"Meandry" założył w roku 2000 polonista z wykształcenia - teatrolog z powołania - Mariusz Zieliński. Ponad 250 razy jego teatr z niewielkiego przecież Szubina występował na różnych scenach w Polsce. I w Holandii. Jest jednym z najlepszych zespołów szkolnych w kraju. Dotąd jednak zmagał się z teatrem na wesoło - raczej kabaretem.
- W grudniu okazało się, że nasza szkoła przygotowuje się do nadania jej imienia Stanisława Wyspiańskiego - opowiada Mariusz Zieliński. - Rzuciłem hasło: robimy "Wesele" .
Podnieśli ręce
Zapytał: -_ Zgoda? _Wszyscy podnieśli ręce. Potem jednak okazało się, że trudno przebrnąć przez meandry trudnego przecież tekstu, że za odległy jest też dla młodych aktorów język poety Młodej Polski... Ale oni zacięli się w sobie. I od stycznia ćwiczyli ostro.
Efekt mieszkańcy Szubina mogli zobaczyć ostatnio w Szubińskim Domu Kultury, gdzie miała miejsce premiera "Wesela".
244 krzesła, wolnych brak
Liczyłem. Na widowni były 244 miejsca. O wolne było bardzo trudno. Przyszedł cały Szubin. Bo każdy występ teatru "Meandry" jest w tym mieście wydarzeniem. Bo na spektakl teatru "Meandry" po prostu trzeba przyjść. I to odświętnie ubranym. Przyszła więc i władza - w pierwszym rzędzie. Publiczność chwyta w lot słowa ze sceny odnoszące się do niej, i do obecnych na widowni dziennikarzy. Wyspiański w wykonaniu tego teatru nic nie traci ze swej aktualności. Sceny płyną wartko, nie ma czasu na nudę, na podziały: akt i przerwa. Była tylko jedna, gdy aktorzy roznosili chleb weselny, gdy w holu domu kultury rżnęła orkiestra weselna i dziewczyny tańczyły. Ale one też przecież grały. To był sposób na zagęszczenie tego, co miało nastąpić...
I nastąpiło. Był róg, scena z Chochołem, grzmoty i błyski. Zastygła w bezruchu scena i nostalgiczny taniec - między stołami ustawionymi na widowni. Tak odpłynęli aktorzy tego przedstawienia. Publiczność nie od razu zorientowała się, że to już koniec sztuki.
Teraz dokąd? I za co?
Zachwycona widownia żegnała 20 występujących w tej sztuce aktorów długo. To oni wywołali na scenę twórcę spektaklu. Był kosz kwiatów, słowa wzruszenia i podziękowania. Bo w realizacji spektaklu pomógł i burmistrz, i dom kultury, w którym rękoma plastyków powstały wspaniałe dekoracje.
Była i prośba reżysera: teatr przygotowuje się do wyjazdu z "Weselem" na kolejny przegląd - tym razem do Rypina. Widzu, kiedy będziesz wychodził, wrzuć grosik do kapelusza, z którym będą cię żegnać nasi cudowni aktorzy... I publiczność - jak zawsze po spektaklu tego teatru - nie zawiodła. Bo "Wesele" w wykonaniu "Meandrów" z LO w Szubinie już chce oglądać Gniezno. Inne miasta też.