Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małgorzata Wasserman: Wytrwam do końca

Rozmawiał Roman Laudański [email protected]
Małgorzata Wassermann z Dariuszem Fedorowiczem, bratem Aleksandra, który również zginął w katastrofie smoleńskiej. Spotkanie zorganizowała bydgoska "Fronda”.
Małgorzata Wassermann z Dariuszem Fedorowiczem, bratem Aleksandra, który również zginął w katastrofie smoleńskiej. Spotkanie zorganizowała bydgoska "Fronda”. Jarosław Pruss
Rozmowa z Małgorzatą Wassermann córką tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej Zbigniewa Wassermanna.

- Zostając strażnikiem pamięci wzięła pani na swoje barki ogromny ciężar.

- Niczego nie brałam, to samo do mnie przyszło. Ostatnio zastanawiałam się, skąd człowiek ma w sobie tyle siły? Ja ją mam od mojego ojca. Pod każdym względem był wartościowym człowiekiem, dlatego ja nie mogę nie mieć siły. Wytrwam do końca, ponieważ on był dla mnie, dla nas, dla tego kraju osobą wyjątkową.

Ekshumowano ciało Zbigniewa Wassermanna

- Politycy mają to do siebie, że rzadko bywają w domu. Pani ojciec był wyjątkiem? Zdążyliście się zaprzyjaźnić?

- Oczywiście! Każdy wolny dzień i weekend spędzaliśmy razem. W całej rodzinie, a jest nas trochę, mieliśmy ze sobą dobry kontakt. Bardzo dużo pracujemy, było więc naturalne, że praca jest ważna, ale wspólne spędzanie czasu również. Był wspaniałym ojcem. Człowiekiem tak niezmiernie pełnym życia, pomysłowym, że każdy chciał przebywać w jego towarzystwie. Nie możemy się uporać z jego stratą. To jest dla mnie, dla mojej rodziny, straszny brak. Przede wszystkim był zupełnie innym człowiekiem niż ten, który był kreowany w mediach.

- W mediach, podobnie jak całe Prawo i Sprawiedliwość, nie wypadał najlepiej.

- Nie potrafię sobie wytłumaczyć, z czego to się brało. Ojciec nigdy nie dbał o swój medialny obraz. Ważniejsze były dla niego inne rzeczy. Nigdy nie spędzał czasu na przygotowaniach do występów. Nie zastanawiał się jak wygląda, jak go inni będą postrzegać. Dla niego ważniejsze były tysiące akt, które czytał, bo bardzo sumiennie przygotowywał się do tego, co robił. Brakowało mu sił i chęci, by walczyć ze sztucznie wykreowanym wizerunkiem. Ten nieprawdziwy obraz ojca powstał w związku z tym, czym się zajmował, bo przecież - jak mówi się w służbach specjalnych - rzadko się strzela i zabija. Należy kogoś skompromitować - wtedy poniesie śmierć cywilną. Jestem przekonana, że tak właśnie było. Wśród wielu dokumentów, które po nim zostały, znalazłam notatkę, z której wynikało, że będzie sprawa domu, jak będzie ona rozgrywana i kto weźmie w niej udział. I nosi ona datę sprzed tzw. sprawy wanny Wassermanna.

Po katastrofie w naszym domu pojawiło się bardzo wielu dziennikarzy, wpuszczaliśmy wszystkich. Pamiętam, że przygotowywana byłam do jakiegoś nagrania, wokół stało dużo dziennikarzy i ktoś powiedział: tak go niszczyli tą wanną, bo nic na niego nie było. Podniosłam wtedy głowę: - Jacy oni? - zapytałam. - Przecież to wyście kreowali coś, czego nie było. W każdym materiale pojawiała się sprawa tzw. rury Wassermanna, której nigdy fizycznie nie było, a przed długi okres stanowiła ona dla mediów temat numer jeden.

- Pani ojciec zginął w katastrofie przez przypadek - poleciał w zastępstwie Jarosława Kaczyńskiego. Nie było w pani buntu, że tak to się wszystko skończyło?

- Milion razy zadawaliśmy sobie pytanie, co by było, gdyby nie wsiadł na pokład samolotu. Natomiast nigdy nie kwestionuję i nie będę kwestionować decyzji boskich. Poddaliśmy się nim. Widocznie Pan Bóg tak chciał. Czemuś miało to służyć. Jest nam z tym bardzo ciężko. Widocznie Pan Bóg miał na to jakiś plan i tak go wykonał. Pewnie, że gdybym mogła, to błagałabym, żeby było inaczej.

- Psychologowie mówią, że rok żałoby, to jest taki czas, żeby każdy z nas mógł - ciężkie słowo - pogodzić się ze stratą najbliższych. Niedługo druga rocznica katastrofy...

- ...a ja coraz bardziej zaczynam się denerwować. Kiedy patrzę na naszą rodzinę, to widzę, że każdy z nas inaczej przeżywa żałobę. Na pewno, bezdyskusyjnie, w najgorszej sytuacji jest mama. Przeżyli razem 43 lata wspaniałego i bardzo dobrego małżeństwa. Wszyscy byliśmy mocno ze sobą związani, dlatego my - dzieci - również odczuwamy silnie brak ojca. Dużym zaskoczeniem jest to, że do dziś, raz na jakiś czas, płaczą po nim jego wnuczki. Przecież młodsza miała wtedy cztery latka, a dalej pamięta dziadka, z którym razem chodziła na basen, na rower, grali w piłkę. Nadal o nim mówi i za nim tęskni. Starsza wnuczka, która ma teraz dziewięć lat, prosi moją siostrę o włączenie filmu z dziadkiem, bo chciałaby raz jeszcze posłuchać jego głosu.

,a href="http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110912/INNEMIASTA03/952317461">Małgorzata Wassermann spotkała się z mieszkańcami Chełmna i okolic

- Podczas spotkań krytykuje pani działania rządu w sprawie smoleńskiej.
- Mówię o całkowitej degrengoladzie państwa i jego słabości, która przykrywana jest cały czas obłudą i dobrym PR-arem. Po dwóch latach patrzę na to nie tylko z perspektywy osobistej tragedii, ale również z perspektywy tragedii naszego kraju. Widzę, jak bardzo brakuje mojego ojca, także jako polityka. To są trudne dwa lata. Lekarze mówią, że mózg potrzebuje czasami pięciu lat, żeby sobie poradzić ze stratą najbliższych. Myślę, że każdy podchodzi do tego indywidualnie. Niektóre zdarzenia mi wracają, inne się zacierają. Pamiętam, że przez pierwsze miesiące budziłam się rano i codziennie słyszałam jedną informację: nie żyje prezydent Lech Kaczyński, jego małżonka. 96 ofiar. Nie mogłam się pozbyć tego dźwięku. Podobnie jak syreny, którą słychać w nagraniu zrobionym zaraz po katastrofie. Te dźwięki przez wiele miesięcy budziły mnie co rano. Pozbyłam się tego. Teraz mam inne obrazy przed oczami. Minęły 23 miesiące. Do drugiej rocznicy pozostał miesiąc, a we mnie znowu pojawił się niesamowity niepokój. W minionym roku o tej porze codziennie analizowałam, co zdarzyło się rok wcześniej. Myślałam: Boże, nie zdawałam sobie przecież sprawy, co stanie się za kilka dni. Myślałam, że w tym roku będę od tego wolna, ale widzę, że od kilku dni to wszystko do mnie wróciło.
- W którym momencie poczuła pani po raz pierwszy, że państwo nie stanęło na wysokości zadania przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej?
- Od mojego pobytu w Moskwie, kiedy poleciałam identyfikować ciało taty. Tam zobaczyłam, że Polacy w ogóle nie radzą sobie z Rosjanami i tym, co tam się działo. Od tej chwili wiedziałam, że coś jest nie tak. A później, kiedy wróciło do mnie bardziej racjonalne myślenie i spojrzałam na wszystko z perspektywy akt prokuratury, zdałam sobie sprawę, że jest bardzo źle.
- Jeśli PiS nie dojdzie do władzy, to nie uda się wam powołać międzynarodowej komisji do wyjaśnienia tej sprawy. I może nigdy nie zostanie ona wyjaśniona w taki sposób, w jaki byście chcieli.
- Udało się wyjaśnić to, co wydarzyło się w Katyniu. Wiemy, jak to się stało, choć nie mamy szczegółowych dokumentów. Nie było wtedy dostępu do techniki, internetu, ale mimo wszystko jakoś się to udało, a przecież bardzo dużo sił i środków włożono w to, żebyśmy nigdy nie poznali prawdy o Katyniu. Dlatego wierzę, że kiedyś uda się wszystko wyjaśnić w sprawie Smoleńska. Jestem głęboko przekonana, że służby specjalne wielu krajów wiedzą, co tam się stało.
- Antoni Macierewicz mówił w Bydgoszczy: "Zamach? Być może." Zamach czy katastrofa?
- Co tam się stało - to dziś faza podejrzeń. Nie chcę tego formułować na głos. Gdyby to była zwykła katastrofa, to czy materiał dowodowy zostałby tak rozmyty i zniszczony? Powstałoby tyle kłamstw na temat tego zdarzenia?
- Może pani zostać w roli strażnika pamięci jeszcze przez długie lata.**
- Nie mogę wyrzec się tego, kim jestem i zapomnieć. Może mi braknie życia, ale na pewno będę się starać wyjaśniać, co tam się stało. Wierzę w przełom, on zawsze przychodzi, czasem przez przypadek udaje się dotrzeć do pewnych informacji. Jeśli mi tak przyjdzie, to pozostanę tym strażnikiem.

Czytaj e-wydanie »

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska