MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Magister na obstalunek

Iza Wodzińska Fot. Archiwum Umk, Lech Kaminski
W Polsce kwitnie biznes sprzedawania gotowych i pisanych na zamówienie prac magisterskich, licencjackich i zaliczeniowych. Według niektórych szacunków, nawet 40 proc. magisterek na kierunkach humanistycznych powstaje w ten sposób! Prokuratura twierdzi, że to nie jej sprawa!

     O tym, że biznes to kwitnący, najłatwiej przekonać się w internecie. Wystarczy wpisać do dowolnej wyszukiwarki "prace magisterskie", a ta wyrzuci dosłownie tysiące witryn! Moja przy pierwszym podejściu znalazła aż 15 238 stron www, z których anonsują się pojedynczy piszący, zorganizowane grupy "pisarzy", a także firmy pośredniczące między "twórcami", a "usługobiorcami"! Nie ma dziedziny, z którejś ktoś nie przygotowywałby dysertacji!
     100 proc. dyskrecji!
     
"Jesteś studentem zmuszonym do napisania pracy zaliczeniowej, licencjackiej lub magisterskiej, a nie masz czasu, ochoty, lub pomysłu, jak to zrobić? Nasza oferta jest dla ciebie idealnym rozwiązaniem" - reklamuje się jedna z takich firm. Wszystkie, zwłaszcza te, które bez owijania w bawełnę oferują napisanie pracy na zamówienie - inne deklarują tylko "pomoc w pisaniu", "redagowanie prac", albo sprzedaż pracy jako "wzoru" będącego "materiałem informacyjnym" - zapewniają, że nikt nigdy się o procederze nie dowie. "Dla wspólnego dobra wskazane jest, by nasza umowa została tajemnicą", "dyskrecja to nasza zasada", "100 procent dyskrecji", "zapewniamy pełną anonimowość, od nikogo nie wymagamy danych osobowych". _W wielu miejscach pojawiają się zapewnienia, że w momencie sprzedaży dziełko jest natychmiast wykasowywane z komputera piszącego - i wszelki ślad po tym, że twoją pracę napisał ktoś inny, diabli biorą!
     "Pisarze" też najczęściej pozostają anonimowi - żadnych nazwisk, adresów, czasem pojawiają się imiona. Kontakt tylko e-mailem lub przez komórkę. Strony internetowe też są anonimowe, tylko na niewielu pojawia się jakieś signum miejsca - ja trafiłam na Warszawę i Kraków.
     Pośrednik legalnie?
     
Wyjątkiem jest tu np. firma Aquarius z Katowic, która trudni się pośrednictwem w sprzedaży prac, zachowując dla siebie połowę ceny. Jej oferta jest bardzo przystępna - ok. 399 zł (dla studentów) i ok. 799 (dla firm - zapewne dla prezesów). Aguarius nie przygotowuje prac na zamówienie, ma natomiast bogaty katalog już gotowych, z których można sobie wybrać - od biologii poprzez europeistykę, filozofię i matematykę, aż po wychowanie fizyczne. Można wziąć ocenioną na bardzo dobrze, tylko dobrze, a nawet na dostatecznie. Co ciekawe - cena jest ta sama. Najlepiej sprzedaje się, jak dotąd, "Zarządzanie zasobami ludzkimi", rzecz autora o zastrzeżonym nazwisku, napisana w jednej z państwowych wyższych szkół ekonomicznych, licząca 84 strony, złożona w 2000 r. - kupiło ją dotąd 8 osób (firm?). Aguarius zastrzega, że sprzedaje wyłącznie "kopie" służące "celom informacyjnym".
     Gwarancje, bajery, upusty
     
Większość oferentów deklaruje, że pisze tylko
"oryginalne prace na zamówienie", jak choćby serwis praca.kom ("Nie boimy się programów antyplagiatowych - każda praca jest oryginalna"). Gwarantują: zbieranie materiałów (pisanietanie.webpark chwali się możliwością zbierania dokumentacji m. in. w bibliotekach Uniwersytetu Jagiellońskiego i UMK, a także archiwach, w tym Archiwum Państwowym w Bydgoszczy); bogatą bibliografię, udokumentowaną przypisami (standard to 2 przypisy na stronę); przeprowadzenie potrzebnych badań i obserwacji, a nawet symulowanie, że do pracy np. z socjologii przeprowadzono wywiady (promotor.home); nowoczesne oprogramowanie, które rysuje słupki, wykresy i tabele oraz umożliwia zamieszczanie zdjęć.
     Ta ostatnia witryna informuje, że potrzebuje na napisanie magisterki ok. 3 tygodni, ale niektóre inne oferują usługę znacznie szybszą, gdzie od wysłania e-maila z zamówieniem do odebrania pracy (na dyskietce lub w formie wydruku, osobiście lub pocztą) mija nawet mniej niż tydzień. RoboPis (magisterki.f15) daje 10-procentowe upusty tym, którzy zgłoszą się ze swoim problemem co najmniej na tydzień przez oczekiwanym terminem realizacji!
     Doktorat też!
     
Pisane na zamówienie, oryginalne prace magisterskie (liczące zwykle nieco ponad 50 stron, 1800 znaków na stronie) kosztują od 1000 do 2 500 zł. Tańsze są licencjackie, które mają zwykle nieco mniejszą objętość (mniej niż 50 stron, ale ambitniejsi mogą zamówić nawet 70 kart) - 600 - 1500 zł. Zwykła praca zaliczeniowa (10-30 stron) to wydatek rzędu 500 zł.
     A pod adresem e-pisanie można zamówić nawet pracę doktorską! Cena do uzgodnienia.
     Działająca w Krakowie Inicjatywa Małopolska im. Władysława Łokietka we wrześniu złożyła do prokuratury doniesienie o masowym procederze pisania prac magisterskich na zamówienie. W listopadzie krakowska prokuratura odmówiła podjęcia śledztwa w tej sprawie. Stowarzyszenie napisało list otwarty do ministra sprawiedliwości, by położył tamę zjawisku. Odpowiedzi na razie brak. Jak podał krakowski dodatek "Gazety Wyborczej", działacze Inicjatywy szacują, że 40 proc. magisterek na kierunkach humanistycznych powstaje w taki nielegalny sposób.
     Prof. MARIAN FILAR, karnista, UMK:
     -
No jasne, że to jest przestępstwo! Sprzedaż prac to w najlepszym przypadku pomoc w wyłudzeniu poświadczenia nieprawdy. Bo przecież taka praca jest wykorzystywana do uzyskania dyplomu magistra czy licencjata, albo do zaliczenia roku - czyli, w tym przypadku, do wyłudzenia potwierdzenia nieprawdy. Wydanie dyplomu czy zaliczenie roku to decyzja administracyjna, promotor czy dokonujący wpisu jest w tym przypadku osobą pełniącą funkcję publiczną. Podjąłbym się wykazania, że przestępstwem jest nawet sama taka oferta internetowa!
     Sytuacji sprzyja obecna masowość kształcenia. Czytam kiedyś pewną pracę na studiach zaocznych - i doznaję deja vu! Odszukuję tę, którą uważam za pierwowzór, wzywam delikwenta. I słyszę: "no dobrze, przepisałem, ale daję słowo honoru, że to nie z tej!"
     Co z tym robić? Albo zwalczać z całą surowością, albo... znieść pisanie prac kończących studia. W Niemczech student po ukończeniu kursu zdaje niezwykle poważny egzamin końcowy.
     Prof. RYSZARD WIŚNIEWSKI, kierownik Zakładu Etyki Instytutu Filozofii UMK:
     - _Z etycznego punktu widzenia sprawa nie budzi żadnych wątpliwości - to oszustwo! Przedstawienie kupionej pracy jako własnej, to przecież próba poświadczenia kompetencji, których magistrant nie posiadł, na podstawie pracy, której nie wykonał. Zjawisko trzeba zwalczać, także metodami prawnymi.
     Jeśli promotor traktuje sprawę poważnie, to rzecz staje się niemożliwa - on po prostu wie, jak bardzo magistrant się trudzi i czy robi to samodzielnie.
     Obecnie przygotowujemy w UMK kodeks etyczny uczelni - jestem zaangażowany w prace nad nim - w którym te kwestie będą zapewne uwzględnione. Bo kupowanie pracy jest niegodne studenta!
     _Prof. ANDRZEJ RADZIMIŃSKI, prorektor ds. dydaktyki UMK:
     - _Chcemy wiedzieć, w jakim stopniu ten problem dotyczy naszej uczelni. Zleciliśmy obecnie Instytutowi Socjologii przeprowadzenie badań nad studentami. W anonimowej ankiecie pojawią się pytania m. in. o te kwestie. Na razie z wydziałów trafiają do mnie pojedyncze sygnały, że coś takiego może się dziać. Mieliśmy bodaj dwa lub trzy przypadki ściągnięcia prac zaliczeniowych z internetu na Wydziale Filologicznym (zostały wszczęte postępowania dyscyplinarne). Ale myślę, że to wierzchołek góry lodowej. Przy obecnej masowości kształcenia, zwłaszcza na prawie czy ekonomii, gdzie na seminariach magisterskich jest po 20-30 osób, to trudno marzyć, by studenci nie korzystali z tego typu możliwości. Pewnie korzystają.
     Jeśli chodzi o postępowanie ze studentem w takim przypadku, to - biorąc pod uwagę brak zainteresowania prokuratury - sprawa nie jest, niestety, prosta. Liczymy, że coś tu zmieni kodeks etyczny UMK, który zostanie przedstawiony senatowi w styczniu lub lutym, a potem przyjęty jako obowiązujący w szkole dokument.
     
_PAWEŁ BROŃCZYK, II rok Wydziału Ekonomii i Zarządzania:
     -
Nie kupiłbym pracy! To nie byłoby w porządku! Zawsze można przecież przełożyć termin jej oddania, choćby o rok.
     **X i Y, studentki III roku pedagogiki UMK:
     - _Kupowanie to duże ryzyko, bo może to być praca już raz wykorzystana. Ceny, które znalazłam - 1500 - 2500 - są wygórowane, za tyle na pewno bym nie kupiła. Myślę, że na naszym wydziale udałoby się z nieswoją praca prześlizgnąć. Wszystko zależy od promotora.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska