
Państwo Pawlikowie mieszkają w rejonie ulicy Kopernika. Paweł cierpi na epilepsję, ma kilka innych schorzeń i duży stopień niepełnosprawności. Jego żona Beata jest lekko opóźniona umysłowa, tak jak trójka ich dzieci. 12-letni Bartek jest po porażeniu mózgowym, uczy się w szkole specjalnej. Do szkoły życia chodzą też dwie córki Pawła i Beaty, bliźniaczki Oliwia i Lena, które niedawno skończyły 20 lat. Paweł opowiada, że sam załatwił sobie to mieszkanie, gdy był jeszcze kawalerem. Gdy wchodzi się do ich mieszkania, czuje się zapach smażonej cebuli. Beata właśnie kończy kolację. Je kaszę gryczaną z sadzonym jajkiem, okraszonym cebulą. Ich mieszkanie to kuchnia i duży pokój. W kuchni stoi jeszcze kanapa, na której śpią bliźniaczki. Na ścianie wisi duży obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę. Po drugiej stronie stoi kuchnia węglowa, a w kącie maleńka umywalka.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE

- Nie mamy łazienki - tłumaczy Beata. - Tylko wodę w tej umywalce. W osobnej misce się myjemy, w innej pierzemy, w kolejnej myjemy naczynia. A jak się kąpiemy? Czasem u mamy, która mieszka w blokach. Ubikacja jest na korytarzu.
- Pracuję w firmie sprzątającej już wiele lat - mówi Paweł. - Szefowie są dobrzy. Mamy pralki, w których pierzemy mopy. Pozwalają mi prać czasem rzeczy, które zabieram z domu...