Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mamy naszą wicemiss! Jaka jest na co dzień?

Jadwiga Aleksandrowicz [email protected]
archiwum domowe
- Presja była ogromna - nie ukrywa Monika Goździalska, pierwsza Wicemiss Świata Mężatek. Nie ukrywa też dumy.

To pierwszy taki sukces Polki od 1989 roku, kiedy tytuł Miss Świata zdobyła Aneta Kręglicka.
Kiedy Miss Polski Mężatek została Monika Goździalska z malutkiego Falborka w gminie Brześć Kujawski, zapowiadała pół serio, pół żartem w rozmowie z "Pomorską", że jedzie do Orlando na światowy konkurs, by przywieźć na Kujawy koronę. Korony nie przywiozła, bo za ocenanem była tylko jedna - dla Miss. Jej przypadł tytuł drugi w kolejności tytuł - pierwszej wicemiss.

- Po tym konkursie mam mieszane uczucia. Z jednej strony świetna atmosfera, nieporównywalna z klimatem konkursów w Polsce. Przyjazna, pełna uśmiechu, wzajemnego wspierania się uczestniczek, ze zwyczajem obdarowywania wszystkich drobnymi prezencikami, do czego ja akurat nie byłam przygotowana - przyznaje. Obiecała koleżankom ze świata, że pamiątki z Polski im wyśle pocztą.

Cienie za kulisami

Ale konkurs Mrs World będzie się jej kojarzył też z wyraźnym faworyzowaniem przez media i jurorów Amerykanki, która wygrała. - Nawiasem mówiąc reprezentowała firmę organizatorów konkursu. Jest ich pracownicą. Myślę, że u nas coś takiego by się nie zdarzyło - mówi Monika Goździalska.

Przeczytaj także:Monika Goździalska jest wicemiss świata!

- Monika była jedną z trzech moich faworytek do korony. Przyglądałam się dokładnie wszystkim kandydatkom - było ich sześćdziesiąt. Poza Rosjanką i reprezentantką Jordanii oraz Moniką żadna nie zwróciła mojej szczególnej uwagi - mówi Daria Goździalska, szwagierka Moniki.

- Pretendentki miały ogromne grupy swoich fanów na widowni wielkiego teatru, gdzie odbywał się finał. Przyjechali z transparentami, z wyćwiczonymi hasłami, które skandowali - opowiada reprezentantka Polski. Ona miała jedynie wsparcie męża Łukasza i jego siostry. - Gdyby nie oni, nie wiem, jakby się to skończyło. Na początku udział w tej imprezie, wielogodzinne ćwiczenia, wycieczki - były dla mnie zabawą. Ale z każdym dniem czułam coraz większą presję. Z Polski dostałam esemesy i maile, że ludzie liczą na mnie, oczekiwano, że wejdę do ścisłego finału - opowiada Monika Goździalska.

14 dni zmagań

Pobyt w Orlando trwał dwa tygodnie. Po pierwszych prezentacjach wybrano 14 pań. Jury obejrzało kandydatki w strojach narodowych, sukniach oraz niebieskich jednakowych jednoczęściowych kostiumach kąpielowych i butach na takich samych niezbyt wysokich obcasach, a potem każdy z osobna juror rozmawiał przy osobnym stoliku z każdą z kandydatek.

- Na zaprezentowanie siebie miałam cztery minuty. Przyjęłam taktykę "zagadania" jurorów. Żeby nie mieli czasu na zadanie mi jakiegoś kłopotliwego pytania - śmieje się nasza reprezentantka.

Według swojego projektu

Z wybranej czternastki ostatecznie wybrano sześć finalistek, w tym trzy faworytki Darii Goździalskiej: Monikę, Rosjankę i reprezentantkę Jordanii, a także Peruwiankę, Wietnamkę i Amerykankę.

Przeczytaj także:Anna Krupa ze Świecia podczas gali Miss Polonia

- Monika wspaniale zaprezentowała się w srebrnej sukni, którą sama zaprojektowała - zdradza Daria Goździalska.

- Wszyscy mnie pytali, czy to Prada, Gucci albo jakaś inna znana firma. A ja ten materiał kupiłam w sklepie we Włocławku, a suknię uszyła mi w ciągu czterech dni pani Elżbieta Nitecka z gminy Boniewo. Nie miałam czasu na poszukanie sobie jakiegoś gotowego stroju - dodaje wicemiss świata.

Dumny mąż

- Najbardziej dumny jestem z tego, że Monika jest piękną i normalną kobietą, że sukcesy nie przewróciły jej w głowie - mówi Łukasz Goździalski, mąż drugiej pod względem wdzięku i urody mężatki. On sam unika mediów. Ceni prywatność, podkreśla, że dla niego i żony najważniejsze są rodzina i dom.

- Prowadzimy zwykłe życie, choć niektórym wydaje się, że sukcesy Moniki wywróciły je do góry nogami. Monika jak każda żona i matka dba o dom, gotuje, odwozi dzieci do szkoły i przedszkola - dodaje.

Przyznaje, że z przyjemnością patrzył na żonę w srebrnej sukni jej projektu. - Z klasą - ocenia oszczędnie. Przyznaje też, że nie lubi takich konkursów, ale wie, że żona potrzebuje jego wsparcia, więc był i na wyborach krajowych w Legnicy, i wybrał się z nią i swoją siostrą do Orlando.

Wsparcia udzielają też za każdym razem inni członkowie rodziny. Gdy wyjechali z mężem ze swojego małego Falborka do USA, synkiem zajęli się teściowie, a córką brat Moniki.

Tuż za Anetą

- Wie pani, z czego jestem najbardziej dumna? Z tego, że od sukcesu Anety Kręglickiej (w 1989 roku) żadna Polka nie zdobyła w takim konkursie tak wysokiego miejsca. I że udało mi się to bez układów i znajomości, bez wspierającego mnie dużego grona fanów i sponsorów. Chyba jestem dzieckiem szczęścia - śmieje się piękna Monika.

Co teraz? - Nie wiem. Czekam na propozycje. Na razie cieszę się, że znów jestem z dziećmi, w moim domu, że mogę pobiegać w postrzępionych ukochanych dżinsach. I że tak wielu ludzi uśmiecha się do mnie i gratuluje mi tytułu - mówi piękna Kujawianka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska