Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Morawiecki na taśmach prawdy kelnerów z restauracji „Sowa i Przyjaciele”?

q
Afera taśmowa z 2014 roku, która po części przyczyniła się do utraty władzy przez Platformę Obywatelską, dziś zaczyna uderzać w PiS. A właściwie w jedną z głównych postaci rządzącej koalicji - premiera Mateusza Morawieckiego. Wtedy prezesa BZ WBK.

Dotąd do opinii publicznej trafiła tylko część nagrań afery podsłuchowej. Jak wynika z zeznań kelnerów nieznanych publicznie nagrań są dziesiątki, a być może setki. Wiele z nich do dziś pozostaje w nieznanych rękach – podaje portal Onet.

Pomysłodawcą nagrywania biznesmenów i polityków w warszawskich restauracjach "Sowa i Przyjaciele" oraz „Amber Room” miał być przedsiębiorca Marek Falenta, zaś wykonawcami dwaj pracujący tam kelnerzy Łukasz N. oraz Konrad Lasota.

Jednym z nierozpoznanych wątków afery podsłuchowej dotyczy właśnie obecnego premiera Mateusza Morawieckiego - wtedy kierującego bankiem BZ WBK (dziś Santander Bank Polska). Morawiecki należał wówczas do kręgu biznesowo-towarzyskiego Platformy Obywatelskiej. Był także członkiem Rady Gospodarczej przy premierze Donaldzie Tusku.

"Taśmy Morawieckiego". Prawo i Sprawiedliwość: "Jeśli istnieją, to je pokażcie. Karty na stół"

Dziennikarze portalu Onet przeanalizowali wszystkie zeznania kelnerów, od pierwszych złożonych przy zatrzymaniu aż po oświadczenia podczas procesu sądowego, który przesądził o ich winie i karze.

Jak czytamy w portalu Onet: podczas jednego z przesłuchań z początku 2015 roku prowadząca sprawę prokurator Anna Hopfer z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga pytała kelnera Łukasza N.: „Czy zarejestrował pan rozmowę jednego z prezesów banku dotyczącą zawierania pożyczek i kredytów na podstawione osoby, tzw. słupy?”.

Łukasz N. odpowiada: „Tak, tak mi się wydaje, bo jakość tego nagrania była słaba, ja je odsłuchiwałem to było nagranie Morawieckiego z jakimś mężczyzną. Ja nie znam tego mężczyzny, w tej rozmowie brały udział tylko tych dwóch mężczyzn. Morawiecki jest z banku BZW BK. Z tego co pamiętam to rozmawiali o jakiś budynkach, tamten drugi człowiek którego nie znam powiedział że jakaś osoba się obawia i chce się wycofać z tego interesu. Rozmawiali o zakupie budynków pod inwestycje i mieli tam wynajmować pod jakieś biznesy ale dokładnie nie pamiętam. Rozmawiali że dokumenty mają być sporządzone na jakąś osobę. Rozmawiali, że będą mieli te, że oni będą mieli te lokale zakupione na inne osoby, że na inne osoby będą wystawione dokumenty. Nie pamiętam czy w tej rozmowie była mowa o pożyczkach i kredytach na słupy. Oni rozmawiali o tym że będą kupować nieruchomości na podstawione osoby. Ten mężczyzna który się spotkał z Morawieckim powiedział, że prawdopodobnie jakaś kobieta się obawia i chce się wycofać. Nie pamiętam czy on precyzował czego się boi ta kobieta. Marek Falenta dostał ode mnie to nagranie. Ja o tym nagraniu mówiłem pani z CBŚ.”

Pani prokurator Hopfer dopytała, czy Łukasz N. mówił o tej taśmie Morawieckiego swemu wspólnikowi Konradowi Lasocie, który nagrywał gości w innej warszawskiej restauracji „Amber Room”. Łukasz N. wyjaśnia: „Możliwe że ja o tym nagraniu mówiłem Konradowi Lasocie, ale ja nie kojarzę”.

W tej sytuacji prokurator odczytała Łukaszowi N. fragment zeznań Lasoty, złożonych kilka dni po zatrzymaniu. Kluczowe zdanie tych zeznań brzmi tak: „Dodatkowo [Łukasz N] poinformował mnie o nagranej przez niego rozmowie prezesa banku BGŻ albo BH z kimś z jego najbliższego otoczenia dotyczącej zawierania pożyczek i kredytów na słupy, tj podstawione osoby. Oni mieli zaciągać kredyty na słupy i w ten sposób działać na szkodę banku. Nie jestem pewny jaki to był bank. O tym byłem informowany w okolicach września 2013 r.”

W aktach śledztwa dziennikarze Onetu znaleźli dowody na to, że nagrań z obecnym premierem może być więcej. Wynika to z przesłuchania Morawieckiego przeprowadzonego przez ABW w grudniu 2014 r., czyli niecały rok przed jego wejściem do rządu PiS.
Morawiecki w trakcie rozmowy przyznał, że w latach 2012-2014 bywał zarówno w restauracji „Sowa i Przyjaciele”, jak i „Amber Room”. Twierdzi, że w „Sowie” był cztery lub pięć razy, natomiast w „Amber Roomie” – dwu- lub trzykrotnie.

„Spotykałem się tam z różnymi osobami – były to spotkania o charakterze biznesowym oraz towarzyskim. W restauracji bywałem zarówno w sali ogólnej, ale także w salach wydzielonych. Sale te rezerwowane były przez moją asystentkę – może dwa albo trzy razy lub też gdy byłem zapraszany na spotkanie rezerwacją zajmowała się osoba zapraszająca” — tłumaczył ówczesny prezes BZ WBK. Nie zdradza jednak personaliów osób, z którym widział się w obu restauracjach.

Wtedy też jako prezes banku zapewniał, że nie był szantażowany: „Nikt mnie nigdy nie szantażował, że moje ewentualnie nagrane rozmowy zostaną ujawnione. Nikt mi tego nie sugerował. Nikt nie proponował mi zakupu żadnych nagrań. Nikt się ze mną w sprawie ewentualnych nagrań nie kontaktował”.
Źródło: Onet

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Mateusz Morawiecki na taśmach prawdy kelnerów z restauracji „Sowa i Przyjaciele”? - Dziennik Zachodni

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska