To była pierwsza bitwa teatralna. Wydarzenie, jakiego dotąd nie było w historii teatru w Chojnicach. Pomysł od początku wydawał się karkołomny, gdy Grzegorz Szlanga ogłosił, że zmierzy się ze swoim aktorem Łukaszem Sajnajem na monodramy. On pokaże "Uśmiech Dostojewskiego", Sajnaj - "Bon voyage", tak diametralnie różne teksty, że trudno dla nich o wspólny mianownik. Chyba że wziąć pod uwagę tak prosty element, że oba dają niesamowitą szansę aktorom na pokazanie różnych odcieni swojego talentu.
Całość była zapowiadana w konwencji pół żartem, pół serio, o czym można się było przekonać, oglądając trailery zamieszczane w sieci, gdzie w burleskowych scenkach Sajnaj i Szlanga prześcigali się w licytacji, który z nich większym aktorem jest...
Ale w sobotę było już śmiertelnie poważnie, bo widzowie dostali do ręki czerwone i niebieskie karteczki z poleceniem, że tę, której nie wykorzystają, mają zniszczyć. Nie było wyjścia, trzeba było zdecydować, czy oddać czerwoną kartkę za Szlangą, czy niebieską za Sajnajem i niejednemu widzowi trudno było podjąć decyzję. - Obaj byli świetni - było słychać w hallu. - Są niesamowici - i takie były opinie.
No i faktycznie na brawa zasługują obaj, mimo że Łukasz Sajnaj o sześć głosów pokonał Grzegorza Szlangę. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że monodram "Bon voyage" wyreżyserował właśnie adwersarz zwycięzcy! A jest to spektakl wybitny. I nie chodzi wcale o to, ile nagród ma na koncie, choć może to być oczywisty miernik jego sukcesu. Monodram wedle tekstu Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk dotyczy Zagłady i opowiada o tym, jak Fransua Żako próbuje dojść do prawdy, kim jest i jakie były losy jego prawdziwego ojca. Sajnaj w tej roli jest fenomenalny - wzrusza i porusza, nie pozostawia widza obojętnym.
Grzegorz Szlanga miał trudniejsze zadanie. "Uśmiech Dostojewskiego" wyreżyserowany przez Stanisława Miedziewskiego to wariacja na temat "Lolity" Nabokova. Temat występnej miłości profesora literatury do dzierlatki siłą rzeczy przy Holokauście ma nieco mniejszą rangę. I może być postrzegany jako obyczajowo "trudny", w kontekście pedofilii itp. itd. Ale zobaczcie jak Szlanga to gra! Ile tonów potrafi wydobyć z miłosnego uwiedzenia przez Lolitę i jak prowadzi nas przez najbardziej ciemne zakamarki namiętności...- Bóg lubi opowieści - ta pointa uprzytamnia, że literatura to opowiadanie historii, a teatr pokazuje je namacalnie.
Panowie, czapki z głów! Obaj jesteście wielcy!
Czytaj e-wydanie »