https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kupiec z głową w chmurach

Agnieszka Wiśniewska
Pan Wojtek i jego paralotnia
Pan Wojtek i jego paralotnia fot. Agnieszka Wiśniewska
- Kiedyś pokażę piękno Kujaw z lotu ptaka - zapowiada mieszkaniec Służewa.

- Wszystko jest piękniejsze z perspektywy kilkuset metrów nad ziemią - mówi Wojciech Kucharski mieszkaniec Służewa (gm. Aleksandrów Kujawski), który dzieli czas między prowadzenie sklepu w Konecku i mało popularne hobby - paralotniarstwo.

Pan Wojtek od dzieciństwa interesował się samolotami. Próbował związać swą przyszłość z zawodem pilota i dlatego poszedł do Liceum Lotniczego w Dęblinie. - Niestety nie udało mi się skończyć tej szkoły, ale nie porzuciłem swoich marzeń, zapisałem się do aeroklubu w Toruniu - opowiada mieszkaniec Służewa. - Tam narodził się pomysł, aby zająć się paralotniarstwem.

Aby móc samodzielnie latać na tej podniebnej maszynie trzeba, mieć ukończone pięcioetapowe szkolenie: od latania na minimalnych wysokościach, przez wzbijanie się coraz wyżej, pozwalające na manewrowanie w powietrzu aż do dalekich przelotów, takich, jakimi obecnie może się delektować pan Wojtek.

Jest kilka sposobów wzniesienia się na paralotni. Na przykład latanie swobodne, do którego potrzeba wysokiego wzniesienia. Można też startować z wyciągu na lotnisku, gdy akurat w okolicy nie ma odpowiedniej górki, z której można by było startować.

Ponieważ jednak w przypadku pana Wojtka do najbliższego lotniska jest kilkadziesiąt kilometrów do podniebnych podróży używa paralotni z napędem. - Latam po okolicy. Często przelatuję nad Włocławkiem, Toruniem, Piłą. Napęd, który stosuję wystarcza na 150 kilometrów lotu w jedną stronę - wyjaśnia służewiak.

Zafascynowany urodą regionu, którą może podziwiać z góry, postanowił, że zrobi w przyszłości fotograficzną galerię Służewa i okolic. Zdjęcia prezentować będą oczywiście region widziany z lotu ptaka.

Wrogiem paralotniarstwa bardzo często jest pogoda, wiatr. Złe jej przewidywanie prowadzi do groźnych w skutkach sytuacji. Niedawno jeden z toruńskich paralotniczy zawisł na... linii wysokiego napięcia. Na szczęście skończyło się na strachu.

Jednak Wojciech Kucharski nie uważa, żeby latanie zagrażało zdrowiu, czy też życiu.
- Mam zasadę: nigdy nie latam podczas niepewnej pogody. Zapamiętałem słowa jednego ze swoich kolegów: "Lepiej stać na ziemi i żałować, że się nie poleciało. Niż polecieć i nie móc wylądować".

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska