Przygotowujące się do rządzenia PO i PiS stawiają sobie zadanie ambitniejsze. Ważne rzeczy trzeba zrobić w czasie pierwszych stu dni! Zamierzenia Platformy odkrył już teraz Jan Rokita. Jest to lista ponad trzydziestu różnych przedsięwzięć, które jeśli nawet nie mają nas rzucić na kolana, to przynajmniej powinny skłonić do głębokiego ukłonu, że partia ta poważnie przygotowuje się do przejęcia władzy.
Tak więc na początek reorganizacja Rady Ministrów, jedne resorty będą połączone, inne zlikwidowane. Ma się do dokonać w dwie godziny po zaprzysiężeniu rządu. Potem będzie wniosek o referendum konstytucyjne, aby wprowadzić jednomandatowe okręgi wyborcze, zmniejszenie o 20 proc. administracji i wprowadzenie pakietu antyprzywilejowego, skutkiem którego szczędzi się na parlamencie. Nawet połowę obecnych wydatków. Będzie także lustracja majątkowa polityków, a także nowe prawo finansowe, którego istota zawierać się będzie w przeprowadzaniu zewnętrznego audytu w instytucjach budżetowych. PO wprowadzi jednakowy 15 proc. podatek PIT, CIT i VAT. Pojawi się też plan ożywienia przedsiębiorczości, który podpierać będzie komisja do spraw deregulacji prawa w tej dziedzinie i nastąpi wyegzekwowanie sprawiedliwości, czego początkiem ma być postawienie przed sądem sprawców afery Rywina. Powołany zostanie specjalny prokurator, który tę sprawę doprowadzi do końca.
Nie wymieniem wszystkich zamierzeń, aby Szanowny Czytelnik nie dostał zawrotu głowy od tylu dobrych wiadomości, zwłaszcza że swoje plany ma jeszcze Prawo i Sprawiedliwość, które chce urzędu antykorupcyjnego i specjalnej komisji Prawdy i Sprawiedliwości, która pokaże wszystkie ciemne strony Rzeczypospolitej, zasadniczych reform w służbie zdrowia i wielu innych rzeczy. Zapowiada się więc istna lawina zmian, tyle że tak naprawdę prawie wszystko już ćwiczono - rząd Leszka Millera zmniejszał liczbę ministerstw i dziś nie w ich liczbie jest problem, ale w niesprawnej administracji i potężnych branżowych lobby. Administracji zmniejszyć się nie da, trzeba ją zwiększać, bo tego wymaga proces przystępowania do Unii Europejskiej. Jak zresztą zmniejszać administrację, gdy ma powstać tyle nowych urzędów, komisji, superkomisji, a nawet specjalny prokurator, oczywiście z odpowiednim urzędem, gdyż sam wiele nie wskóra.
Biurokratyczną mitręgę dla przedsiębiorców właśnie zmniejszono uchwalając ustawę o swobodzie działalności gospodarczej i żadna deregulacyjna komisja nie jest tu potrzebna. Pakiet antyprzywilejowy? Proszę bardzo. Jeżeli politycy uważają, że dostają za dużo pieniędzy, niech je oddają, ale to nie rząd może Sejmowi fundusze ograniczać. Jest jednak jakaś hierarchia władz i praw w państwie, no i zupełnie nie wiadomo, dlaczego wniosku o owo konstytucyjne referendum nie można złożyć już teraz, a trzeba czekać do pierwszych stu dni rządu. Zmiana konstytucji nie zresztą jest zadaniem rządu, to rola Zgromadzenia Narodowego i w sto dni nic się tu nie zdziała.
Tak więc zapowiedzi na pierwsze sto dni następnego rządu brzmią może nawet mile, ale gdy się zastanowić, niewiele nowego z nich wynika. Może więc mniej obietnic, mniej rewolucyjnych zamiarów, a więcej przygotowania do dobrego rządzenia. Warto byłoby wiedzieć, kto za co personalnie będzie odpowiadał, bo jednak personalia mają ogromne znaczenie. Albo się ma do kogoś zaufanie albo nie. Bez dobrze przygotowanych kadr najlepszy program skończy się fiaskiem. Warto pamiętać, że sto dni nie zawsze kończy się sukcesem. Doświadczył tego Napoleon.
Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"
Magia stu dni
JANINA PARADOWSKA
Zwykło się mawiać, że jeżeli nowy rząd nie zrobi czegoś, zwłaszcza tego co jest trudne i wymaga społecznego poparcia w czasie pierwszego roku urzędowania, to trudno mu będzie później zrobić cokolwiek.