Janowski, Bartosz Zmarzlik, Przemysław Pawlicki i Buczkowski. Rezerwowym jest Paweł Przedpełski.
Czy Krzysztof Buczkowski nie odczuwa skutków groźnie wyglądającego upadku 3 czerwca, w meczu w Szwecji? - Całe szczęście, że się pozbierałem i nic mi nie jest. Mogłem już na drugi dzień walczyć w meczu z Falubazem. Jestem cały i zdrowy, nawet się za bardzo nie poobijałem - zapewnia lider MRGARDEN GKM.
Jarosław Hampel kontuzjowany. Press Focus/x-news
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje