https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marzenie małej Ani

Jacek Kowalski
Gdyby Harry Potter z kartek za 3,69 zł mógł magicznie cofnąć czas, Ania na pewno pamiętałaby, żeby włożyć pocztówki do koszyka. Obyłoby się bez policji, dochodzenia i sądu.

     Tata mówi, że nie popuści, bo chciał zapłacić, tylko oni nie chcieli; ba! żądali 50 złotych za karteczki! Teraz się wypierają.
     Córka
     
Sobota. Ania stoi na zapleczu, myśli o Harrym i marzy o klepsydrze Hermiony, która cofała czas w "Harrym Potterze", a z tych nerwów nie może sobie przypomnieć, czy przy przewracaniu klepsydry (tylko tak cofać można czas) trzeba było wypowiedzieć jakieś zaklęcie, czy nie. Obok niej, nad nią właściwie, stoją ochroniarze - chłopy jak dęby, zaraz obok ochroniarzy - policjanci. - Wsadzą mnie do więzienia - myśli rozpaczliwie Ania.
     Tata
     
- Wiem, że moje dziecko zrobiło źle i za to je ukarałem. To moja sprawa, jak, ale na pewno zapamięta to do końca życia - mówi Michał Ryba. Siedzimy w obszernym, widnym gabinecie. Skórzana kanapa i fotele, laptop na biurku. - Proszę mi wierzyć: żadne przestępstwo, żadne wykroczenie dokonane w sklepie nie zasługuje na taką tragifarsę, jaką urządzono nam w bydgoskim OBI.
     Michał opowiada: - Wybraliśmy się na zakupy. Było już po południu. Gdy szliśmy do działu ogrodowego, dzieci (oprócz Ani Michał ma jeszcze pięcioletniego Tomka - przyp. J.K.) po drodze ściągnęły sobie ze stojaków kartki z Harrym Potterem. Syn włożył do koszyka, córka - trzymała najpierw w łapce, potem wsadziła do kieszeni. Przyznaję: nasz błąd, nie przypilnowaliśmy. Stałem już w kolejce do kasy z wózkiem wyładowanym towarami, gdy żona mówi: muszę iść z Anią do ubikacji, strasznie marudzi.
     Żona pana Michała wzięła córę za rękę i wyszły za kasy, bo tam znajdują się szalety.
     - Wraca małżonka i mówi: Ania miała coś w kieszeni i robi się afera. Spokojnie, odpowiadam, zapłacę i przyjdę. Poszedłem, a tam już rzeczywiście była afera na sto fajerek. Bardzo przepraszam, panowie, mówię, już płacę te 3,69. O nie, nie - słyszę od jednego z ochroniarzy - nie 3,69. 50 złotych poproszę. To cena umowna za te karteczki. Taki mamy regulamin. I albo pan płaci, albo wzywamy policję.
     Przyjechali policjanci z Bartodziejów. Ochroniarze "schodzą" z ceny i żądają już "tylko" 30 złotych za kartki. - To dobrowolna umowa kupna - sprzedaży, a cena jest umowna - tłumaczą.
     - Nic podobnego nie figuruje w naszych regulaminach wewnętrznych, bo po prostu nie może być. I nie wiem, skąd ochroniarze w ogóle to wzięli? To jakaś bzdura - mówi Janusz Lesiński, dyrektor do spraw ochrony KONSALNET-u na nasz region (spółka ochraniająca OBI - przyp. J.K.).
     Gdy Ryba upiera się, że nie zapłaci nawet 30 złotych za kartki, policjanci mówią: - Będziemy musieli przewieźć państwa na komendę i przesłuchać. Po drodze Michał pyta: - Opłaciło się wam przyjeżdżać za te cztery złote? Policjant: - Ja już czasem nie myślę, po prostu działam. Ryba: - A co by było, gdybym zaczął wam teraz uciekać? Policjant z lekkim uśmieszkiem: - Moglibyśmy zacząć strzelać do pana...
     - A wystarczyło podejść do nas na hali i zwrócić grzecznie uwagę: państwa córka schowała kartki do kieszeni, niech włoży do koszyka. Albo zgodzić się, że nie było złej woli z naszej strony, i przyjąć te 3,69 na zapleczu. W końcu zostawiliśmy w OBI nie tak mało pieniędzy tego dnia - rozpamiętuje Michał Ryba.
     Aspirant Józef Strzałkowski
     
- Kwota rzeczywiście jest nikła, ale proszę zrozumieć, że nie możemy patrzeć "kwotowo", tylko szerzej. W tym przypadku dokonano przecież czynu zabronionego, bo to nawet nie jest wykroczenie, dziecko ma zbyt mało lat. Po zawiadomieniu złożonym przez ochronę, mamy obowiązek przeprowadzić postępowanie wyjaśniające. Nic nas nie upoważnia do bagatelizowania zła - mówi asp. sztab. Józef Strzałkowski, specjalista do spraw nieletnich Komendy Policji Bartodzieje. I dodaje od razu: - Rodzice, a zwłaszcza ojciec... Najpierw nie dopilnowali dziecka, potem ojciec zupełnie nie widział winy córki, zresztą chyba nie widzi do teraz. Mało tego, zachowywał się grubiańsko wobec ochroniarzy. Nazywał ich "psami". Tak nie można. Ochroniarze żądali 50 złotych? Nic o tym nie wiem. A zaraz, tak, rzeczywiście, ale to nie cena umowna, tylko tak zbierali, do puszki. Wie pan, jak złapią jakiegoś drobnego złodziejaszka, to podsuwają mu puszkę, żeby dobrowolnie wrzucił jakiś datek na chore dzieci. (Michał Ryba zeznał jednak, że nie było żadnej puszki, ale powoływano się na wewnętrzny regulamin - przyp. J.K.)
     - Ochroniarze nie byli przesłuchiwani. Nie zaszła taka potrzeba. Zresztą policjanci na miejscu sporządzili wyłącznie notatkę służbową ze zdarzenia. Już kończę zbieranie materiałów i przekażę je do sądu dla nieletnich. Tam, bliżej przyjrzą się całej rodzinie.
     Ochrona
     
- Znam, znam tę sprawę. Ten pan robi wokół niej strasznie dużo szumu - mówi "na dzień dobry" Krzysztof Zaremba, komendant ochrony w OBI. - Zatrzymaliśmy jego dziecko, które wynosiło w kieszeni towar ze sklepu, a więc wykonaliśmy swój obowiązek. Ten pan nie dał sobie nic wytłumaczyć, zaczął się stawiać, krzyczeć, zachowywał się niegrzecznie krótko mówiąc. Musieliśmy wzywać policję. 50 złotych? Nic nie wiem o żadnych pięćdziesięciu złotych.
     - Ochroniarz zatrzymując kogokolwiek i podejrzewając go o cokolwiek, powinien pamiętać o zasadzie domniemania niewinności klienta. To bardzo ważna, podstawowa zasada w tej pracy. Poza tym zawsze winni zachowywać się uprzejmie, grzecznie upomnieć, nie atakować, a wręcz służyć pomocą osobie zatrzymanej. Szczerze mówiąc, jeżeli ochroniarze rzeczywiście zachowywali się tak, jak opisuje poszkodowany, to ja ukarałabym takiego pracownika ochrony, a klienta przeprosiła. Oczywiście po uprzednim skrupulatnym wyjaśnieniu wszelkich okoliczności - wyjaśnia Dorota Godlewska, szefowa Polskiego Związku Pracodawców "Ochrona", a prywatnie prezes jednej z dużych firm ochroniarskich.
     Ania
     
Ania chyba już nie lubi tak bardzo Harryego Pottera, jak lubiła go jeszcze do niedawna. Ale wciąż jeszcze marzy o klepsydrze, za pomocą której można by cofnąć czas...
     Dane personalne taty i córki zostały zmienione, fakty są prawdziwe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Biznes

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska