- Pan kurator przekroczył swoje kompetencje, przesyłając ten list. To nic innego jak namawianie do łamania prawa - mówi krótko Ryszard Kowalik, prezes Kujawsko-Pomorskiego Okręgu ZNP w Bydgoszczy.
O pracę i płacę
Chodzi o list Marka Gralika, kuratora oświaty. Pismo zatytułowane jest „Informacja w sprawie prób wszczęcia sporu zbiorowego przez ZNP”, a zostało skierowane do dyrektorów szkół w całym regionie.
ZNP od dawna protestuje przeciwko reformie oświaty. Wszedł on w spór zbiorowy i 9 stycznia przesłał do szefów szkół pismo ze swoimi żądaniami. Na ich spełnienie dał dyrektorom 5 dni.
- ZNP wystąpił m.in. o zagwarantowanie, że przez najbliższe pięć lat, czyli do 31 sierpnia 2022 roku nikt nie zostanie zwolniony i nie pogorszą się warunki pracy. Zażądał również 10 proc. podwyżki - mówi mecenas Maciej Skwierczyński, reprezentujący dyrektorów ponad 100 publicznych placówek w Bydgoszczy. - To żądania praktycznie nie do spełnienia. W obecnej sytuacji nikt nie zagwarantuje nauczycielom, że nie stracą pracy i nie zmienią się jej warunki. Jeśli chodzi o 10-procentową podwyżkę, to teoretycznie samorządy mogą przeznaczyć więcej pieniędzy na wynagrodzenia nauczycieli, ale jasne jest, że raczej tego nie zrobią. Już i tak sporo dopłacają do oświaty w swoich gminach.
Jak podkreśla Skwierczyński, mimo że dyrektorzy tych żądań spełnić nie mogą, to związkowcy musieli zwrócić się właśnie do nich. - Dyrektorzy są pracodawcami nauczycieli, a ustawa o sporze zbiorowym mówi, że w sprawach pracowniczych należy zwrócić się do pracodawcy - wyjaśnia. - Musi przystąpić do rokowań, ponieważ inaczej grozi mu odpowiedzialność karna.
Kurator: - To tylko opinia
Tymczasem w kuratorium twierdzą, że jest inaczej.
- Dyrektorzy szkół nie są w stanie spełnić żądań ZNP, a więc trudno, żeby brali udział w rokowaniach - mówi Marek Gralik, kujawsko-pomorski kurator oświaty. - List jest odpowiedzią na liczne zapytania z ich strony. Dyrektorzy prosili o udzielenie wskazówek, jak mają zachować się w tej sytuacji. Dlatego też przedstawiliśmy w piśmie naszą opinię prawną.
Jak informuje ZNP, pismo o takiej treści rozsyłają wszyscy kuratorzy. Zwrócił się więc do nich z pytaniem, czy robią to na polecenie ministerstwa. O to samo zapytaliśmy kuratora Gra-lika - ZNP jako pierwszy otrzyma odpowiedź. Mam na to czas do 1 lutego - powiedział.
Kurator zaprzecza też, że w liście zasugerowano, aby dyrektorzy nie negocjowali z ZNP.
- Przedstawiliśmy tylko nasze stanowisko, zgodnie z którym spór zbiorowy z pracodawcą może dotyczyć wyłącznie warunków pracy i płacy. A w tym przypadku spełnienie żądań ZNP nie leży w gestii dyrektorów szkół - mówi Gralik.
- A czym innym jest zagwarantowanie zatrudnienia i podwyżka wynagrodzeń, jak nie sprawą pracowniczą? - pyta Mirosława Kaczyńska, prezes bydgoskiego oddziału ZNP. - Pracodawcą nauczyciela nie jest pani minister edukacji ani organ prowadzący, lecz dyrektor szkoły. To on podpisuje z nauczycielem umowę o pracę i on go zwalnia. Gdybyśmy postąpili inaczej, ewentualny strajk mógłby zostać uznany za nielegalny.
Droga do niego jest zresztą długa. Poprzedzają go mediacje z pracodawcą, a jeśli nie przyniosą one porozumienia, dopiero wtedy może zostać odbyć się referendum strajkowe w placówce. Musi być ono przeprowadzone wśród wszystkich pracowników, a żeby doszło do strajku, potrzeba jest zgoda ponad połowy z nich. - Za uczestnictwo w legalnym strajku pracownicy tracą wynagrodzenia - przypomina mecenas Skwierczyński.
Strajk ma być w marcu
W Bydgoszczy mediacje już się zakończyły i związkowcy przygotowują się do przeprowadzania referendum strajkowego.
- W pozostałych 90 procentach szkół w regionie jesteśmy na etapie mediacji - informuje Ryszard Kowalik. - Nie mogliśmy wybrać innej drogi. Ustawa kieruje nas do pracodawcy.
Procedury powinny zakończyć się do 28 lutego, ponieważ strajk zaplanowany jest na marzec. Ma być on jednodniowy i odbyć się w tym samym terminie w całym kraju.
Wideo: Jakie wielkie zmiany w systemie edukacji nastąpią w 2017 roku?/DDTVN